Rządy Zjednoczonej Prawicy broniły węgla i to im zawdzięczamy, że wciąż mamy własne kopalnie. Jestem przekonany, że gdyby rządziły siły uległe wobec Brukseli i Berlina, dawno by je zamknięto – mówi w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” wicepremier, szef MAP Jacek Sasin. Jednocześnie przyznaje, że rząd nadal wiążą porozumienia z Komisją Europejską dotyczące wygaszenia górnictwa do 2049 r.
„Presja na to była i jest ogromna. Zasadnicze decyzje o zwijaniu polskiego górnictwa zapadły w czasach PO-PSL. Oni mają najwięcej na sumieniu” – mówi minister. „Dziś nie wykluczam, że tamte rządy świadomie grały na bankructwo całego górnictwa. Przecież doprowadzili je na skraj upadku. To by bardzo pasowało ich mocodawcom” – dodaje.
Sasin stwierdza też, że takiej ceny za transformację energetyczną, jakiej żąda się od Polski, nikt inny nie ma płacić. „Mieliśmy zawsze duże zasoby węgla, na tym zbudowaliśmy nasz system energetyczny. Tej historycznej wyjątkowości nie chciano uwzględniać, choć jest zasadą, że wszystkie reformy, tempo ich wdrażania, należy dostosowywać do możliwości poszczególnych państw i całej Europy” – wskazuje.
Wesprzyj nas już teraz!
Pytany, czy możliwy jest powrót do węgla na pełną skalę, Sasin odpowiada, że wiele będzie tu zależeć od tego, co się będzie działo w Unii Europejskiej i od tego, jak się wobec tego będziemy pozycjonować. „Na pewno wcześniejsze plany dotyczące górnictwa wymagają zasadniczej rewizji. Przypomnę, gdzie jesteśmy: zobowiązaliśmy się w umowie społecznej z górnikami, ale ona jest uznawana przez Komisję Europejską za nasze zobowiązanie, do całkowitego wygaszenia wydobycia węgla do 2049 r. Co roku mamy zmniejszać wydobycie, zamykać kopalnie” – podkreśla wicepremier.
Zaznacza, że dotychczas robiliśmy to „choć z bólem i rozsądnie”. „W tym roku założony cel oczywiście nie będzie zrealizowany, kopalnie pracują pełną mocą, każda tona jest potrzebna. Musimy mieć jednak świadomość, że samo utrzymanie obecnych możliwości wydobycia – nie mówię nawet o zwiększeniu – wymaga potężnych inwestycji. Sprzęt się zużywa, po wyczerpaniu starych złóż trzeba uruchamiać kolejne, otwierać nawet nie nowe kopalnie, co nowe ściany. Kopalnię buduje się od pięciu do sześciu lat, uruchomienie nowej ściany w istniejącej kopalni to rok, półtora roku. Nie ma takich technicznych możliwości, by wydobycie zasadniczo zwiększyć z tygodnia na tydzień” – wskazuje Sasin.
„Nas dzisiaj nie stać na transformację energetyczną w formule i tempie, które narzuca Komisja Europejska” – oświadcza szef MAP. Tym bardziej – dodaje – wobec braku środków z Krajowego Planu Odbudowy. Jak podkreśla, ogromne koszty wprowadzania programu Fit for 55 w niezmienionej formie mogą „cofnąć Polskę w rozwoju o dekady”. Zaznacza, że warto inwestować w zieloną energię i Polska też to robi, ale – zastrzega – iluzją jest nadzieja, że te źródła energii w bliskiej przyszłości zastąpią gaz, atom, ropę i węgiel. „Nie udało się to także w Niemczech. Przyczyny są obiektywne: nie ma dziś możliwości magazynowania tak pozyskanej energii, jest ona niestabilna, nieprzewidywalna i też niesie koszt środowiskowy” – dodaje.
PAP