Na terenach zajętych przez Rosjan życie duszpasterskie jest kompletnie sparaliżowane. Wskazuje na to bp Jan Sobiło podkreślając, że ostatni dwaj księża, którzy posługiwali na okupowanych terenach diecezji charkowsko-zaporoskiej zostali jesienią uprowadzeni i nadal pozostają w niewoli. Dodaje, że Rosjanie inwigilują nawet połączenia wiernych, którzy dzięki internetowi chcą np. uczestniczyć w Mszy czy innym nabożeństwie.
Hierarcha przypomina, że dwaj greckokatoliccy redemptoryści zostali porwani w listopadzie. Z informacji, jakie docierają do mediów wynika, że po pierwszym okresie tortur duchowni obecnie przetrzymywani są w godniejszych warunkach. Rosjanie czekają na to, by ich wymienić na swoich oficerów znajdujących się w ukraińskiej niewoli.
– Sytuacja duszpasterska jest sparaliżowana, dlatego że na okupowanych terenach nie da się odprawić obecnie Mszy. Ksiądz nie może tam wjechać, a gdyby nawet wjechał nie jesteśmy pewni, czy by wrócił żywy. To jedna rzecz, a druga, to fakt, że większość tamtejszych katolików wyjechała, jak się wojna zaczęła. Ale niektórzy myśleli, że wojna się szybko skończy i zaryzykowali pozostanie tam. Oni tej chwili żałują, że nie wyjechali przede wszystkim dlatego, że są pozbawieni sakramentów. Minęła jedna i druga Wielkanoc, Boże Narodzenie – bez spowiedzi, bez komunii. A dzisiaj wyjechać stamtąd się już nie da. Trzeba by próbować przez Turcję czy Moskwę, co jest praktycznie niemożliwe – mówi Radiu Watykańskiemu bp Sobiło.
Wesprzyj nas już teraz!
– Mają tylko łączność internetową i czasami online znajdą jakąś Mszę św. i tak w niej uczestniczą choć wiedzą, że są inwigilowani, bo służby specjalne przyglądają się im bacznie – dodaje hierarcha.
Biskup Zaporoża zauważa, że na terenach kontrolowanych przez Ukrainę mimo wojny duszpasterstwo funkcjonuje normalnie. – Księża nie uciekli, pozostały też siostry zakonne. Ludzie mają zapewnione Mszę świętą, wizytę u chorych, pomoc humanitarną – podsumowuje bp Sobiło.
Źródło: KAI
LISICKI, GÓRNY, KRATIUK. Rzeź Wołyńska. Mamy przebaczyć i zapomnieć?