Na serwisy internetowe administracji publicznej idzie niemal miliard złotych z naszych kieszeni – zaalarmował ostatnio portal vbeta.pl. Jest to tylko, zaznaczmy, szacunkowa liczba, w rzeczywistości koszt jest prawdopodobnie większy. Stron rozmaitych instytucji pożytku publicznego są w Internecie tysiące, a na dodatek tak już jest, że każdy chce mieć profil na Facebooku, coraz częściej prowadzony przez zewnętrzną firmę. Zaś to kosztuje.
Prawie 3 lata temu media oburzały się, że prezydent Lech Kaczyński zapłacił za stronę internetową i jej utrzymanie przez półtora roku 360 tysięcy złotych. Sprawa stała się niesamowicie głośna, a media analizowały sprawę tygodniami, zwłaszcza, że był to dobry czas na „nielubienie” ówczesnego Prezydenta. Kancelaria Premiera oznajmiła wówczas, że posiada stronę, która kosztuje „tylko” 50 tysięcy złotych.
Wesprzyj nas już teraz!
Prawda jest jednak taka, że serwis chociażby serwis prezydent.pl nie jest żadnym wyjątkiem. Pisze o tym dziś serwis VaGla.pl. który dowiedział się mianowicie, że koszt prowadzenia rządowego serwisu internetowego w Polsce oficjalnie został wyliczony na 129 tysięcy złotych rocznie.
Ponieważ takich serwisów, utrzymywanych przez instytucje publiczne, jest dziś dobrych kilka tysięcy, to koszt ich utrzymania wynosi, według VaGli, prawie miliard. Oczywiście jest to wyliczenie szacunkowe, oparte na założeniu, że każda strona kosztuje 129 tys. rocznie. Wiadomo, że tak nie jest – niektóre kosztują znacznie mniej, ale są też takie, które kosztują znacznie więcej.
Pączkujące bez opamiętania i kontroli serwisy internetowe administracji publicznej, które są serwisami innymi niż Biuletyn Informacji Publicznej, stanowią spore marnotrawstwo środków publicznych. Do tego trzeba by uwzględnić jeszcze koszty takie, jak zamawianie za np. 20 tysięcy złotych dedykowanych oznaczeń ministerstw, urzędów, innych podmiotów. Rocznie za to wszystko możemy płacić jeszcze więcej niż ten miliard, który wziął się z przemnożenia liczby serwisów przez 129 tys. VaGla szacuje, że może to być od dwóch do pięciu miliardów złotych.
A przecież jest jeszcze Facebook! Nie tylko Kancelaria Premiera, ale każda instytucja, każde miasto, choćby maleńkie, chce mieć własną stronę na tym serwisie. A ponieważ już zauważono, że sekretarki nie prowadzą stron na Facebooku szczególnie skutecznie, zaczęto to zlecać zewnętrznym firmom.
Problem w tym, że za to wszystko płaci podatnik. I że tenże podatnik wkrótce będzie musiał na to wszystko pracować do 67-go roku życia. To niestety sprawia, że podatnik ma ochotę zapytać: czy to wszystko naprawdę jest potrzebne? Jeśli rząd ma problem z dopięciem budżetu, czemu nie zacznie oszczędzania od siebie?
Źródło: VaGla.pl
Piotr Toboła