1 lutego 2022

Iskra z Kanady. Czy „Konwój wolności” pociągnie świat?

(EPA/ANDRE PICHETTE Dostawca: PAP/EPA.)

Choć media prezentują ich jako „antyszczepionkowców”, mają jeden zasadniczy cel: zniesienie wszelkich obowiązujących w Kanadzie ograniczeń covidowych. Przy okazji realizują jeszcze coś, dając światu przykład walki o odbieraną po kawałku swobodę.

Jeden z naszych rodaków żyjących od wielu lat w „kraju klonowego liścia” napisał w mediach społecznościowych, że atmosfera tam panująca przypomina mu okres pierwszej „Solidarności”, nazywany „karnawałem”.

„Głównym celem kanadyjskiej manifestacji jest przywrócenie wolności i praw człowieka… w tym kraju i na świecie. To DOŚĆ dla rządowych obostrzeń, wymogów paszportów covidowych, lockdownów, segregacji sanitarnej. Dość dla zamordyzmu i tyranii władz pod płaszczykiem pandemii, której nie ma. Jest wirus grypy, a te były od zawsze” – napisał zaś na Facebooku Wiesław Magiera, wydawca tygodnika „Głos” z Toronto.

Wesprzyj nas już teraz!

Teraz już nie chodzi o szczepionki, chodzi o wolność – potwierdza pan Gabriel, uczestnik rajdu na Ottawę, polski kierowca, z którym na trasie rozmawiał Andrzej Kumor z kanadyjskiego „Gońca”. – Jeżeli my dzisiaj tego nie zrobimy, nasze dzieci nie będą miały tej wolności. A po to nasi rodzice przyjechali tu, żebyśmy mieli lepsze życie – dodał. Zwrócił uwagę na postawę wielkich mediów, skłonnych robić główne wydarzenie z nielicznych pikiet środowisk lewicowych, a kompletnie ignorujących masowy protest kierowców.

Władze obrały politykę deprecjonowania, lekceważenia, oskarżania protestujących o agresję, nienawiść i czyny kryminalne. Narracji tej przewodzi premier Trudeau, który jeszcze tak niedawno apelował do Kanadyjczyków by docenili tych, od których zależy dostarczanie niezbędnych do życia towarów. Obecnie zaś ustawia ich na celowniku propagandy, na pozycjach wrogów państwa. W poniedziałkowej publicznej wypowiedzi otwarcie odmówił spotkania z nimi. Zadeklarował, że popiera te wystąpienia, w które wierzy, wymieniając przy tym… pamiętne anarchiczne demonstracje spod znaku Black Lives Matter.

Zastraszona ludzkość, globalni „wybawcy”

Trudeau to jeden z wielu wychowanków szefa Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) Klausa Schwaba, architekta Wielkiego Resetu. Elementem tego programu jest dekonstrukcja życia społeczno-gospodarczego przez następujące kolejno po sobie bądź jednocześnie wielkie kryzysy w rodzaju obecnej „pandemii” czy dewastacji systemu energetycznego w imię pseudoekologicznych urojeń. A później, w perspektywie najwyżej kilkudziesięciu lat nastać ma nowy uniwersalny porządek z wszystkomogącymi elitami oraz totalnie zależnymi od nich ludźmi drugiej kategorii. Schwab, podobnie jak inni globaliści, bynajmniej nie kryje się z zamiarami. Otwarcie też przyznał, że jego organizacja „spenetrowała” wiele rządów różnych państw na świecie. To zapewne jeden z czynników, dla których od dwóch lat obserwujemy wypełnianie wspólnego sanitarnego scenariusza – swoistego „protokołu” nie leczenia, lecz straszenia i terroryzowania ludności. W różnych okresach i z różnym natężeniem realizowany jest on konsekwentnie w poszczególnych krajach, z których uczyniono jakby odrębne pola doświadczalne. Jest to metoda opisana w książce Naomi Klein „Doktryna szoku”. Rządzący kreują duży kryzys, epatując zbiorowość perspektywą niemalże zagłady, po czym wprowadzają rozwiązania, na jakie w normalnych okolicznościach ludzie nigdy by nie przystali. Następnie zaś oferują cudowne rozwiązanie, dzięki któremu tylko nieliczni dostrzegą problem w kolejnym etapie zniewalania.

Nieprzypadkowo słyszymy coraz wyraźniej o planach już otwartego, globalnego zarządzania kryzysami zdrowotnymi poprzez Organizację Narodów Zjednoczonych, która zyskać ma kolejne narzędzia władzy. W nieco dalszej perspektywie rządy państw miałyby być tylko wykonawcami poleceń wydawanych przez ponadnarodowe gremia.

