Iran, podobnie jak Stany Zjednoczone, przygotowuje się do wyborów, które odbędą za miesiąc. W ciągu ostatnich kilku tygodni miały miejsce antyirańskie ataki nie tylko w krajach, w których operują proirańskie siły, ale także w samym Iranie. Za te ostatnie odpowiadają bojownicy chociażby Państwa Islamskiego, które nie zostało pokonane mimo odmiennego twierdzenia Amerykanów i ich sojuszników. Ostatnie ataki amerykańskie – zdaniem części polityków i analityków w USA – i tak spóźnione mogą prowadzić do eskalacji, której Waszyngton wolałby uniknąć przed wyborami prezydenckimi w listopadzie tego roku.
Amerykanie ogłosili, że dokonają nowych nalotów i ostrzałów na irańskie oddziały i proirańskie bojówki, jeśli wojska amerykańskie będą nadal atakowane w krajach Bliskiego Wschodu. Waszyngton chce uniknąć „otwartej kampanii wojskowej” w całym regionie. Ostrzeżenie przekazał Jake Sullivan, doradca prezydenta Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego. Zapewnił on w serii wywiadów, że Iran powinien spodziewać się „szybkiej i zdecydowanej reakcji”, jeśli podejmie bezpośredni odwet przeciwko USA.
Niedawno armia amerykańska wespół z brytyjskimi siłami zaatakowały 36 celów Huti w Jemenie, nie licząc wcześniejszych ostrzałów w Iraku i Syrii wycelowanych w bojówki proirańskie i irańską Gwardię Rewolucyjną w odwecie za atak dronów na amerykańską bazę w Jordanii, w wyniku którego zginęło trzech żołnierzy armii USA, a kilkunastu zostało rannych. W Iraku i Syrii uderzono w ponad 80 celów w siedmiu lokalizacjach, w tym w kwatery dowodzenia i kontroli, centra wywiadowcze, magazyny dronów i amunicji oraz inne obiekty bojowników lub sił Quds, Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
W odpowiedzi Huti przeprowadzają częste ataki rakietowe lub dronowe na statki handlowe i wojskowe na Morzu Czerwonym oraz w Zatoce Adeńskiej, pomimo obecności sił międzynarodowych mających chronić statki w regionie, przez który przewożonych jest ponad 12 proc. produktów światowego handlu.
Iran ostatnio wydał ostrzeżenie dla Stanów Zjednoczonych, by nie próbowały zniszczyć dwóch statków towarowych Behshad i Saviz, które – jak podejrzewają amerykański i inne zachodnie służby – są wykorzystywana jako bazy operacyjne irańskich komandosów.
Zarówno Teheran, jak i Waszyngton koncentrują się na odstraszaniu i starają się uniknąć szerszego konfliktu. Jednak sytuacja jest napięta.
Irańska gospodarka wciąż ma kłopoty. W dodatku doszło do eskalacji na granicy z Pakistanem, gdzie mieszkańcy Beludżystanu po obu stronach granicy walczą o szerszą autonomię. W Iranie była próba wzniecenia większych protestów społecznych. Doszło także do serii zagranicznych incydentów z udziałem Izraela i dżihadystów Państwa Islamskiego.
W Boże Narodzenie Izrael uderzył w irański kompleks wojskowy w południowym Damaszku, zabijając Sayyeda Rezę Mousaviego, „prawą rękę” generała Gasema Solejmaniego, dowódcy sił Quds zamordowanego przez Stany Zjednoczone w styczniu 2020 r.
Dziewięć dni później Państwo Islamskie zdetonowało dwie bomby na grobie Solejmaniego w Kermanie w południowo-środkowym Iranie, w czwartą rocznicę jego zabójstwa. Postawiło to władze Iranu, które podkreślały, że to dzięki Sulejmaniemu pokonano Państwo Islamskie, w niewygodnej sytuacji. W wyniku ostatniego zamachu w Kermanie zginęło 91 osób. To wydarzenie stawia pod znakiem zapytania zdolność irańskich przywódców do ochrony swoich oficerów nie tylko za granicą, ale we własnym kraju. Ma to także podważać zdolność Teheranu do przewodzenia tak zwanej „Osi oporu” (sprzymierzone kraje i bojówki).
15 stycznia br. Strażnicy Rewolucji wystrzelili rakiety w kierunku irackiego Kurdystanu pod pretekstem zniszczenia izraelskiej komórki wywiadowczej. Zginął wówczas multimilioner wraz z rodziną i inni cywile, w tym holenderskie niemowlę w wieku poniżej roku.
