20 czerwca 2014

Islam i chrześcijanie – pytania oczywiste

(Fot. Reuters/Forum)

Człowiek ma tendencję do unikania pytań prostych. Pytań, wydawałoby się oczywistych lub takich, które wydają się oczywiste, a na które trudno jednak znaleźć odpowiedź. Albo też takie, na które odpowiedź wcale nie jest taka, jakiej byśmy się spodziewali.


Z relacji dostępnych w mediach głównego nurtu można by wysnuć wniosek, że najbardziej prześladowaną grupą na świecie są mniejszości seksualne. Zaraz za nimi, zdawałoby się, plasują się uciskani i dyskryminowani na wszelkie możliwe sposoby europejscy muzułmanie. Tymczasem realia wyglądają zupełnie inaczej – tymi, którzy w skali globalnej znoszą największe prześladowania są chrześcijanie.

Wesprzyj nas już teraz!

Zadajmy więc sobie kilka prostych pytań: Dlaczego chrześcijanie, jak o tym przekonują najnowsze badania opublikowane przez grupę Pew, najbardziej prześladowaną grupą religijną świata?  I dlaczego prześladowania chrześcijan są praktyką powszechną głównie w krajach islamu? Nie jest przecież przypadkiem, że w kategorii “kraje z dotkliwymi restrykcjami państwowymi dotyczącymi religii”, na liście Pew  znajdujemy 24 kraje, z których 20 (a zatem ponad 80 procent całej grupy), stanowią kraje muzułmańskie; te właśnie, w których prześladowania cierpi znakomita większość chrześcijan zamieszkujących kulę ziemską.

Dlaczego nas prześladują

Są trzy główne powody, dla których prześladowanie chrześcijan w krajach muzułmańskich jest smutną normą.

Po pierwsze, chrześcijaństwo jest największą religią świata. Pomimo tego, że nieustannie karmieni jesteśmy informacjami o tym, że ono zanika a chrześcijanie wymierają, można za Markiem Twainem powtórzyć kąśliwe zapewnienie, iż te “pogłoski o śmierci były niejako przesadzone”. Chrześcijanie wciąż stanowią najliczniejszą grupę wyznaniową i można ich znaleźć praktycznie w każdym miejscu na świecie; także w miejscach, które dzisiaj określamy mianem “świata arabskiego”.  Co więcej, ponieważ wiele ziem, obecnie  muzułmańskich, zostało przez mahometan podbitych i skolonizowanych w wyniku agresywnej ekspansji islamu, wciąż znaleźć tam można ślady świadczące o tym, iż ziemie te były wcześniej chrześcijańskie, zaś kościoły Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, nie tylko sięgają swoimi korzeniami i tradycjami czasów apostolskich, ale także wydały wielkich świętych i ojców Kościoła. Muzułmanie zatem na każdym kroku konfrontowani są ze dowodami na to, że chrześcijaństwo było na tych ziemiach o wiele wcześniej; na wiele wieków zanim przetoczyły się przez nie armie Mahometa. Być może jest to jednym z powodów, dla których w Syrii, wspomagani przez zachodnie mocarstwa a powiązani z Al Kaidą “rebelianci syryjscy”, metodycznie i z wielką nienawiścią niszczą wszystko, co chrześcijańskie, podpalając starożytne kościoły i niszcząc klasztory, których początki sięgają czasów ojców pustyni. Podobnie jest w Egipcie. Ilu ludzi pamięta o tym, że w czasach przed islamskimi podbojami w VII w., Aleksandria była jednym z głównych ośrodków chrześcijańskich na świecie? W Egipcie wciąż mieszka 10 milionów Koptów (chociaż niektórzy twierdzą, że liczba ta jest zdecydowanie wyższa). Tylko z powodu swojego pierwszeństwa historycznego oraz znaczącej liczby, rdzenni chrześcijanie z terenów podbitych przez islam są o wiele bardziej widoczni i narażeni na przemoc ze strony mahometan, niż jakakolwiek inna grupa wyznaniowa. Warto w tym miejscu przypomnieć o zapewnieniach wielu przywódców zachodnich, które najlepiej zwerbalizował prezydent Obama, twierdzący, że “arabska wiosna” otworzy drogę do demokracji, która będzie najlepszym gwarantem wolności religijnej w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Niestety, wizje te okazały się płonnymi mrzonkami, gdyż od 2007 roku (wtedy to właśnie Pew rozpoczęła swoje coroczne badania) w tym właśnie regionie możemy obserwować narastającą przemoc wobec wyznawców innej religii, ze szczególnie wysokim wzrostem intensywności, który przypada na rok “arabskiej wiosny” czyli 2012.

