Nie jesteśmy światowym liderem w korupcji, nie jesteśmy nawet w czołówce skorumpowanych państw, ale łapówkarstwo niestety jest w naszym kraju problemem. Według raportu Komendy Głównej Policji w ubiegłym roku liczba wszczętych postępowań w tym zakresie wyniosła 5 652, liczba zakończonych, stwierdzających popełnienie przestępstwa jest ponad dwa razy dłuższa. Liczba osób podejrzanych w takich sprawach to blisko 3,5 tysiąca.
Wszelkiego rodzaju statystyki tak naprawdę pokazują tylko skalę zjawiska, a nie jego naturę. Politycy co jakiś czas podejmują zobowiązania walki z korupcją, a jak zwykle kończy się to na lepszych lub gorszych wynikach wykrywalności tego zjawiska, a nie na jego rzeczywistym zwalczaniu. Bo wysokie kary, tak w tym przypadku, jak w przypadku innych przestępstw, zjawiska nie zatrzymają. Z prostej przyczyny: nikt, kto popełnia przestępstwo nie zakłada, że zostanie ono wykryte, a on sam, że zostanie ukarany. Warto więc przyjrzeć się przyczynom, z których korupcja bierze początek i dla których zapewne tak trudno ją zwalczyć.
Wesprzyj nas już teraz!
Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że korupcja jest zwykłą kradzieżą, ponieważ ludzie piastujący ważne społeczne stanowiska wykorzystują ten fakt do osiągania prywatnych korzyści, czyli postępują wbrew temu do czego są zobowiązani, czyli do działania w interesie wszystkich. Tymczasem bardzo często swoimi decyzjami (wywołanymi w tym akurat wypadku przyjętą nieprawnie korzyścią majątkową) ułatwiają załatwienie spraw jednym, a jednocześnie utrudniają innym podmiotom korzystanie z przysługujących im praw i wolności.
Dobrym na to przykładem są chociażby ustawiane przetargi, gdzie nie decyduje atrakcyjność oferty, ale wyżej wymienione korzyści majątkowe, przyjęte przez decydentów. Tu zachodzi kradzież w podwójnym wymiarze: z jednej strony odbiera się innym możliwość uczciwej walki o zamówienie, a z drugiej często wygrywające oferty nie należą do najtańszych, za co płacą podatnicy. Mogliby zapłacić mniej, ale zapłacą więcej, a urzędnik cieszy się z tego tytułu pokaźną, nieuczciwie zdobytą gotówką.
Innym polem do manewru dla nieuczciwych biurokratów jest skomplikowane prawodawstwo. Przedsiębiorca chcąc jak najszybciej ominąć krępujące go przepisy jest skłonny nawet zapłacić łapówkę, bowiem wywołana tymi okolicznościami strata czasu w produkcji nierzadko jest dla niego dużo bardziej kosztowna niż wręczenie korzyści majątkowej urzędnikowi.
Polskie prawodawstwo pełne jest też przywilejów i koncesji dla nielicznych uczestników życia gospodarczego. Ci, których one nie obejmują też skłonni są zapłacić aby, dajmy na to, znaleźć się w grupie uprzywilejowanej. Przywileje te bowiem stawiają ich w korzystniejszej sytuacji od reszty konkurencji, co nierzadko przenosi się na wymierne korzyści.
W tym wszystkim nie można również zapomnieć o dużej skali korupcji, jaka występuje w służbie zdrowia. I znów można się pokusić o stwierdzenie, że to ingerencja państwa przyczynia się do takiego stanu. Placówki medyczne wszak są takimi samymi przedsiębiorstwami jak inne. W Polsce w zdecydowanej większości są finansowane a zarazem niedofinansowane przez państwo. Pracownicy tego sektora pracują bardzo ciężko aby zarobić na swoje utrzymanie, gdyż państwowe pensje są niewielkie. To skłania ich do brania dodatkowych dyżurów, ale także równie chętnie szukają dodatkowych pieniędzy u pacjenta. Gdyby placówki te zostały w końcu sprywatyzowane i poddane działaniom wolnego rynku ich sytuacja finansowa uległaby w większości przypadków zdecydowanej poprawie. Państwo za wszelką cenę chce jednak trzymać na tym „łapę”. To sprawia, że stan finansów tych placówek jest fatalny, fatalne są warunki leczenia, fatalne są zarobki. Z jednej więc strony pracownicy chcą lepiej zarabiać, a z drugiej pacjenci nie chcą czekać w kolejkach, chcą być leczeni jak najlepiej. I to generuje korupcję.
Nie wystarczy jednak stwierdzić, że korupcja wynika z chciwości, bo często jej przyczyny są bardziej złożone, przynajmniej jeśli chodzi o tych co dają łapówki. Z drugiej jednak strony ludzka chciwość jest faktem i programy do zwalczania korupcji czy wysokie kary wielkiego wpływu na zmianę tej sytuacji mieć nie będą. Wydaje się, że jak zawsze w takich sytuacjach lepiej jest zapobiegać niż leczyć. A zapobiegać to znaczy zacząć konsekwentnie ograniczać wpływ urzędników na nasze życie. Im więcej zależności tym więcej okazji do korupcji, gdyż interwencjonizm państwowy czy w gospodarkę czy w inne dziedziny ważne z punktu widzenia obywateli zawsze będzie generował takie zjawiska.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.pafere.org