Nieco ponad 24 godziny później celem był region Beludżystanu w Pakistanie. Irańczycy podali, że zaatakowali obóz separatystycznej grupy Beludżów Jaish ul-Adl, która walczy z siłami bezpieczeństwa w południowo-wschodnim Iranie. W odwecie zaatakowały siły pakistańskie w południowo-wschodniej prowincji Iranu Sistan-Beludżystan.
20 stycznia dowództwo wywiadu Iranu w Syrii spotkało się w Damaszku w celu omówienia sytuacji w regionie. Zostali zaatakowani przez izraelskie rakiety, które zniszczyły trzypiętrowy budynek, zabijając szefa irańskiego wywiadu, jego zastępcę i trzech innych członków Gwardii Rewolucyjnej.
Zabójstwa wymierzone w elitarne jednostki irańskie od Damaszku po Kerman mają miejsce na kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi w Iranie zaplanowanymi na 1 marca.
Władze mają się obawiać słabych wyników. W 2017 r. uzyskały poparcie 72 proc. społeczeństwa, a w wyborach w 2020 r. spadło ono do 42,6 proc. Rada Strażników wykluczyła tysiące kandydatów, w tym byłego prezydenta Hassana Rouhaniego.
Gospodarka irańska od wielu lat boryka się z poważnymi problemami. Amerykanie i Brytyjczycy nałożyli ostatnio nowe sankcje na handel irańską ropą i nie tylko.
Utrzymuje się wysoka inflacja i jest powszechne niezadowolenie z płac oraz warunków pracy. Udało się jednak ustabilizować walutę. Ludzie oczekują, że władze zajmą się przede wszystkim poprawą sytuacji wewnętrznej, a nie zwiększonym zaangażowaniem militarnym w regionie.
Przywódcy Iranu znając te nastroje obawiają się, że w razie wycofania się z bezpośrednich działań, ryzykują utratę sojuszników w regionie. W razie zaś większej aktywności Strażników Rewolucji grozi im odwet.
W piątek irański prezydent Ibrahim Raisi mówił, iż Republika Islamska maszeruje przez cały Bliski Wschód i Ameryka nie jest w stanie ich powstrzymać.
Ilan Berman, amerykański analityk, „czołowy ekspert ds. Iranu i Bliskiego Wschodu w USA” według CNN, wiceprezes Amerykańskiej Rady Polityki Zagranicznej w Waszyngtonie i były konsultant Centralnej Agencji Wywiadowczej USA oraz Departamentów Stanu i Obrony, wskazuje, że Ameryka musi zresetować postawę odstraszania, która w ostatnich miesiącach uległa katastrofalnej erozji. Jego zdaniem, prezydent Biden za późno zareagował na działania Iranu i jego bojówki. Dodał, że jeśli Waszyngton chce odzyskać strategiczną przewagę, musi przygotować się na dalszą eskalację napięcia z Teheranem i obrać za cel już nie samych bojowników proirańskich w miejscach takich jak Irak i Syria, ale irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej.
Autor zasugerował nawet, że „w skrajnych przypadkach, jeśli to nie wystarczy, aby złagodzić politykę regionalną Iranu, Stany Zjednoczone będą musiały pójść jeszcze dalej. Jak radziło wielu starszych rangą prawodawców, konieczne może być, aby armia amerykańska uderzyła w cele strategiczne w samym Iranie, by wysłać jasny i jednoznaczny sygnał irańskim przywódcom, że ich regionalna aktywność wiąże się z wysokimi kosztami”.
Berman dodaje, że tego typu eskalacji Biały Dom „desperacko chce uniknąć”. Jednak bez tego, nie ma mowy o „prawdziwym zresetowaniu amerykańskiego odstraszania”. Kwestią otwartą jest, czy ekipa Bidena jest gotowa na te ryzykowne działania – dodaje.
Irańskie władze poinformowały, że zidentyfikowały izraelskich szpiegów w 28 krajach Azji, Afryki i Europy, i zebrali dane wywiadowcze o „niektórych z najważniejszych tajnych obiektów wojskowych, fabryk broni i cywilnych strategicznych gałęzi przemysłu” „reżimu syjonistycznego”.
Ministerstwo wywiadu Iranu ma podjąć stosowne działania. Ostatnio dokonano egzekucji na czterech kurdyjskich Irańczykach oskarżonych o planowanie ataku z Mossadem.
Źródło: oneindia.com, jpost.com, nationalinterest.org, theconversation.com
AS