W Irlandii mimo rosnącego bezrobocia, liczba matek pozostających w domu i wychowujących dzieci spada o prawie 10 tys. rocznie. Bezrobocie wśród mężczyzn natomiast przekłada się na niechęć do założenia rodziny.
Zgodnie z najnowszymi danymi opublikowanymi przez Urząd Statystyczny w Irlandii w 2011 r. było ponad 230 tys. kobiet zamężnych, pozostających w domu i wychowujących dzieci. To o blisko 13 proc. mniej niż odnotowano podczas ostatniego spisu powszechnego w 2006 roku. Wtedy w domu pozostawało blisko 265 tys. kobiet.
Wesprzyj nas już teraz!
Trend polegający na aktywizacji kobiet obserwowany jest od 1986 r. Liczba niepracujących zawodowo mężatek wynosiła wtedy ponad 653 tys. W tym roku liczba niepracujących zawodowo kobiet wynosi 321 tys. (zarówno mężatek jak i kobiet niezamężnych). Spadek więc wynosi ponad 50 proc.
Mimo stale rosnącej grupy kobiet podejmujących aktywność zawodową, liczba mężczyzn pracujących gwałtownie spada. W kwietniu 2011 r. blisko 425 tys. osób pozostawało bez pracy. To wzrost o ponad 136 proc. od kwietnia 2006 r. , gdy bez pracy pozostawało 245 tys. osób.
Bezrobocie wśród mężczyzn wzrosło do 274 tys. ze 157 tys., czyli aż o 22.3 proc. Dla porównania bez pracy w 2011 r. było 150 tys. kobiet.
Politycy w Irlandii podkreślają, że bezrobocie jest szczególnie dotkliwie odczuwane przez mężczyzn. Ich zdaniem, dotychczasowy system edukacji lepiej przygotowywał młode kobiety do udziału w rynku pracy niż mężczyzn. Brak pracy dla tych ostatnich może mieć jednak o wiele gorsze konsekwencje dla społeczeństwa jako całości, niż brak pracy dla kobiet. Bezrobotni mężczyźni tracą motywację do jakiejkolwiek aktywności i nie chcą zakładać rodziny.
Aktywizacja kobiet w krajach europejskich jest jednym z priorytetów eurokratów. Anne-Marie Slaughter z Uniwersytetu Princeton przestrzega jednak kobiety, by nie uległy powszechnie powtarzanemu przez feministki kłamstwu, że kobiety mogą być zarówno dobrymi matkami, jak i świetnymi profesjonalistkami.
Prof. Slaughter, była doradczyni amerykańskiej Sekretarz Stanu, która zrezygnowała z tej funkcji, by móc więcej czasu spędzać z synami mówi, że nie można jednocześnie mieć wszystkiego, chyba, że pracuje się w bardzo ograniczonej liczbie dziedzin.
Jej zdaniem równowaga między życiem zawodowym a prywatnym może być zachowana, jeśli wykonuje się zawód przedsiębiorcy, jest się niezależnym pisarzem, malarzem, psychoterapeutą lub konsultantem. Wtedy można sterować czasem między zobowiązaniami wobec dzieci w wieku szkolnym, wobec męża i szefa – ale to dlatego, że samemu jest się nim.
– Nie mam nic przeciwko temu, żeby pisać raport o 2 w nocy na kuchennym stole, z którego nieuprzątnięte zostały jeszcze talerze po kolacji. Można zamknąć sklep, gdy zadzwoni ktoś ze szkoły z informacją, że najstarszy syn właśnie został zabrany do szpitala z powodu urazu głowy – zauważa Slaughter. Dodaje jednak: – Niestety, większość kobiet nie jest takimi szczęściarami. Pracują one w kulturze, która honoruje osoby absolutnie dyspozycyjne, a która niemiło przyjmuje każdy przejaw rodzicielstwa.
Slaugter przypomniała, że „macierzyństwo to nie jest hobby”. Jest to powinność, którą często uważa się za wroga sukcesu. I kobiety, podejmując pracę zawodową powinny sobie z tego zdawać sprawę. Nie da się bowiem mieć wszystkiego.
Kiedy Slaughter zrezygnowała z pracy dla Hillary Clinton, aby spędzać więcej czasu z nastoletnimi synami, jej dalsza rodzina czyniła wyrzuty. Slaughter jednak przekonywała: „kariera jest cenna, ale macierzyństwo jest koniecznością”.
Źródło: ionainstitute.ie., Daily Telegraph, AS.