20 września Irlandczycy wyszli na ulice Dublina, domagając się rządowego wsparcia w ochronę ich rodzimego języka. Organizatorzy twierdzą, że mogło tam być nawet 25 tys. osób. Choć język irlandzki jest wciąż jednym z języków urzędowych, to jest coraz bardziej wypierany przez język angielski.
„Kraj bez języka, to kraj bez duszy” – słychać było z ust protestujących. Wśród uczestników manifestacji byli nauczyciele, artyści, studenci, a także rodziny z dziećmi. Organizatorzy donoszą iż w wydarzeniu wzięło udział ok. 25 tys. Irlandczyków, którzy zjechali do Dublina z całego kraju – nawet z Irlandii Północnej.
Protestujący domagali się, aby na całej wyspie – zarówno w południowej Republice Irlandii jak i w zależnej od Wielkiej Brytanii Irlandii Północnej – zapewniono „sprawiedliwe i odpowiednie” finansowanie nauki ich rodzimego języka oraz jego równość. W praktyce bowiem język ten został w znacznym stopniu zastąpiony przez język angielski, i to w obu krajach. Wśród postulatów znalazło się również poszanowanie dla mieszkańców rejonu Gaeltacht na zachodzie wyspy, gdzie język irlandzki jest powszechnie używany. Jak zwrócili uwagę organizatorzy, coraz więcej uczniów szkół średnich jest zwolnionych z nauki ich rodzimego języka.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wynika z raportu Ligi Gaelickiej (Conradh na Gaeilge) – organizacji stawiającej sobie za cel ochronę języka irlandzkiego – w latach 2011-2022 liczba osób posługujących się tym językiem spadła aż o 13 proc. W tym samym czasie budżet przeznaczony na jego naukę został zmniejszony aż o 45 proc. i obecnie wynosi zaledwie 0,1 proc. wydatków państowych.
Wspomniany rejon Gaeltacht obejmuje duże obszary hrabstw Donegal, Mayo, Galway i Kerry, a także części hrabstw Cork, Meath i Waterford oraz sześć wysp. Jego całkowita populacja wynosi ponad 102 tys. osób, z czego 65 tys. wskazało, że na co dzień mówi po irlandzku.
Źródło: PAP
AF