Wpływ Internetu na nasze życie powiększa się niemal każdego dnia. Staje się on motorem, podtrzymującym przy życiu pogrążoną w kryzysie gospodarkę XXI wieku. Według badań OECD już 13 proc. amerykańskiego produktu gospodarczego wypracowywane jest w oparciu o Internet. Globalna sieć stanowi też forum wymiany opinii i przekazywania niezależnych treści politycznych. Jednak nie wszystkim się to podoba.
Obawy dotyczące zagrożenia swobody dostępu do informacji w Internecie Vinton Cerf. Cerf to twórca modelu TCP/IP, uważany jest za jednego z ojców Internetu i aktualnie pracujący dla Google. W swoim artykule dla CNN przedstawia wyniki organizacji monitorującej zagrożenia wolności w Internecie, Open Net Initiative (ONI). Według ONI aż 42 z 72 badanych krajów cenzuruje zawartość Internetu. Według badań obejmujących okres od 2003 r., aż 21 z tych krajów prowadzi „substancjalną”, poważną cenzurę. Takiej cenzurze podlega 620 mln użytkowników, a więc 1/3 wszystkich internautów na świecie. Jeśli dodamy do tego użytkowników Internetu podlegających „selektywnej” cenzurze, to okaże się, że problem ograniczania dostępu do treści w Sieci dotyczy aż 47 proc. wszystkich internautów. Cerf zauważa, że autorzy badania nie uwzględnili ponadto krajów, w których cenzura jest wyjątkowo silna, takich jak komunistyczne Korea Północna i Kuba.
Wesprzyj nas już teraz!
W ciągu ostatnich 2 lat, ustanowiono 19 nowych przepisów przeciwko wolności w Internecie. Legendarny informatyk wyraził ponadto obawy, że przedstawiciele niektórych państw wykorzystają mające się odbyć 3 grudnia w Dubaju spotkanie The International Telecommunication Union (ITU) do wzmożenia cenzury. Cerf zwraca uwagę, że rządy są przyzwyczajone do mediów, które dają się łatwo kontrolować. Rządzących niepokoi możliwość łatwego krytykowania rządów w Internecie.
ITU to jedna z wyspecjalizowanych organizacji należących do ONZ. Zajmuje się regulacją rynku telekomunikacyjnego. Grudniowe zebranie będzie dotyczyć prób negocjacji dotychczas obowiązującego międzynarodowego porozumienia telekomunikacyjnego. Zostało ono uchwalone na długo przed powstaniem Internetu i nie uwzględnia najnowszych problemów. Zdaniem Cerf’a regulatorzy z całego świata będą zapewne dążyć do zmian w dotychczasowych porozumieniach tak, aby obejmowały one kontrolę nad nowymi mediami, a zwłaszcza Internetem.
„Ojciec Internetu” obawia się, że spotkanie ITU będzie początkiem daleko posuniętych regulacji na skalę międzynarodową. Pisze o kilku „autorytarnych reżimach”, które próbują zlikwidować cechującą Internet anonimowość. Ma to doprowadzić do tego, by łatwiej było zlokalizować dysydentów. Są też pomysły przeniesienia odpowiedzialności związanej z zarządzaniem systemem nazw domen i adresów internetowych z sektora prywatnego do ONZ. Jeszcze inni dążą do wprowadzenia dodatkowych opłat dla dostawców Internetu. Może to doprowadzić do zmniejszenia konkurencyjności i innowacyjności w branży internetowej.
Słynny informatyk stwierdził, że choć podczas swojej długiej historii ITU zrobiło wiele pożytecznych rzeczy, to obecnie planowane posunięcia tej organizacji mogą budzić uzasadnione wątpliwości. Cert wyraził niezadowolenie z powodu zdominowania tej ITU przez rządy. Jego zdaniem w skład organizacji mającej duży wpływ na przyszłość Internetu powinni wchodzić także prywatni dostawcy i zwykli użytkownicy.
„W Google widzimy niebezpieczeństwo związane z rządowymi represjami. Prowadzimy działalność w około 150 krajach całego świata. Nasze usługi, takie jak wyszukiwarka You Tube, Blogger, Gmail i GoogleMaps zostały zablokowane, na stałe lub chwilowo w ponad 30 różnych krajach” – napisał Cerf dla portalu edition.cnn.com. Informatyk nie jest jedyną osobą, która obawia się spotkania w Dubaju. Zaniepokojenie wyraziło ponad 1000 organizacji z ponad 160 krajów świata.
Źródła: edition.cnn.com / opennet.net/blog
Marcin Jendrzejczak