Na granicy z Białorusią rządzi PR. Zasady walki są określone tak, żeby nie robić problemów politykom. Bezpieczeństwo żołnierzy i Polski jest na drugim miejscu. Mówił o tym w studiu PCh24 TV prezes Fundacji Ad Arma, Jacek Hoga.
– Problem jest z całym państwem. Mamy trzy poziomy zasad. Zasady ogólne, z których są wyprowadzane szczegółowe na daną sytuację. W ramach tych zasad szczegółowych jest de facto prawo zwyczajowe. Dodatkowo są jeszcze często ustne decyzje przełożonych, które nie pokrywają się z tym, co jest na piśmie. W związku z bałaganem w biurokracji oraz faktem, że przełożeni niektórych rzeczy nie chcą pisać – robi się szara strefa obok struktury prawnej – powiedział.
– Na granicy rządzi PR, a nie doktryna. Pewnych rzeczy chciano unikać. Skutkiem tych zachowań jest nadgorliwość Żandarmerii Wojskowej oraz sytuacja, w której agresorzy chcący sforsować polską granicę mają pełną świadomość, że wolno im więcej niż funkcjonariuszom państwa polskiego – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
– Winni tej sytuacji są obaj wicepremierzy i ministrowie obrony narodowej, obecny i poprzedni – wskazał Jacek Hoga. – W ostatecznym rozrachunku to decyzje polityczne są kluczowe – zaznaczył.
– Zasady walki były sformułowane pod PR a nie pod bezpieczeństwo państwa polskiego. Jeżeli zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, moralnością i polską literą prawa zasady byłyby takie, że w razie agresywnego forsowania granicy można użyć broni – to sprawa skończyłaby się dużo szybciej. Polskie wojsko mogłoby używać śmiertelnej siły; nie w tym celu, żeby zabijać jak najwięcej napastników, ale żeby móc powiedzieć stop, a jeżeli mimo wszystko przekracza granicę, żeby mógł zostać trafiony z broni ręcznej – wytłumaczył.
Więcej w nagraniu.
Źródło: Pch24 TV
Pach