Liberalne media przedstawiają nam imigrantów z Bliskiego Wschodu, którzy od kilku miesięcy zalewają Stary Kontynent, jako biednych i pokrzywdzonych uciekinierów z krajów ogarniętych wojnami. Sytuacja nie jest jednak wcale oczywista. Rodzina Irakijczyków postanowiła wrócić do ojczyzny, mimo iż osiągnęła swój upragniony cel: Berlin. Kiepska kuchnia i niezadowolenie z opieki społecznej okazały się wystarczającym powodem, by wrócić do kraju ogarniętego krwawym konfliktem.
O owych Irakijczykach było głośno w ubiegłym roku, gdy na greckiej wyspie Kos fotoreporter zrobił im wzruszające zdjęcie. Za fotografię pracownik amerykańskiej gazety „New York Times” otrzymał nagrodę Pulitzera. Przedstawiała ona płaczącego mężczyznę z dziećmi na plaży.
Wesprzyj nas już teraz!
Materiał był wykorzystywany przez propagandzistów urabiających społeczeństwa Zachodu tak, by popierali multikulturalizm i imigrację.
Sam Laitha Majida oraz jego żona Neda i czwórka dzieci wcale nie okazali się być osobami biednymi. Na podróż do Europy przeznaczyli 6,5 tysiąca dolarów, czyli około 20 tysięcy złotych. Inwestycja – bo tak należy traktować całą sprawę – nie zwróciła się.
Niemcy, wymarzony cel podróży imigrantów z krajów islamskich, zawiodły oczekiwania Irakijczyków. Rodzina narzekała na kiepskie jedzenie oraz brak faworyzowania przez urzędników migracyjnych. Uchodźcy liczyli bowiem, że jako fotografowane przez media gwiazdy, będą mieli łatwiej. Tymczasem Niemcy ośmielili się… nie dać im mieszkania!
Rodzina powróciła do północnego Iraku, a w RFN został ich najstarszy syn. Teraz gwiazdy proimigracyjnych gazet przez 5 lat nie będą mogły wjechać na teren Strefy Schengen.
Źródło: niezalezna.pl
MWł