Nowy rząd Islandii ogłosił, że przerywa rozmowy z Unią Europejską, nie chcąc podejmować dalszych kroków do uzyskania pełnego członkostwa. Od kwietnia 2013 r. obserwujemy rosnący eurosceptycyzm w tym małym kraju, odkąd w wyborach zwyciężyła centroprawicowa Partia Niepodległości.
Negocjacje akcesyjne rozpoczął socjaldemokratyczny rząd, który doszedł do władzy po kryzysie, który sprawił, że Islandia znalazła się na granicy bankructwa. Wcześniejszy rząd Johanny Sigurdardottir przekonywał, że wstąpienie do UE przyniesie Islandii długoterminowe bezpieczeństwo. Do władzy doszła jednak centroprawicowa koalicja, prowadząc kampanię wyborczą pod hasłami cięć podatków i ulg w spłacie zadłużenia krajowego sektora bankowego. Członkostwo w UE popiera obecnie jedna czwarta mieszkańców wyspy.
Wesprzyj nas już teraz!
Ostateczna decyzja rządu Islandii podyktowana jest troską o interes gospodarczy kraju. Jednym z najważniejszych źródeł dochodów tego państwa jest rybołówstwo. Tymczasem unijna biurokracja wymaga wprowadzenia limitów na połowy. Dla Islandii mogłoby to oznaczać poważne problemy gospodarcze i kolejny kryzys na horyzoncie. To byłaby zaś ostatnia rzecz, jakiej życzyliby sobie Islandczycy. Z boomu kredytowego, który wpędził kraj w kryzys zadłużenia, wyszli o własnych siłach, nie korzystając, w przeciwieństwie do Grecji, z programów pomocowych. Osiągnięte to zostało dzięki radykalnej redukcji wydatków publicznych i kontrolowanym upadkom zadłużonych banków, bez pompowania w nie kolejnych miliardów.
O rezygnacji z członkostwa w UE poinformował w Brukseli minister spraw zagranicznych Islandii, Gunnar Bragi Sveinsson. Dodał, że jego decyzja jest odzwierciedleniem woli większości jego narodu. Pozostając poza Unią Europejską, Islandia współpracuje ze strukturami unijnymi m.in. poprzez przynależność do wspólnego rynku. Od 1996 r. jest też członkiem strefy Schengen.
Być może Islandia dla europejskiego systemu finansów stanowiłaby jeszcze mniejszy problem, niż Cypr, który został wybrany do roli królika doświadczalnego, w jaki sposób przeprowadzić kradzież w majestacie prawa. Niezaprzeczalnym faktem pozostaje jednak wydźwięk decyzji islandzkiego rządu – eurosceptyczne głosy przybierają na sile, niezależnie od tego, z jak małych państw pochodzą. Coraz powszechniejsza staje się świadomość, że poprzez dopłaty i tani kredyt Unia Europejska wyrządza więcej szkody, niż pożytku.
Tomasz Tokarski
Źródło: prokapitalizm.pl, bankier.pl