Rozmowa z dr. Tadeuszem Wasilewskim, lekarzem, specjalistą ginekologiem – położnikiem, który po kilkunastu latach uczestniczenia w programie in vitro, prowadzonym w jednej z polskich klinik, świadomie ją porzucił i dzisiaj mówi o przemilczanym przez większość mediów ciemnym obliczu tej metody zapłodnienia pozaustrojowego.
Jak Pana zdaniem powinna być w Polsce uregulowana prawnie kwestia dotycząca stosowania metody in vitro?
Stoję na stanowisku, aby całkowicie zakazać stosowania tej metody zapłodnienia pozaustrojowego. Uważam tak, ponieważ podczas jej wykonywania giną istoty ludzkie będące na etapie rozwoju embrionalnego. Natomiast te zarodki ludzkie zamrożone, tracą siły witalne i po ich odmrożeniu oraz podaniu do jamy macicy, możliwość normalnego ich rozwoju jest poważnie utrudniona. Dlatego lekarz, który wykonuje program in vitro chociaż szczerze walczy o poczęcie, równocześnie skazuje na śmierć kilka czy kilkanaście ludzkich zarodków, które powstają równolegle do tego, któremu pozwala się żyć. Często dzieje się to w ten sposób, że eliminuje się zarodki ludzkie, w przypadku których stwierdza się, na co pozwala współczesna technika medyczna, że te dzieci urodzą się najprawdopodobniej chore. Pytam – czy my mamy prawo podejmować takie decyzje?
Wesprzyj nas już teraz!
Jakie niebezpieczeństwa czyhają na zarodki dzieci poczętych wskutek metody in vitro?
W metodzie in vitro, nikt nie może zagwarantować, że zarodki od chwili poczęcia do chwili trafienia do łona matki będą bezpieczne. Trzeba bowiem wiedzieć, że w programie in vitro zarodki trafiają do specjalnych inkubatorów, które mają naśladować warunki jakie dziecko ma zagwarantowane w łonie matki, w sensie temperatury, wilgotności, ciśnienia parcjalnego tlenu, itd. Dla przykładu niewielka różnica temperatury rzędu jednej dziesiątej stopnia Celsjusza, w skutek źle działającego urządzenia, może spowodować śmierć zarodka. Inne niebezpieczeństwo grożące w inkubatorze jego życiu, to zakażenia na płytce, na której rozwija się zarodek, co się niestety zdarza. Również samo podanie zarodka do jamy macicy jest obarczone ryzykiem powikłań. Czyli niezamierzony błąd ludzki może doprowadzić do śmierci nawet tych dwóch zarodków ludzkich.
Dlaczego podczas programu in vitro doprowadza się do powstania tak dużej liczby ludzkich zarodków?
Przy in vitro nie można bazować na jednej komórce jajowej, tak jak w cyklu naturalnym, gdzie w przypadku zdrowego mężczyzny i zdrowej kobiety, oboje w wieku 35 lat i poniżej, prawdopodobieństwo poczęcia wynosi od 20 do 30 procent, bo w metodzie in vitro jest to już poniżej 5 procent. Doskonale widać tu wielką przepaść między tym co dała nam mądrość Stwórcy, czy jak powiedzą inni natury, a tym co sami wymyśliliśmy i nazwaliśmy metodą in vitro. Dlatego stosujący tą metodę, chcąc zwiększyć szansę poczęcia, każdorazowo doprowadza się do powstania od 6 do 8 zarodków ludzkich. Z tej dużej liczby wybiera się najczęściej dwa najzdrowsze, które wprowadza się do jamy macicy. Pozostałe, tzw. zarodki nadliczbowe, czyli w istocie rzeczy – nadliczbowi ludzie, są zamrażani. Potem, jeśli jest potrzeba ich użycia, są odmrażani. Często jednak po odmrożeniu okazuje się, że ludzkie zarodki są martwe. Dzieję się tak ponieważ nie ma jeszcze 100 procentowo pewnej techniki mrożenia.