Gra o wielką stawkę

Oblegający okolice parlamentu w Ottawie demonstranci zapowiadają, że nie odejdą, dokąd władze nie wycofają się z polityki sanitarnego przymusu niszczącego życie społeczne i gospodarcze. Protest przybiera kształt śniegowej kuli toczącej się ze zbocza i ciągle rosnącej w dużym tempie. Premier znalazł wytłumaczenie dla swojej sobotniej rejterady i ukrycia się przed gniewem narodu. W poniedziałek oznajmił (z ulgą?), że jednak jego kolejny test  przyniósł pozytywny wynik i choruje, zapowiadając „pracę zdalną” w kolejnych dniach. „Czasami, mając covid-19 czujesz się jakbyś został potrącony przez trucka” – odpisał Justinowi Trudeau jeden z komentatorów.

Protest jest obecnie w fazie eskalacji. Ludzie zmęczeni dwuletnim terrorem sanitarnym okazują na różne sposoby kierowcom, że są z nimi. Było to widoczne na trasie konwoju, w postaci wiwatów, pozdrowień, wyrazów wsparcia, a także poprzez konkretną pomoc żywnościową, materialną, przez udzielanie noclegów (na przykład przez katolickie parafie). Zablokowana decyzją platformy GoFundMe zbiórka na paliwo i inne potrzebne środki dla kierowców osiągnęła kwotę ponad 8 milionów dolarów.

Rajd na stolicę nie jest jedynym przejawem buntu. Demonstranci zablokowali też przejazd do Stanów Zjednoczonych w miejscowości Coutts. Spektakularna akcja kanadyjskich truckerów zainspirowała następne grupy, których cierpliwość wobec drastycznych restrykcji zyskała punkt krytyczny. Na ulice wyszli ludzie w różnych miastach, na drogi wyjechali także farmerzy. Dochodzą informacje o planujących kolejne konwoje kierowcach samochodów dostawczych z innych krajów: Stanów Zjednoczonych, Australii, Holandii, Czech, Finlandii. Europejska kawalkada kierowców z różnych państw ma wyruszyć też przed brukselską siedzibę władz Unii Europejskiej.

Mimo początków obiecujących dla zbuntowanych Kanadyjczyków trudno przewidywać ostateczny rezultat akcji. Tym bardziej, pamiętając zeszłoroczny rajd na amerykański Kapitol po sfałszowaniu w oczach wielu Amerykanów wyborów prezydenckich. Słabością wielkich protestów jest bowiem  możliwość ich stosunkowo łatwego przechwycenia przez władze posługujące się służbami specjalnymi. Są one w stanie wykreować kontrolowanych przez siebie liderów, skanalizować masowy ruch społeczny, skompromitować go w oczach ogółu społeczeństwa i tym samym unieszkodliwić. Gdy dodamy, iż rządzącym w sukurs idą potężne media promujące jedynie „słuszny” przekaz a tłumiące wszelkie oznaki sprzeciwu, układ sił wydaje się nierównomierny.

Z wypowiedzi uczestników protestu w Kanadzie wnioskujemy, że wielu z nich ma świadomość stawki obecnych demonstracji. Mówią: jeśli teraz nie powiemy „stop”, później może być już zbyt późno. Z sobie znanych powodów, być może pod wpływem ekonomicznego czy politycznego szantażu globalistów, wiele rządów eskaluje bądź podtrzymuje sanitarne restrykcje, chociaż brak ku temu racjonalnych przesłanek. Tam gdzie władze przycisnęły zbyt mocno, na chwilę luzują, ale zapewne tylko aż do kolejnej „wirusowej mutacji”. Łamiąc wszelkie zapowiedzi dotyczące warunków powrotu do normalności odsłoniły faktycznie swoje intencje: masowe szczepienia nie dały ludziom niczego poza perspektywą konieczności ciągłego odnawiania subskrypcji na dostęp do życia publicznego. Może być więc i tak, że sukces Kanadyjczyków zależny jest przede wszystkim od gremialnego odrzucenia zasad obecnego reżimu – symbolicznego zrzucenia masek, a w ślad za nimi pozostałych atrybutów postępującego zniewolenia. I to dopiero będzie ostatecznym zwycięstwem „Konwoju wolności”, którego uczestnicy dali swym rodakom sygnał do pokojowego powstania.

Roman Motoła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij