„Kłopot z argumentowaniem polega na tym, że cała walka przenosi się wówczas na własny teren Nieprzyjaciela. On również potrafi przytaczać argumenty, natomiast w propagandzie naprawdę praktycznej, takiej, jaką ja sugeruję, okazał się w ciągu stuleci daleko mniej sprawny od Naszego Ojca w Otchłani. Przez sam akt argumentowania rozbudzasz u swego pacjenta zdolność rozumowania, a skoro raz rozbudzona, któż zdoła przewidzieć następstwa? Nawet gdyby jakiś szczególny tok myśli pacjenta dało się w końcu obrócić na naszą korzyść, to staniesz przed faktem, że wzmocniłeś w twym pacjencie fatalny zwyczaj zwracania uwagi na wnioski o charakterze ogólnym, a odwróciłeś jego uwagę od fali bezpośrednich doznań zmysłowych. W Twoim interesie leży, aby przykuć jego uwagę do tych bezpośrednich doznań” [C.S. Lewis, „Listy starego diabła do młodego”].
Matura to bzdura?
Matura. Jak co roku, w majowym klimacie, na popularnym „jutubowym” kanale o nazwie MaturaToBzdura.TV pojawił się okolicznościowy materiał z przeprowadzonego sprawdzianu wiedzy przypadkowo spotkanych na ulicy młodych przechodniów. I tym razem, jak w poprzednich odcinkach, jesteśmy świadkami kuriozalnych odpowiedzi uczestników programu na podstawowe, choć czasem pozornie łatwe, pytania.
Wesprzyj nas już teraz!
W tegorocznej majowej edycji na pytanie prowadzącego: Podaj wyższy stopień od słowa zły, w odpowiedzi możemy usłyszeć: Niegrzeczny, nie, nie, źlejszy. Przykładem na potwierdzenie braków w wiedzy z zakresu polskiej literatury z kolei jest odpowiedź na pytanie: Co łączyło Władysława Reymonta i Wiesławę Szymborską? Usłyszeliśmy: Oboje byli chemikami. Nie, nie, małżeństwem, jeśli dobrze pamiętam. W opisie najczęściej zadawanych przez twórców kanału pytań trudno pominąć te, których odpowiedź wywołuje największe salwy śmiechu. Dowodem niech będzie fragment filmu, w którym w odpowiedzi na zadane dwóm młodym mężczyznom pytanie: Jak się mówi prawidłowo astronom czy astronauta? Usłyszeliśmy gremialnie: astronom, bo…astronauta to jest takie oczywiste, więc może to być podchwytliwe (pytanie – przyp. red.). W tym miejscu warto przywołać jeden z komentarzy pod zatytułowanym „MATURA POLSKI 2022” materiałem wideo na YouTubie: Oglądam to od lat, kiedyś to jeszcze mnie bawiło, myślałem na bank, to jest ustawione… Rozumiem, że nikt nie jest alfą i omegą, sam nie jestem, ale jeżeli faktycznie nie jest to ustawiane, to jak można być takim.. nie chcę nikogo obrażać… żeby w wieku 20 lat pisać schańbiony czy menszczyzna, ludzie… zrozumiem ciągi, ułamki, historię, języki obce, ale nasz własny język, żeby tak kaleczyć?
Analfabetyzm wtórny i funkcjonalny
Wielką niesprawiedliwością jest utożsamianie grona „nieuków”, których brak wiedzy wręcz poraża, z całą uczniowską społecznością. Z drugiej strony jednak, od lat głośno mówi się, nie tylko w mediach, o problemach z nauką kolejnych roczników dzieci. Problem zdaje się dotyczyć szerszej grupy ludzi. Według badań PISA i OECD (2018), 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta. Kolejnych 30 proc. rozumie czytane treści tylko w niewielkim stopniu. Internet aż „pęka w szwach” od alarmujących w tonie tekstów o postępującym w stechnicyzowanych społeczeństwach analfabetyzmie wtórnym i funkcjonalnym. Pod pierwszym rozumiemy zanik umiejętności pisania i czytania u osób, które je kiedyś posiadały. Osoby dotknięte natomiast analfabetyzmem funkcjonalnym nie rozumieją tekstów pisanych, choć potrafią połączyć litery w słowa, te następnie w całe zdania, ale nie rozumieją ich przekazu. Czy tak jest w istocie?