Po drugie, chrześcijaństwo ze swojej natury jest religią misyjną, religią Ewangelii, która głosi wszystkim dobrą nowinę, a zatem wyznaniem, które aktywnie poszukuje nowych wiernych. W rzeczy samej, zapominamy coraz częściej, że żadna inna wieka religia, włączając w to judaizm, buddyzm czy hinduizm, za wyjątkiem właśnie islamu, nie posiada tego uniwersalnego, misyjnego przesłania. Są one raczej ograniczone aspektem etnicznym lub kulturowym. Z tego właśnie powodu chrześcijaństwo jest w zasadzie jedyną religią zdolną rzucić islamowi aktywne wyzwanie poprzez głoszenie prawd własnej wiary. Do zarzutu prozelityzmu (który zgodnie z prawem szariatu jest zabroniony w krajach muzułmańskich), dodać należy fakt, że nauczanie Chrystusa sprzeczne jest z objawieniami proroka Mahometa, zatem chrześcijan bardzo często oskarża się o bluźnierstwo (także penalizowane zgodnie z zapisami Koranu). Znamienny jest fakt, że te dwa elementy – uniwersalność przesłania oraz misyjność chrześcijaństwa, jak nic innego objawiają sekciarski wymiar religii Mahometa. Zakaz głoszenia własnej wiary wydany przez Mahometa przedstawicielom innych religii ma utrudnić, czy wręcz uniemożliwić każdemu muzułmaninowi kontakt z jakąkolwiek inną religią i w ten sposób zminimalizować szansę na to, że porzuciłby on nauki Koranu. A jednak, ponieważ wiele z krajów w których obecnie panuje islam było pierwotnie chrześcijańskimi; stanowią wręcz kolebkę chrześcijaństwa, chcąc nie chcąc muzułmanie poznają Chrystusa i jeśli decydują się na zmianę wyznania, w ogromnej większości przechodzą właśnie na chrześcijaństwo. W wielu regionach zamieszkanych przez znaczące populacje muzułmańskie w Afryce i Azji, chrześcijańscy misjonarze zdobyli dla Chrystusa tysiące dusz. Przed tym ostatecznym krokiem Mahomet także chciał islam obronić; jest to jedyna religia, w której funkcjonuje prawo zakazujące pod karą śmierci przejścia na inną wiarę. Podobnie drakońskie środki stosuje się jedynie w niektórych sektach.

Ktokolwiek się mnie zaprze…

Ostatnim powodem prześladowań jest fakt, że chrześcijaństwo to religia męczeństwa. Od samego swojego poczęcia, od czasów samego Jezusa i Jego uczniów, od czasów opisanych w Dziejach Apostolskich – chrześcijanie stawiani przed wyborem pomiędzy życiem doczesnym a wiecznym, często wybierali to drugie. Stąd właśnie takie rzesze męczenników chrześcijańskich wolało raczej cierpieć męki i śmierć z rąk prześladowców, niż wyprzeć się wiary. Ginęli z rąk Rzymian, w czasach starożytnych i nowożytnych a także z rąk pobożnych muzułmanów i innych. I znów należy podkreślić, że niewiele religii zachęca swoich wyznawców do bycia gotowym na śmierć w imię wiary. Sam Chrystus powiedział w sposób bardzo bezkompromisowy, że ktokolwiek się Go zaprze, tego Jezus wyprze się przed Ojcem w niebie (Mt 10:33; Łk 14:33).  Islam jest pod tym względem doskonałą odwrotnością chrześcijaństwa. Jedną z głównych doktryn mahometanizmu jest taqiyya, według której muzułmanie mogą bezkarnie porzucić lub markować porzucenie własnej wiary, nie tylko kiedy zagrożone jest ich życie, ale w celu np. zdobycia przewagi taktycznej nad wrogiem. Według nauk koranicznych takie kłamstwo jest dozwolone i nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji moralnych tak długo, jak dana osoba “pozostanie muzułmaninem w głębi serca”. Jakie są skutki tej rozbieżności pomiędzy chrześcijaństwem i islamem nietrudno się domyśleć. Internet roi się od filmów, na których islamscy bojownicy np. w Syrii, zmuszają chrześcijan do zaparcia się wiary, zbezczeszczenia krzyży czy medalików, a wobec odmowy biją ich, torturują lub pozbawiają życia. Walid Shoebat na swojej stronie internetowej opisał zjawisko “chrześcijańskich rzeźni”, gdzie przetrzymywani w strasznych warunkach wyznawcy Chrystusa są w okrutny sposób zamęczani na śmierć.

Właśnie te trzy czynniki: liczba i starożytne korzenie wspólnot chrześcijańskich na świecie, obowiązek ewangelizacji zawarty w Jezusowym “idźcie i nawracajcie” oraz nakaz dawania świadectwa wiary nawet za cenę życia powodują, że chrześcijanie stają się celem ataków, szczególnie ze strony islamu, który na świecie pojawił się później niż chrześcijaństwo oraz ma wiele cech przypisywanych zazwyczaj sektom. Szczególnie chodzi o zakaz prozelityzmu oraz prawo karzące śmiercią apostazję, co powoduje, że nawet najmniejsze wspomnienie o Jezusie jest penalizowane. Sytuację pogarsza jedynie fakt, że większość konwertujących się mahometan przyjmuje chrzest, stąd wyznawcy Proroka czują się przez chrześcijan szczególnie zagrożeni. Krew męczenników płynie zatem szerokim strumieniem i chociaż na niej wyrasta Kościół wypadałoby zadać sobie jeszcze jedno proste pytanie: Dlaczego świat pozostaje na nią obojętny? Dlaczego przywódcy polityczni, szczególnie z krajów, które wyrosły na gruncie i fundamencie chrześcijaństwa nic z tym faktem nie robią? Są to, wydawałoby się, również proste pytania. Odpowiedzi na nie, to jednak temat na zupełnie inny esej.

Monika Gabriela Bartoszewicz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij