„Czy słyszeli Państwo po rozpoczęciu przez Rosję agresji na Ukrainę narzekania ekologów na zanieczyszczenie środowiska naturalnego przez armię Władimira Putina?”, pyta na łamach tygodnika „Niedziela” Grzegorz Górny.
Publicysta przypomina, że w internecie i nie tylko co rusz można znaleźć kolejne obliczenia na temat tego, jaki ślad węglowy pozostawia przeciętny Kowalski pijąc kawę, wiążąc sznurowadła bądź spacerując po parku. „Nie znajdziemy natomiast szacunków, ile CO2 emitują rosyjskie pociski. (…) A przecież Rosjanie wystrzeliwują każdego dnia ok. 50 tys. pocisków. Do tego dochodzą eksplozje i pożary, po których godzinami unoszą się w powietrzu kłęby dymu”, zauważa.
To jednak nie wszystko: nie wiemy, ile śladu węglowego powstaje na skutek rosyjskiej produkcji zbrojnej. Nie wiemy również, jak wiele gazów cieplarnianych jest produkowanych przez rosyjskie samoloty, czołgi, ciężarówki etc. Nie wiemy ponadto, jakie skutki przyniesie klimatowi powrót do energetyki węglowej w Niemczech i Holandii spowodowany działalnością Rosji.
Wesprzyj nas już teraz!
„O tym wszystkim jakoś dziwnie milczą aktywiści klimatyczni, którzy wcześniej tak gromko sprzeciwiali się różnym inwestycjom. (…) Tak się dziwnie składa, że uaktywniali się oni zazwyczaj, gdy w grę wchodziły projekty mające na celu na przykład zwiększenie podmiotowości polskiej gospodarki oraz uniezależnienie się od Rosji”, wskazuje.
„Obecnie w podobnym kierunku – osłabienia energetycznego Europy, a co za tym idzie: zapaści gospodarczej i pogłębienia nierówności na naszym kontynencie, co jest, oczywiście, na rękę Rosji – zmierza projekt zielonej transformacji w kształcie forsowanym przez wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa, w przeszłości drugiego sekretarza w ambasadzie Holandii w Moskwie. Na Kremlu już zacierają ręce”, podsumowuje Grzegorz Górny.
Źródło: tygodnik „Niedziela”
TK