Aż do 10 lat więzienia może grozić w USA za okaleczenie dziecka poprzez poddanie go tzw. „operacji zmiany płci”. Przyjęta przez amerykańską izbę reprezentantów ustawa teraz do senatu. Niestety szanse na powodzenie w izbie wyższej są dość niskie.
Ustawa została przyjęta liczbą głosów 216 do 211. „Za” głosowali prawie wszyscy Republikanie (za wyjątkiem czterech) oraz trzej Demokraci. Okaleczanie dzieci poprzez dokonywanie operacji usuwających ich narządy płciowe na rzecz płci przeciwnej zostało uznane za przestępstwo, zagrożone karą grzywny i nawet do 10 lat więzienia.
Zgodnie z ustawą, każdy, kto „świadomie wykonuje lub próbuje wykonać okaleczenie narządów płciowych lub ciała na innej osobie będącej nieletnią”; „świadomie poddaje nieletniego chemicznej kastracji”; lub świadomie „ułatwia albo wyraża zgodę na okaleczanie żeńskich narządów płciowych u nieletniej” bądź „transportuje nieletnią w celu wykonania u niej okaleczania żeńskich narządów płciowych”, będzie uznany za przestępcę. W ustawie zawarto jednak wyjątki dla procedur leczących rzeczywiste problemy medyczne.
Wesprzyj nas już teraz!
Teraz ustawa trafi do senatu, jednak szanse na jej powodzenie w izbie wyższej są dość niskie. Aby dokument mógł trafić na biurko prezydenta Donalda Trumpa, potrzeba 60 głosów ze 100-osobowego Senatu. Oznacza to, że nikt z Republikanów nie mógłby się wyłamać, a poza tym za ustawą musiałoby się opowiedzieć jeszcze co najmniej siedmiu Demokratów. Trump chciałby, by rządzący w senacie Republikanie znieśli tzw. obstrukcję parlamentarną, co oznaczałoby możliwość przegłosowywania ustaw przy większości 53, a nie 60 mandatów. Ci jednak obawiają się ewentualnego dojścia Demokratów do władzy w przyszłości i wolą zostawić wymóg 60 głosów.
Badania pokazują, że zaburzenia tożsamości płciowej u dzieci aż w 80 proc. przypadkach zanikają samoczynnie do późnego dojrzewania. Poza tym, nawet „zmiana płci” (rzekoma – bo płci nie da się zmienić!) nie leczy skłonności do samobójstw i samookaleczania u dzieci borykających się z zaburzeniami tożsamości płciowej. Może je nawet nasilać, ponieważ dziecko nie ma możliwości odnaleźć prawdziwego źródła swojego cierpienia.
Wiele osób poddanych „tranzycji” później jej żałuje. Pokazuje to m.in., że środowisko medyczne z góry uznaje „zmianę płci” za lekarstwo na zaburzenia tożsamości płciowej, zamiast starać się rzeczywiście pomóc takim osobom. Trudno się jednak dziwić, ponieważ, jak powiedziała dr Shayne Sebold Taylor, „te operacje przynoszą dużo pieniędzy”.
Źródło: lifesitenews.com
AF
Elon Musk alarmuje: Operacje „zmiany płci” znacząco zwiększają ryzyko samobójstwa