8 maja 2022

Już za kilka dni zagraniczni „stroiciele fortepianów” zjadą do Poznania, by wyznaczyć kierunki rozwoju polskiego biznesu. I choć na pierwszy rzut oka wydarzenie ma charakter ekonomiczny, to idee, a nie pieniądze, są najważniejszymi tematami podobnych konferencji.

Odbywające się w Polsce od 2017 r. konferencje z cyklu „Impact” to – jak przekonują organizatorzy – „najbardziej prestiżowe wydarzenie gospodarczo-technologiczne w Europie Środkowo-Wschodniej”, w którym udział biorą „topowi managerowie z największych globalnych firm, decydenci polityczni, regulatorzy, wybitni naukowcy oraz światowej klasy eksperci”.

I rzeczywiście, mamy do czynienia z wydarzeniem o niebagatelnym znaczeniu. Podczas „Impact” przemawiali już premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Gowin, minister klimatu Michał Kurtyka, minister finansów Tadeusz Kościński, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk czy europoseł Zdzisław Krasnodębski. W tym roku do tego szanownego grona zaproszono m.in. ministra zdrowia Adama Niedzielskiego czy ministra ds. cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego.

Wesprzyj nas już teraz!

Zagranicznych polityków reprezentowała m.in. Hillary Clinton czy przedstawiciele amerykańskiej administracji; Bix Aliu oraz Georgette Mosbacher. Wśród prelegentów regularnie znajdują się przedstawiciele wpływowych organizacji międzynarodowych; Światowego Forum Ekonomicznego, Banku Światowego czy Parlamentu Europejskiego.

Nowe trendy w biznesie prezentowali menadżerowie największych koncernów sektora informatycznego (Google, YouTube, Microsoft), farmaceutycznego (AstraZeneca, Pfizer, Janssen), bankowego (MasterCard, ING, PNB Paribas, Millenium), spożywczego (Żabka), odzieżowego (CCC) czy motoryzacyjnego (Volkswagen, Volvo).

A nad wszystkim czuwali delegaci Organizacji Narodów Zjednoczonych, koordynujący szereg projektów z zakresu ONZ-owskiej Agendy 2030. Przykładowo, podczas zeszłorocznej edycji, uczestnikom oferowano „solidne kompendium praktycznej wiedzy o Krajowym Planie Odbudowy, założeniach Europejskiego Zielonego Ładu i celach Zrównoważonego Rozwoju”.

To dowodzi, że biznesowa międzynarodówka już kilka dobrych lat temu dostrzegła potencjał inwestycyjny obszaru nad Wisłą i właśnie tutaj postanowiła ulokować swój kapitał. Potencjalnie atrakcyjne, z ekonomicznego punktu widzenia rozwiązanie posiada jednak drugą stronę medalu.

Wszystko jest połączone

Przełomowe wynalazki, zaawansowane technologie i oparty na nich biznes od zawsze wpływały na kształtowanie naszych wyborów, zachowań, a w konsekwencji – stylu życia. Problem w tym, że dzisiaj służą również jako narzędzie budowy nowego „wspaniałego” świata. Nieważne, czy zarządy poszczególnych podmiotów – jak IKEI czy Ben&Jerry’s – realnie wierzą w jego urzeczywistnienie, czy wykorzystują obecne trendy do jeszcze większej kapitalizacji. Tak czy owak, swoimi decyzjami napędzają zmiany, a w niektórych szczególnie perfidnych przypadkach – jak pisze w „Strollowanej Rewolucji” Rafał A. Ziemkiewicz – sami kreują na nie popyt.

Wielkie korporacje, roszcząc sobie prawo do decydowania o tym, co etyczne, stosują szantaż moralny jako jeden z mechanizmów biznesowych. To bardzo skuteczna strategia, kierowana zwłaszcza do konsumentów spod znaku „przebudzonych” (ang. woke), zazwyczaj elektoratu skrajnej lewicy. Monopolizacja niektórych sektorów sprawia natomiast, że nawet niezgadzający się z „linią światopoglądową” danej firmy, są skazani na korzystanie z ich produktów, przez co każda wydana tam złotówka służy budowie nowej wieży Babel.

Nawet z pozoru neutralne podmioty za bardzo nie mają gdzie uciec. Prędzej czy później, „społeczna odpowiedzialność biznesu” nie pozwoli wiecznie wymigiwać się od wysiłków na rzecz zaprowadzania „inkluzywnego”, bardziej „sprawiedliwego” i zero-emisyjnego świata. A przy okazji takich wydarzeń jak „Impact”, zainteresowani zostają oświeceni założeniami aktualnej „mądrość etapu”.

Nasi rządzący na międzynarodowym forum odgrywają rolę uśmiechniętych naganiaczy, przekonujących dlaczego akurat u nas znajduje się doskonałe miejsce dla ulokowania zagranicznych inwestycji. Przy okazji zdają sprawozdania z wdrażania innowacyjnych rozwiązań z dziedziny telemedycyny, biotechnologii, cyfrowej bankowości, elektromobilności i wielu, wielu innych. Jednak oprócz potencjału ludzkiego czy ekonomicznego, „agenci zmian” – jak pisała Marguerite A. Peeters – muszą zachęcić potencjalnych inwestorów również zaangażowaniem ideologicznym.

Przykładowo premier Morawiecki, dziękując szefowi Alphabetu, Sundarowi Pichaiowi, za wybranie Warszawy do opiewającej na 2 miliardy dolarów inwestycji Google’a, nie omieszkał zapewnić o zwiększeniu wysiłków na rzecz wdrażania zero- i nisko-emisyjnych rozwiązań. Jednak jak wiadomo, amerykańskie korporacje napędzają nie tylko zieloną, ale przede wszystkim tęczową rewolucję.

