Zarzuty wobec Bestcomu, firmy z branży informatycznej, zostały umorzone po siedmiu latach postępowania. Dobrze prosperująca firma została zrujnowana przez bezpodstawne postępowanie prokuratury. Miał być sukces, jest wielka kompromitacja.
– Prowadzone przez siedem lat postępowanie przeciwko właścicielom Bestcomu, w kontekście efektu końcowego tego postępowania dobitnie udowadnia, że Polska nadal nie zdaje egzaminu z państwa prawa – mówi Marcin Wątrobiński, prawnik specjalizujący się w sprawach gospodarczych. Właściciele firmy odmawiają komentarza, zgodni są za to prawnicy i eksperci. Postępowanie w sprawie tej firmy jest wymowną ilustracją problemów trapiących polskie życie gospodarcze. – Ta sprawa to precedens. Opowiadano bajeczki o „zorganizowanej grupie przestępczej” i „praniu brudnych pieniędzy”, podczas, gdy ci ludzie prowadzili legalną działalność gospodarczą, wykorzystując obowiązujące przepisy prawa – ocenia dr Robert Gwiazdowski, prawnik i ekonomista. – Zniszczono dochodową firmę płacącą podatki. Pytanie, czy to była tylko głupota, czy sabotaż – dodaje Gwiazdowski.
Wesprzyj nas już teraz!
W czerwcu 2006 roku wrocławska prokuratura okręgowa i tamtejsza policja odtrąbiła sukces: rozbicie pierwszej w Polsce „zorganizowanej grupy przestępczej” funkcjonującej w branży IT. „Mafię” tworzyć miało kilka firm, jej kierownictwem mieli być – według prokuratora Roberta Mielczarka – właściciele dystrybutora sprzętu komputerowego Bestcom: Jacek Karaban i Robert Nowak wspierani przez ówczesną partnerkę, a dziś żonę Karabana – Agnieszkę Karaban-Awdziejczyk. Po siedmiu latach prokuratura przyznała: rzekoma mafia nigdy nie istniała.
W momencie zatrzymania szefów Bestcom był jednym z liderów rynku, zatrudniał 75 osób, firma posiadała ok. 120 milionów złotych obrotu. Przedsiębiorcy posiadali umowy z blisko 200 sklepami partnerskimi. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, w kilka godzin po przeszukaniu siedziby firmy, konkurencja dysponowała bazą klientów firmy, rozesłała nawet do nich informację o problemach prawnych. – Jeżeli tak było, to jest to dowód, że organa państwa wykonały w tej sprawie działania rekieterskie – ocenia dr Gwiazdowski. Firma upadła w ciągu kolejnych trzech miesięcy. W trakcie aresztu prokurator nie zezwalał nawet na wiedzenia właścicieli z prokurentem firmy.
Postępowanie w sprawie Bestcomu było przedmiotem wielokrotnych interpelacji ze strony posłów. Prokuratura twierdzi, że wyłączną odpowiedzialność za upadek przedsiębiorstwa ponosi jego… zła kondycja finansowa. Otwarcie przeczą temu ekspertyzy biegłych, do których dotarli dziennikarze. Kondycja Bestcomu była dobra, osiągała dodatnie wyniki finansowe i nie było innych czynników przemawiających za ogłoszeniem upadłości. Do zrujnowania firmy doprowadziło postępowanie prokuratury, co otwarcie potwierdzają eksperci z Centrum Adama Smitha i posłowie. – Sytuacja jest jednoznaczna. To rząd i Skarb Państwa powinny ponieść finansowe konsekwencje nieudolności i niekompetencji swoich przedstawicieli – mówi Andrzej Sadowski. Na rażące błędy w śledztwie wskazywali dziennikarze a także eksperci Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Sprawa została oficjalnie umorzona. Według uzasadnienia, do którego dotarła „Rzeczpospolita” postępowanie opierało się na zarzutach wyssanych z palca przez prokuratora Roberta Mielczarka. „W przedmiotowej sprawie brak jest jakichkolwiek podstaw do przyjęcia, że podejrzani (…) tworzyli zorganizowaną strukturę, której celem było popełnienie przestępstw. Jedyne powiązania wymienionych osób, jakie wykazano w tej sprawie, to współpraca w ramach prowadzonych działalności gospodarczych polegających na handlu w branży IT” – napisano w uzasadnieniu.
Źródło: rp.pl
mat