Czy nie dziwi Pana, że ci którzy legalizują in vitro, podejmują ten temat dosyć lekko, jakby nie dotyczył on życia i śmierci?
To dziwne zjawisko, ale dzieje się tak, że nasza cywilizacja techniczna im bardziej się rozwija, tym mocniej uderza w życie ludzkie u jego początku i kresu. Przy czym w krajach naszej cywilizacji, eutanazja nie jest tak samo szybko i łatwo legalizowana jak zabijanie poczętych. A to dlatego, że trudniej jest podjąć decyzję czy głosować za legalizacją eutanazji skoro i mnie dotkną przykre doświadczenia starości. Łatwiej natomiast głosować za unicestwieniem zarodka ludzkiego, bo przecież ten okres życia już za mną, więc decyduję o życiu innych, nie swoim. Dlatego też w bardzo wielu krajach prawo zezwala na wykonywanie in vitro, a w krajach gdzie prawo na ten temat jeszcze milczy, czyli nie ma prawnej ochrony życia ludzkiego poza organizmem matki, tak jak jest obecnie w Polsce, program in vitro mimo wszystko jest realizowany, bez większych oporów i protestów.
Pan jednak, podczas swoich licznych prelekcji w całej Polsce, przestrzega przed śmiercią, którą oprócz życia, niesie metoda in vitro…
Robię to, ponieważ na pytanie, w którym momencie zaczyna się ludzkie życie, odpowiadam, zgodnie ze swoją wiedzą medyczną i głosem sumienia – zaczyna się ono w momencie połączenia plemnika z komórką jajową. Więc, tak samo cenne jest życie człowieka poczętego jak tego, który ma lat 15, 20 czy 80. Jednak życie poczęte wymaga szczególnej troski, ponieważ jest bezbronne i samo nie może się o nic upomnieć. Naszym obowiązkiem jest więc otoczyć troską to nowe życie, zadbać o jego godność. My lekarze, posiadając dziś nowoczesne urządzenia, które pozwalają nam nie tylko widzieć to poczęte życie, ale i zadbać o jego zdrowie i dobry rozwój, powinniśmy traktować je jak pacjenta.
Tak – to są nasi mali pacjenci. Ten każdy ludzki zarodek, który ma 1, 2, 3, 5 dni jest dla świata medycznego małym pacjentem. Wiedzą to również osoby, które chcą być rodzicami, biorąc udział w programie in vitro. Ujawnia się to, kiedy przychodzą w trzecim dniu po połączeniu komórki jajowej z plemnikiem i pytają – „Czy nasze dzieci żyją?” „Czy się rozwijają?”. I to jest pytanie nagminnie zadawane lekarzom pracującym w klinice in vitro. Słyszą od nich wówczas odpowiedź „Tak wasze dzieci żyją, tak rozwijają się”. A więc i lekarze z tych klinik wiedzą, że jest to ludzkie życie.
Życie i jego wielka godność, w którą metoda in vitro uderza. I tu nie chodzi tylko o godność dziecka które trafia do łona matki, ale też o godność dzieci, które pozostają poza nim, chodzi o godność ojca, i matki. Mówię również o uderzeniu programu in vitro w godność lekarzy, którzy go prowadzą. Oni na pewno nie mają zamiaru zadawać śmierci, ale ta metoda sama w sobie jest możliwością jej zadawania. Metoda in vitro uderza więc w życie i godność człowieka. Dlatego jeśli miałbym wybór poprzeć jakąś ustawę dotyczącą in vitro, która miałby w Polsce obowiązywać, podpisuje się obydwiema rękoma pod tą, która mówi – całkowite nie dla realizacji metody zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. I nie jest to żadne wstecznictwo, jak wielu twierdzi, ale jest to moje nie dla metody, która może doprowadzić do śmierci ludzi. I oby tych ludzi, którzy mówią jej nie, będzie jak najwięcej.
Dziękuję za rozmowę
Adam Białous