Kto zacz?

Choć kształt dokonywanej zmiany bardzo często umyka w stosach międzynarodowych raportów, jej charakter, lepiej od tysięcy słów oddają poglądy zaproszonych prelegentów.

„Gwiazdą” tegorocznego Impact’22 jest osoba, którego przedstawiać nie trzeba: izraelski futurolog Yuval Noah Harari. Autor bestsellerów „Homo deus. Krótka historia jutra” czy „Homo sapiens. Od zwierząt do bogów” prezentuje technokratyczno-ateistyczną wizję rzeczywistości, gdzie jedynym Bogiem jest Tajemnica, jeszcze nierozpoznana przez naukę. Jego zdaniem takiego boga niewiele interesuje „kobieca moda” czy to, „czy dwóch mężczyzn może spać ze sobą”. W jego wizji natomiast, pustkę wywołaną przez „zabicie Boga” wypełni…człowiek.

Jako czołowy promotor transhumanizmu, przekonuje, że osiągnięcia czwartej rewolucji przemysłowej (sztuczna inteligencja, internet rzeczy, biotechnologia, inżynieria genetyczna) wyniosą nas na wyższy poziom ewolucji, z osiągnięciem nieśmiertelności włącznie. Otwartemu homoseksualiście i ideowemu weganinowi na sercu leżą również kwestie rewolucji seksualnej i agendy klimatycznej, które w połączeniu z możliwościami jakie daje złączenie człowieka z maszyną, stanowią doskonały „młot” na religie objawione, których jest zaciekłym przeciwnikiem.

Poprzez ciągłe balansowanie na granicy między nauką a sci-fi, Harari często spotyka się z oskarżeniami o kuglarstwo. Nie przeszkadza mu to jednak w zdobywaniu rzeszy fanów. Jednak w odróżnieniu od większości „wizjonerów” zdobywających międzynarodową publikę, przewidywania Harari’ego nie obejmują „powszechnej szczęśliwości” dla wszystkich. W jego ocenie, cyfrowa rewolucja podzieli świat ta tych, którzy za nią podążyli, oraz całą rzeszę biernych konsumentów.

Największym wyzwaniem dla polityki i ekonomii w nadchodzących dekadach będzie co zrobić z tymi wszystkimi „bezużytecznymi ludźmi” (org. useless people). Jak przekonuje, w przyszłości jedzenia nie zabraknie, więc nie będzie potrzebna żadna „depopulacja”. Jednak ich egzystencja, przez fakt swojej bezużyteczności, sprowadzać się będzie do „narkotyków i gier komputerowych”. Złośliwi stwierdzą, że to tłumaczy dlaczego Izraelczyk zdobywa taką popularność zwłaszcza wśród postępowej, młodej lewicy. Wszak część z nich już dzisiaj żyje w ten sposób.

W roli drugiego głównego mówcy obsadzono Erin Meyer, profesor INSEAD, jednej z najlepszych na świecie szkół biznesu. Popularność jednak przyniosła jej, napisana wraz z założycielem Netflixa, Reedem Hastingsem książka „No Rules Rules: Netflix and the Culture of Reinvention”, w której opisuje rewolucyjne rozwiązania jakie przesądziły o sukcesie najpopularniejszej platformy streamingowej świata.

Netflixowi nie sposób odmówić sukcesu finansowego. Ale równie trudno przecenić jego „zasługi” w przedstawianiu tzw. postępowych treści w sferze obyczajowości. Co więcej, próżno szukać drugiej platformy stramingowej równie wrogiej chrześcijaństwu. I choć pokazywanie w krzywym zwierciadle Kościoła katolickiego i wszystkiego co chrześcijańskie to netflixowa codzienność, na platformie nie brakuje również jawnie bluźnierczych produkcji, wywołujących protesty katolików na całym świecie.

Obsadzenie Harari’ego i Meyer w roli „gwiazd” Impact’22 wskazuje, że  trendy przyświecające nowej generacji biznesu mają niewiele wspólnego z chrześcijańskimi wartościami. Jednak dla przedstawicieli rzekomo prawicowego, zapewniającego o „konserwatyzmie” w kwestiach światopoglądowych rządu, to nie problem. Widocznie perspektywa rozwoju mierzonego wskaźnikami ekonomicznymi przysłoniła wszystko inne. W tym kontekście warto odwołać się do Najwyższego Autorytetu: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26).

Podczas konferencji odbędzie się specjalny panel poświęcony wojnie na Ukrainie, podczas którego będą omawiane szanse jakie stwarza unifikacja świata zachodniego w odpowiedzi na rosyjską agresję. Wraz z zacieśnianiem współpracy militarnej z USA, intensyfikacji ulega również współpraca w dziedzinie finansów, bezpieczeństwa czy energetyki. Część komentatorów, również o poglądach katolickich, jako przeszkodę w budowie bloku państw zdolnych powstrzymać putinowską Rosję uznała konserwatywną „agendę obyczajową”. Czyżby to wezwanie posiadało dużo szerszy wymiar, sugerujący, że walka z seksedukacją nieletnich, szaleństwem polityki klimatycznej czy dopominanie się o prawo do życia dla nienarodzonych uniemożliwi – już wprost – „dorabianie się”?

Miejmy jedynie nadzieję, że budowane według takich wzorców projekty, rozsypią się równie szybko co Krajowy Plan Odbudowy, ogłaszany szumnie podczas „Impact” jeszcze dwa lata temu.

Piotr Relich 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij