Trwa ofensywa oddziałów Państwa Islamskiego na północy Iraku. W związku z zajęciem przez nie w niedzielę 3 sierpnia miasta Sindżar w prowincji Niniwy dziesiątki chrześcijańskich rodzin wraz większością ludności muzułmańskiej ratowało się ucieczką w góry. Pozostają tam bez dachu nad głową.
Nielicznych wyznawców Chrystusa, którzy pozostali na miejscu w obawie o swe domy, obłożono jako „niewiernych” podatkiem wysokości ok. 80 dolarów na głowę. Z kościoła katolickiego zerwano krzyż, spalono księgi i urządzono w nim biuro.
Wesprzyj nas już teraz!
Tamtejsza mniejszość chrześcijańska składała się, obok katolików, z prawosławnych syryjskich i ormiańskich. Był tam ostatnio obecny tylko jeden syryjskoprawosławny duchowny, obsługujący też chrześcijan innych wyznań.
Ofensywa oddziałów Państwa Islamskiego obejmuje obecnie Irak i Syrię, planują one jednak ataki także w Libanie. Mówi się o możliwości samobójczych zamachów terrorystycznych w różnych częściach tego kraju. Jest on ojczyzną szyickiego ruchu Hezbollach, będącego najpoważniejszym przeciwnikiem bojowników sunnickich w Syrii.
Ta coraz groźniejsza sytuacja wzbudza niepokój o los bliskowschodnich chrześcijan. Rezydujący w stolicy Syrii patriarcha syryjskoprawosławny Ignacy Efrem II spotkał się wczoraj w Libanie z kard. Bécharą Boutrosem Raï. Rozmawiali o ciężkim położeniu wyznawców Chrystusa w Iraku i Syrii. Prawosławny hierarcha wyraził uznanie dla duchowego autorytetu patriarchy maronickiego zarówno wśród chrześcijan całego regionu, jak i wszystkich mieszkańców Libanu niezależnie od ich religii. W związku z wyrażoną przez Francję czy Wielką Brytanię gotowością przyjmowania chrześcijańskich uchodźców, syryjski patriarcha przestrzegł, że to zachęta do emigracji, co właśnie służy planom islamskich terrorystów, którzy chcieliby opróżnić Bliski Wschód z chrześcijan.
Źródło: KAI
luk