11 sierpnia 2022

Imigrant odmroził sobie latem stopy? Przeciwnicy zapory na granicy brną w absurd

(Ludek, CC BY-SA 2.5 , via Wikimedia Commons)

Zielono – lewicowi aktywiści nie wiedzą jak poradzić sobie z tematem zapory postawionej na granicy z Białorusią. Strasznie się przy tym intelektualnie szamoczą, jednocześnie okrywając się śmiesznością. Jeszcze niedawno podawali na swoich forach internetowych, że na próżno rząd stawiał zaporę, bo cudzoziemcy z łatwością ją pokonują. Tu ferują przykładami triumfalnych przejść nielegalnych imigrantów przez zaporę – tyle tylko, że wskazują na te miejsca linii granicznej, w których akurat zapory nie ma. Chodzi tu o miejsca bagienne i rzeki graniczne. Nawet żeby bardzo chciano zaporę tu postawić, to i tak nie byłoby to możliwe. Aktywiści jednak widać wiedzą lepiej od budowniczych zapory, gdzie ona stoi. I nawet gdy jej tam w rzeczywistości nie ma – to stawiają na rzece zaporę wirtualną, żeby potem odtrąbić  w mediach – „Imigranci pokonali zaporę!”.

Kiedy jednak nikt w te bajki nie uwierzy, zawsze przecież można „odwrócić kota ogonem”. I dlatego, w kolejnej, obecnej odsłonie propagandowej walki, aktywiści (moim zdaniem nadaktywni), podają w internecie, że jednak zapory nie da się pokonać. Przy tym wniosek z tego faktu wyciągają dokładnie taki sam jak za pierwszym razem, kiedy twierdzili że stalowy płot łatwo pokonać – „Nie potrzebnie stawiano zaporę”. Czyli podsumowując – czy przez zaporę łatwo przejść, czy też nie da się jej sforsować, to i tak, zdaniem „adwokatów imigrantów”, najlepiej żeby jej nie było.

Słysząc tak obłędne dywagacje, zdawałoby się, że aktywiści sięgnęli dna absurdu i teraz powinni się od niego odbić, najlepiej jakąś sensowną informacją. Niestety kolejne wieści jakie opublikowali na forach, a niektóre media bezmyślnie je powieliły, świadczy o ty, że aktywiści zamiast odbić się od dna, zaryli w muł.  Otóż podali oni na Twitterze ( dokładnie aktywiści zrzeszeni w tajemniczej Grupie Granica) iż kilku cudzoziemców, którzy nielegalnie wdarli się na terytorium Polski, oczekując w lesie na przemytników, odmroziło sobie stopy. Opublikowali nawet zdjęcie pomarszczonej stopy jednego z imigrantów, które to foto ma te dyrdymały uwiarygodnić.

Wesprzyj nas już teraz!

„Na zdjęciu widoczna jest #stopaokopowa – zespół objawów związanych z puchnięciem i odmrożeniem stóp. Schorzenie częste u żołnierzy II Wojny Światowej, teraz występuje u osób ukrywających się w lasach pogranicza” – czytamy sensacyjną wiadomość, opublikowaną na Twitterze Grupy Granica.

Odmrożenie stóp latem, w skwarnym lipcu, w Polsce, to byłoby coś więcej niż rekord Guinnessa. Jak jednak tego dokonać, oczywiście wykluczając opcję włożenia na parę godzin stóp do zamrażarki ? Przychodzi mi do głowy tylko jeden pomysł i być może byłby on wykonalny, jednak nie przy granicy z Białorusią, a z Litwą, dokładnie na Suwalszczyźnie – biegunie zimna. Otóż  w marcu tego roku geolodzy z Państwowego Instytutu Geologicznego odkryli na Suwalszczyźnie wieczną zmarzlinę, taką samą jak na Syberii czy na Alasce. Liczy ona sobie 13 tysięcy lat. Jeden mały szkopuł ta zmarzlina  znajduje się na głębokości 400 metrów. Czy więc cudzoziemcy, zaopatrzeni przez białoruskie służby jedynie w drągi do bicia naszych pograniczników, byli by w stanie, przy ich użyciu, wkopać się tak głęboko w skorupę ziemską i to tylko po to, żeby na złość obrońcom granicy, odmrozić sobie stopy? Mało prawdopodobne.

Pouczające i zabawne są natomiast komentarze zamieszczone pod wpisem Grupy Granica o domniemanej „odmrożonej stopie cudzoziemca” ( a może to krajowa wersja amerykańskiej legendy o Wielkiej Stopie). Posłuchajmy – „W lipcu odmrożenia. W zimie udary cieplne. Przodująca medycyna radziecka zna takie przypadki” – komentuje dowcipny mężczyzna z Warszawy, „Taa, zwykły objaw przemoczonej skóry. Każdy widział to siedząc zbyt długo w wodzie. Niech idą na przejście graniczne albo wracają do zleceniodawcy” – radzi z kolei pan Robert, „Żeby dostać odmrożeń kończyn w lipcu to trzeba być wybitnym… albo uwierzyć w kotka, który przeszedł za właścicielką z Afganistanu do Białorusi.” – dworuje sobie z wpisu Grupy Granica osoba o pseudonimie „Wójt Gminy”. A jeśli chodzi o tego „kotka długodystansowca” – Wójt Gminy nawiązuje do innej niesamowitej opowieści autorstwa aktywistów. 

Przydałoby się założyć ranking najgłupszych wymysłów obrońców imigrantów nacierających na nas z Białorusi, a więc i obrońców Łukaszenki oraz Putina, którzy do naszego kraju cudzoziemców kierują. Opowieść o odmrożonych w lipcowym słońcu stopach ( co ciekawsze naiwni ludzie w zbiórce zorganizowanej przez Grupę Granica wpłacają obecnie kasę na leczenie odmrożonych latem stóp) moim zdaniem powinna zająć pierwsze miejsce w tym rankingu. Tym samym detronizując niesamowitą legendę o cudzoziemcu, który płynął rzeką 6 dni, nic w tym czasie nie jedząc i nie pijąc.

 W tym rankingu idiotyzmów trzeba też umieścić inne śpiewki zielonych aktywistów, którzy również raz po raz próbują podważyć zasadność postawienia zapory na granicy. W czołówce tej swoistej „listy przebojów”, na pewno znalazłaby się bajka o dzięciole, któremu (zdaniem zielonych bajkopisarzy) zapora uniemożliwia swobodne przemieszczanie się przez stalowy płot. Chyba, że eko-aktywiści odkryli nowy gatunek ptaka – dzięcioła nielota.

Adam Białous

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij