Barwne metafory, słowa o „obronie demokracji”, a w końcu głosowanie, w którym Izba Reprezentantów zdecydowała o postawieniu prezydenta USA w stan oskarżenia. Teraz dalsze losy Donalda Trumpa spoczywają w rękach Senatu. Tam jednak – inaczej niż w Izbie Reprezentantów – większość mają Republikanie.
Debata nad wszczęciem procedury impeachmentu wobec prezydenta USA trwała wiele godzin, a dyskusja przebiegała zgodnie z partyjnymi podziałami – Demokraci atakowali Donalda Trumpa, zaś Republikanie bronili głowy państwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Spiker Izby Reprezentantów, a zarazem lider Demokratów w tejże izbie, Nancy Pelosi mówiła, że działania Białego Domu zagrażają wizji ojców założycieli, zaś po głosowaniu stwierdziła, że 18 grudnia 2019 roku to smutny dzień dla Ameryki, ale wielki dla amerykańskiej Konstytucji.
Barwniejsze przemówienia zaprezentowali broniący prezydenta USA Republikanie. Kongresmen Mike Kelly porównał pomysły odwołania Trumpa do ataku na Pearl Harbour, zaś Barry Loudermilk na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia przypomniał politykom, że fałszywie oskarżony został także Pan Jezus, zaś Piłat pozwolił Synowi Bożemu skonfrontować się z oskarżycielami. W odpowiedzi na to demokratyczny kongresmen i zarazem przewodniczący komisji sprawiedliwości Jerrold Nadler stwierdził, że Donald Trump otrzymał pozwolenie na złożenie zeznań lub wysłanie do Kongresu swoich reprezentantów, jednak prezydent nie podjął współpracy.
Ostatecznie jednak Izba Reprezentantów większością głosów zdecydowała o postawieniu Donalda Trumpa w stan oskarżenia. Pierwszy artykuł dotyczący zarzutu nadużycia władzy poparło 230 polityków, zaś drugi związany z domniemanym utrudnianiem prac Kongresu 229. Do podjęcia decyzji wystarczy zwykła większość. Demokraci dysponują taką większością w Izbie liczącej 435 deputowanych.
Teraz decyzję w sprawie losów Donalda Trumpa podejmie Senat. Tam jednak większością dysponują Republikanie, który mają 53 ze 100 deputowanych.
Do sprawy odniósł się natomiast sam prezydent USA. Zauważył on, że cieszy się takim poparciem wśród Republikanów jak nigdy wcześniej oraz że nie zrobił niczego złego. Działania Demokratów uznał za bezprawne i stwierdził, że lewicowa formacja nie dysponuje żadnymi dowodami jego winy. Ponadto w swoim stylu dodał, że wszystkich Demokratów powinno postawić się w stan oskarżenia oraz stwierdził, że ugrupowanie mówiło o impeachmencie… zanim go wybrano.
Wniosek o impeachment złożyła 3 miesiące temu Nancy Pelosi – spiker Izby Reprezentantów. Zawiera on oskarżenie o nadużywanie stanowiska poprzez wywieranie na Ukrainę presji, by ta wszczęła śledztwo w sprawie jego politycznych rywali. W drugim znajdziemy oskarżenie o utrudnianie śledztwa toczonego w jego sprawie, blokowanie świadków oraz niestosowanie się do wezwań sądu.
Nie wiadomo jeszcze, jaką konkretnie formę przyjmie proces w Senacie. Senaccy Demokraci preferują przesłuchanie wraz ze świadkami, z kolei Republikanie twierdzą, że doprowadziłoby to do przekształcenia izby wyższej Kongresu w partyjny cyrk. Senat prawdopodobnie nie przegłosuje jednak impeachmentu. Wszak na 100 senatorów, 53 należy do Partii Republikańskiej, z której ramienia Donald Trump otrzymał prezydenturę. Tymczasem, o ile w Izbie Reprezentantów wystarczyła zwykła większość głosów, o tyle w Senacie niezbędna okazuje się większość 2/3 głosów – czyli poparcie 67 deputowanych.
Przywódca senackich Demokratów Chuck Schumer deklarował chęć powołania na świadków między innymi byłego szefa personelu Białego Domu Micka Mulvaneya, byłego sekretarza bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona, doradcę szefa sztabu Białego Domu Roberta Blaira oraz urzędnika zajmującego się budżetem Michaela Duffeya.
Możliwość usunięcia z urzędu zapisana jest w amerykańskiej ustawie zasadniczej. W artykule II Konstytucji USA czytamy, że „prezydent, wiceprezydent i każdy funkcjonariusz cywilny Stanów Zjednoczonych zostaje usunięty z urzędu w razie postawienia przez Izbę Reprezentantów w stan oskarżenia i skazania za zdradę, przekupstwo lub inne ciężkie przestępstwa albo przewinienia”.
Gdyby Senat usunął Donalda Trumpa, to stanowisko głowy państwa objąłby dzisiejszy wiceprezydent Mike Pence. W dalszej kolejności do sukcesji znajduje się spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi oraz przewodniczący pro tempore Senatu Chuck Grassley.
Źródła: rmf24.pl / CNN / tvn24.pl / Konstytucja USA
MWł / mjend