Premier Indii Narendra Modi już nie kryje, że za jego polityką wycofywania z obiegu najbardziej popularnych banknotów kryje się cel jakim jest stworzenie gospodarki bezgotówkowej. Jego decyzja właśnie pogrążyła drobnych przedsiębiorców i ich pracowników.
Tak jak kiedyś Cypr stał się miejscem testowania mechanizmu bail in, pozwalającego w majestacie prawa okradać obywateli z oszczędności zdeponowanych w bankach, tak teraz Indie stały się wielkim laboratorium globalistów, sprawdzających, jakie reperkusje spowoduje gwałtowne wprowadzenie programu urzeczywistnienia gospodarki bezgotówkowej. Gospodarka taka jest jednym z głównych celów propagatorów „zrównoważonego rozwoju”, przewidującego zniszczenie klasy średniej.
Wesprzyj nas już teraz!
8 listopada rząd centralny w Delhi ogłosił, że wycofuje z obiegu banknoty o nominale 500 i 1000 rupii. Początkowo przekonywał, że pozbywając się najbardziej popularnych banknotów, rozprawi się z „czarnym rynkiem”, „światem przestępczym” i „terrorystami”. Pieniądze mają być wymienione do końca grudnia. Jednak na rynku jest ich tak dużo, że z pewnością wielu to się nie uda. W kraju liczącym ponad 1,250 mld ludności banki właśnie wprowadziły szereg ograniczeń.
Jednorazowo można wymienić tylko 4 tys. rupii. Z konta bankowego można jednorazowo podjąć 10 tys. rupii, ale w skali tygodnia może to być tylko 20 tys. rupii.
Ostatnio premier Modi przyznał, że celem wycofywania banknotów nie jest tylko walka z korupcją, ale przed wszystkim dążenie do bezgotówkowej gospodarki. Wyraził też nadzieję, że już wkrótce wielu ludzi będzie dokonywać transakcji za pośrednictwem kart elektronicznych.
Aby uzmysłowić sobie doniosłość decyzji indyjskiego przywódcy wystarczy spojrzeć na skalę obrotu bezgotówkowego w kraju. Aż 90 proc. wszelkich zakupów konsumenckich w Indiach nadal odbywa się z udziałem gotówki!
– Chcę powiedzieć moim braciom i siostrom przedsiębiorcom, że to jest ogromna szansa, aby wejść do świata cyfrowego – mówił premier i zachęcał wszystkich do korzystania z aplikacji bankowości mobilnej i kart kredytowych. – To prawda, że społeczeństwo w 100 procentach bezgotówkowe nie jest możliwe. Ale dlaczego nie mielibyśmy zainicjować społeczeństwa z mniejszą ilością gotówki w Indiach? Możemy stopniowo przechodzić od społeczeństwa z mniejszą ilością gotówki do społeczeństwa bezgotówkowego – kontynuował.
Opozycja już szykuje ogólnokrajowe protesty. W poniedziałek rano Modi spotkał się ze swoimi ministrami, obmyślając strategię walki z opozycją, która zrywa co rusz posiedzenia parlamentu. Premier oskarżył przeciwników politycznych o zaangażowanie w grabież pieniędzy publicznych.
Rządząca partia BJP twierdzi, że opinia publiczna zgadza się z decyzją rządu. Czy na pewno tak jest? – Ludzie są zobowiązani do zrozumienia, że jeśli pojawiają się chwilowe niedogodności i nie ma na razie widocznych korzyści, że potem pojawią się korzyści długoterminowe. Tutaj chodzi o integralność – przekonywał lider BJP Nitin Gadkari.
Indyjski minister obrony Manohar Parrikar nazwał demonetyzację Modiego „cięciem chirurgicznym”, które ma wyeliminować z kraju „brudne pieniądze”, narkotyki i terror. Również przekonywał, że decyzję premiera „obywatele popierają z całego serca”.