W odpowiedzi na postawione pytanie pomocne mogą być wnioski z przeprowadzonej na antenie radiowej „CZWÓRKI” rozmowy pt. „Jak zatrzymać wtórny analfabetyzm?” Według wypowiadającego się w programie „Czat Czwórki” (03.10.2019) na falach Polskiego Radia dr. Pawła Boguszewskiego, neurobiologa z Instytutu Biologii Doświadczalnej, w mózgu człowieka nie nastąpiła jakaś znacząca zmiana, która mogłaby uzasadniać te zjawiska. Z racji niezwykłej plastyczności tego narządu bardziej należałoby mówić o niewyćwiczeniu, czy o niewykorzystanym potencjale. Ćwiczenie i trenowanie mózgu od wczesnego etapu życia człowieka, ale tylko takich zadań, których dziecko nie wrzuci do dużego worka pt. „straszne obowiązki”, gdyż – jak twierdził ekspert – to jest główny problem. Na przykładzie trudnych i mało interesujących ucznia tekstów można zaobserwować zjawisko uruchamiania się mózgowych mechanizmów oszczędzania energii. W efekcie, młody czytelnik traci zainteresowanie tekstem. Na dowód tego, że młodzież chętnie czyta, Boguszewski wskazał czytelniczy fenomen, jaki można było obserwować przy okazji kolejnych wydań książek J.K. Rowling. To pokazuje – według uczonego – potęgę motywacji oraz siłę uprzedzenia, gdy chodzi o podejście do pewnych czynności.
Zdaniem neurobiologa, inny problem dotyczy nadmiaru treści do opanowania przez uczniów, które przyswaja się kosztem pracy nad zrozumieniem przerabianego materiału. Naukowiec wskazał więc na istotną – z jego punktu widzenia – bolączkę dzisiejszej edukacji, która nie uczy racjonalnego myślenia, co w konsekwencji prowadzi do utraty zapamiętanych wiadomości. Ponadto, brak umiejętności analizy dostarczanych treści przekłada się w codziennym życiu na brak rozumienia podstawowych informacji, choć odbiorca ma złudne poczucie posiadania wiedzy, co z kolei może prowadzić do chętnego korzystania z pseduowiedzy.
Warto podjąć tę myśl, bo jest ona – jak się zdaje – fundamentalna. Dalszy wywód należałoby jednak poprzedzić ważkim pytaniem: dlaczego mimo ewidentnego bankructwa polskiego systemu edukacji wciąż w nim tkwimy? Odpowiedź jest bardzo trudna, bo gdy spróbujemy dotknąć istoty rzeczy, łatwo będzie nas można posądzić o szerzenie spiskowych teorii dziejów. Wszelako bez głośnego wyznania, że król jest nagi, nasze poszukiwania spełzną na niczym. Przyjrzyjmy się zatem niebezpieczeństwom, jakie wynikają ze złej edukacji i źle zorganizowanego systemu szkolnego.
Szkoła niebezpiecznym skansenem?
Albert Camus miał powiedzieć kiedyś, że „szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje”. Myśl tę poniekąd rozwijają spostrzeżenia Doroty Klus-Stańskiej zawarte w książce pt. „Dokąd zmierza polska szkoła?”. „Szkoła jest skansenem, nie tylko nie zapewniającym nabywania kompetencji do radzenia sobie we współczesności, a wręcz pielęgnującym kompetencje bezużyteczne, autodestrukcyjne wobec jednostki i społeczeństwa(…)”. Ponadto, na co zwraca uwagę Michał Pasterski w ciekawym tekście pt. „13 błędów polskiego systemu edukacji”, dużym problemem jest utrwalanie w dzieciach schematu, który możemy wyrazić w haśle: „popełnianie błędów jest złe”.
„Popełnianie błędów jest nieodłącznym i koniecznym elementem nauki i każdy człowiek powinien być gotowy, a nawet ciekawy niepowodzeń – to najlepszy sposób na szybkie uczenie się na bazie doświadczenia, a nie suchej teorii”- pisał Pasterski. Autor krytycznie odniósł się również do praktykowanego przez wielu nauczycieli schematu: „na każde pytanie jest tylko jedna odpowiedź”. Od uczniów oczekuje się tylko “prawidłowych” odpowiedzi. „Takie podejście – pisał dalej – upośledza umiejętność poszukiwania kreatywnych i oryginalnych rozwiązań, zabija innowacyjność i zdolność do twórczego rozwiązywania codziennych problemów”.
Innym, wciąż nazbyt często obowiązującym, schematem jest wytyczna, którą określić możemy mianem „musisz być posłuszny autorytetom”, którą rozumieć należy jako brak zgodny ze strony nauczyciela do zmiany paradygmatu w patrzeniu na jakąś kwestię. Błędem – według Pasterskiego – jest również podział na przedmioty ścisłe i humanistyczne, bo – jak zauważył – „Największe innowacje, wynalazki i praktyczne pomysły wynikają z połączenia dyscyplin, a nie z ich dzielenia. Leonardo da Vinci był geniuszem ze względu na płynne lawirowanie pomiędzy dziedzinami i kompetencjami”. Poza tym, „każde dziecko mierzone jest tą samą miarą”, ponieważ „wszyscy muszą umieć to samo i uczyć się tego w taki sam sposób”. Dla coacha i trenera, podobnie jak dla wspomnianego neurobiologa, błędem jest również przeładowanie treścią do opanowania podstawy programowej szkół oraz „pomijanie kluczowych umiejętności”. Jak pisał Pasterski, „Szkoła pomija kompetencje, które każdemu z nas są niezbędne do życia we współczesnym świecie”.
Jeśli uznamy za słuszną myśl wyrażoną w pochodzącym z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej słynnym cytacie: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, to znów należy głośno pytać, dlaczego stworzenie ram dla lepiej funkcjonującego systemu szkolnego nie jest sprawą najwyższej wagi. Jako odpowiedź na tak postawione pytanie może posłużyć fragment z artykułu Aleksandra Nalaskowskiego pt. „Szuflady zmian”: „Mam pełną, świadomość, że każda taka propozycja (systemowych zmian – przyp. red.) w odniesieniu do polskiej szkoły jest u swych korzeni kontrowersyjna. Każde całościowe spojrzenie i każda całościowa próba zmian są skazane, prawie przed ich przedstawieniem, jako nie do przyjęcia, nie do przyjęcia, bo…”.
Żadna z odpowiedzi nie będzie jednak satysfakcjonująca, ponieważ patologie w tym systemie stają się nie do zniesienia zarówno dla nauczycieli, rodziców, jak i dzieci. Stąd należy bez ogródek pytać: czemu to służy? Bo może jest tak – jak twierdził filozof i nauczyciel akademicki Piotr Jaroszyński – że ogłupionym społeczeństwem łatwiej jest sterować czy wręcz manipulować (felieton z cyklu „Myśląc Ojczyzna” 22.06.2010). A może chodzi o to, żeby pozbawić nas elit, bo – jak zauważył Aleksander Nalaskowski w swojej książce pt. „Bankructwo polskiej inteligencji” – polski system edukacji tworzy społeczeństwo, w którym brak warstwy inteligenckiej? Czy nie po najlepszych synów polskiej ziemi sięgnął w pierwszej kolejności niemiecki okupant?
Bez prawdziwych elit, stanowiących wzór dla reszty społeczeństwa, kierujących życiem społecznym oraz określających i wpływających na kierunek jego rozwoju, pozbawieni jesteśmy jakby głowy. Dlatego sprawę edukacji dzieci muszą wziąć w swoje ręce rodzice. Nikt tego nie zrobi za nich. Zmiana systemu jest możliwa, ale tylko – jak wskazał wspomniany Nalaskowski – oddolnie. Czy jest to w ogóle jeszcze możliwe? Oby, w przeciwnym razie w najważniejszych dziejowo momentach zabraknie nawet malca, który powie, że… król jest nagi.
Anna Nowogrodzka-Patryarcha