Nie dość, że projekt nowej ustawy o broni i amunicji jest już po autodestrukcji dokonanej przez posła Pawła Kukiza, to teraz jeszcze otrzymaliśmy informację, jakie jest prawdziwe nastawienie rządu do ułatwień w dostępie do broni – zauważa Jacek Hoga, prezes Fundacji Ad Arma.
– Fundacja Ad Arma od początku podkreśla, że projekt powstały dzięki inicjatywie obywatelskiej, a zgłoszony do Sejmu przez posłów Kukiz’15 jest bardzo ryzykowany, m.in. ze względu na gwałtowną zmianę metody wydawania pozwoleń. Z jednej strony wprowadza on znaczące ułatwienia, a z drugiej jeszcze większe utrudnienia dla aktualnych posiadaczy broni – podkreślił Hoga.
Wesprzyj nas już teraz!
Jego zdaniem administracja rządowa i biuro legislacyjne polskiego parlamentu kontynuują politykę zapoczątkowaną w roku 1934. – To, jak władze podchodzą do tego projektu jest ewidentnym dowodem, że w polskich elitach politycznych dominuje myślenie bolszewickie – urzędnicy nadal walczą z przywróceniem Polakom praktycznego prawa do życia – prawa do obrony siebie, swojej rodziny i własności – zauważył prezes Fundacji Ad Arma.
Jacek Hoga zwrócił uwagę na kuriozalne argumenty podnoszone w tej sprawie przez MSWiA, które twierdzi, że „zwiększona liczba sztuk broni w posiadaniu osób fizycznych (…) może w konsekwencji mieć znaczący wpływ na bezpieczeństwo i porządek publiczny, jak również na wzrost wypadków z użyciem broni palnej”. – To prawda, będzie miało to wpływ na bezpieczeństwo Polaków, ale zupełnie odwrotny niż sugeruje resort spraw wewnętrznych – zaznaczył. Dodał, że zgodnie z naturalnym rozkładem statystycznym „jeżeli w ciągu kilku lat w Polsce nie na tysiąc osób nie trzy, tylko trzydzieści będzie mogło posiadać broń”, to jest on w stanie uwierzyć, że wzrośnie ilość wypadków, co sugeruje ministerstwo.
– Nie jest to jednak argument merytoryczny, bowiem idąc tą logiką powinniśmy zakazać używania samochodów, wiertarek, pił łańcuchowych czy też trampolin dla dzieci, ponieważ każde z nich może zadziałać wadliwie bądź zostać źle wykorzystany przez użytkownika – powiedział Hoga. Dodał, że naturalnym następstwem takiego podejścia powinno być ponadto odebranie broni wszelkim oficerom służb mundurowych. – W policji, wojsku etc. dużo częściej dochodzi do wypadków z użyciem broni niż u użytkowników cywilnych. Ponadto to pracownicy służb mundurowych częściej popełniają samobójstwa przy użyciu broni niż jej prywatni posiadacze. Kierując się więc logiką rządu tylko obywatele powinni mieć możliwość użytkowania broni a służby mundurowe powinny otrzymać w tej kwestii odpowiedni zakaz – ironizował nasz rozmówca.
Prezes fundacji Ad Arma odniósł się również do wypowiedzi, jakiej dziennikowi „Rzeczpospolita” udzielił poseł PiS, Piotr Kaleta, który stwierdził, że „najbardziej logicznym byłoby powołanie podkomisji, w której mogłyby się spierać różne stanowiska”. – Dla każdego kto wie, jak wyglądają tego typu posiedzenia jest to dowód na to, że rząd chce udusić w zarodku jakąkolwiek zmianę. Widać, że odpowiada mu odziedziczony po PRL-u system bolszewicki, bo jak inaczej nazwać obecnie obowiązujące w Polsce przepisy w sprawie dostępu obywateli do broni – podkreślił.
Na koniec Jacek Hoga wyraził obawy, że związane z możliwością „przykręcenia śruby”, jakiego w kwestii dostępu Polaków do broni może w niedalekiej przyszłości dokonać rząd Prawa i Sprawiedliwości. – Rząd PiS słynie z tego, że nie broni życia dzieci poczętych, za zabicie własnej świni chce karać bezwzględnym pozbawieniem wolności, natomiast podatnik jest źródłem dochodów państwa. W dodatku jego zdaniem edukacja domowa powinna być ograniczana, a nawet zakazana, ponieważ jest „szkodliwa” dla dzieci. Dostęp do broni wpisuje się więc w cały „konserwatyzm” czy „chrześcijańskie stanowisko” reprezentowane przez rząd przez ostatnie 2 lata i nie zdziwi mnie, jeśli niedługo zostaną przygotowane kolejne ustawy ograniczające naszą wolność – zakończył.
Tomasz Kolanek