Indyjski premier ostrzegł „spekulantów”, by nie próbowali wykorzystywać biednych ludzi, by wymieniali ich „nielegalne pieniądze”. Zapowiedział, że wobec takich osób będzie stosowane surowe prawo wprowadzone w życie na początku listopada br., a które przewiduje kary do 7 lat więzienia i grzywny, wynoszące do 25 proc. wartości rynkowej posiadanego majątku.
Szef indyjskiego rządu wielkie nadzieje pokłada w młodzieży. Zachęca ją do e-bankowości i transakcji bezgotówkowych.
Bank Rezerw Indii (RBI) podjął nadzwyczajne środki, by poradzić sobie z nadpłynnością instytucji finansowych. Analitycy donoszą, że wskutek demonetyzacji w szybkim tempie pojawiły się transakcje bezgotówkowe, z rozliczaniem których instytucje finansowe nie nadążają. Podobne zjawisko obserwowano po wybuchu kryzysu w Grecji.
Eksperyment właśnie przeprowadzany w Indiach jest bardzo niebezpieczny. Promotorzy tzw. zrównoważonego rozwoju i gospodarki cyrkulacyjnej poszukują sposobów szybkiego wdrożenia swoich planów. Kwestia ta od kilku lat jest pilnie dyskutowana na wszystkich forach ekonomicznych, a specjalny zespół do opracowania konkretnych planów wdrożenia gospodarki bezgotówkowej np. w Izraelu pracuje od 2013 r.
Również w Polsce w 2007 r. zawiązała się Koalicja na rzecz Obrotu Bezgotówkowego i Mikropłatności z inicjatywy Związku Banków Polskich, nad którą patronat objął wówczas prezes NBP Sławomir Skrzypek.
W grudniu 2013 r. Koalicja zatwierdziła ostateczną wersję „Programu Rozwoju Bezgotówkowego w Polsce na lata 2014-2020”, który przewiduje m.in. ścisłą współpracę z urzędami administracyjnymi państwa.
W tej chwili w Szwecji, podawanej za wzór kraju, któremu prawie całkowicie udało się wyeliminować gotówkę, nawet bezdomni mają karty płatnicze. Co jednak oznacza taki system w praktyce? Totalną kontrolę nad ludźmi.
Już w tej chwili władza dysponuje coraz większymi możliwościami nieograniczonego zbierania informacji o obywatelach, ich gromadzenia, przetwarzania i manipulowania. Postęp technologiczny doprowadził do stworzenia algorytmów, które mogą natychmiast przeglądać transakcje finansowe, określić ich rodzaj, lokalizacje, a nawet zasadność decyzji zakupu.
Posiadacze kart kredytowych w USA już mogli się przekonać, że mają ograniczone możliwości dysponowania środkami zdeponowanymi w bankach. Na przykład posiadacze Visy lub Master Card nie mogą zapłacić kartą za niektóre usługi hazardowe. Instytucje finansowe ugięły się pod naciskami rządu USA w 2010 r.
Inni użytkownicy kart otrzymują powiadomienia, jakoby usiłowano dokonać oszustwa, gdy próbują zrealizować transakcję „niezgodną z normalnymi wzorcami zakupów” właściwymi dla nich.
Scott Shay, prezes Signature Bank, przestrzegał w 2013 r. w stacji CNBC, że nadejdą takie czasy, iż wskutek daleko posuniętej inwigilacji władz osoba z nadwagą, która będzie chciała kupić słodki napój i zapłacić za niego kartą debetową czy kredytową, nie będzie mogła tego uczynić. Jej transakcja po prostu zostanie odrzucona. Ukuł on nawet pojęcie „econgularity” jako przeciwieństwo „singularity”, tłumacząc, że oznacza ono proces radykalnej transformacji nie tylko całej cywilizacji, ale w ogóle natury ludzkiej za pośrednictwem zaawansowanej technologii, co tylko doprowadzi do zniewolenia na niebywałą skalę.
Agnieszka Stelmach