Największym cierpieniem dusz czyśćcowych jest tęsknota za Bogiem. Męki dusz czyśćcowych kiedyś się jednak skończą. Dusze te nie mogą same sobie pomóc, mogą jednak pomóc nam – a my im. O tym mówi w rozmowie z PCh24.pl s. Elżbieta Siepak ZMBM.
Marta Dybińska, PCh24.pl: Proszę Siostry, nie tylko w „Rękopisie z Czyśćca”, ale i w „Dzienniczku” św. Siostry Faustyny czytamy, że największym cierpieniem dusz czyśćcowych jest tęsknota za Bogiem. Same sobie te dusze już pomóc nie mogą?
Wesprzyj nas już teraz!
S. Elżbieta Siepak ZMBM: – To prawda, że największym cierpieniem dusz czyśćcowych jest tęsknota za Bogiem. Siostra Faustyna w doświadczeniu mistycznym wprowadzona przez Anioła Stróża do czyśćca napisała, że jest to „miejsce mgliste, napełnione ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących”. Gdy zapytała je, co jest ich największym cierpieniem, odpowiedziały, że „największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem”. Ich męki, jak w innym miejscu „Dzienniczka” zapisała nie różnią się pod względem cierpienia od mąk piekielnych, ale dusze czyśćcowe wiedzą, że ich cierpienie się skończy. Natomiast potępieni w piekle wiedzą, że ich cierpienie nigdy się nie skończy. Co jest ciekawe, że po śmierci już nic nie można samemu zmienić. Śmierć ostatecznie pieczętuje życie człowieka na wieczność: jego dobre i złe czyny. Potępionym już nie można pomóc, ale można i trzeba pomagać duszom w czyśćcu cierpiącym. „Te dusze – pisała Siostra Faustyna – modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą”. Z kolei dusze w czyśćcu cierpiące, choć same sobie nie mogą pomóc, to mogą wspierać nas. Ludzie wierzący mają takie doświadczenia i dlatego tak często zwracają się o pomoc właśnie do dusz czyśćcowych i jeśli to jest zgodne z wolą Bożą, otrzymują upragnione łaski.
Święta Siostra Faustyna nazwała czyściec „więzieniem cierpiącym”. Kogo obejmuje czyściec?
– Nie ulega wątpliwości, że czyściec jest więzieniem, bo o własnych siłach nie można się z niego wydostać, jest stanem pełnym cierpienia, ale też darem Bożego miłosierdzia dla wszystkich, którzy nie doszli do doskonałej miłości na ziemi. Bóg daje nam jeszcze jedną szansę, by dojrzewać w miłości. Nie ma żadnego szlabanu między czyśćcem i niebem, ale dusze cierpiące w czyśćcu doskonale wiedzą, że potrzebują oczyszczenia, że nie są gotowe, by na wieki zamieszkać z Bogiem i świętymi w niebie. Wydaje mi się, że tylko wielcy święci, jak Siostra Faustyna, idą prosto do nieba, albo męczennicy lub ci, którzy zaraz po chrzcie umarli, bo chrzest gładzi wszystkie winy i kary. To takiego myślenia skłania mnie doświadczenie mistyczne Siostry Faustyny, która w pewnej chwili została wezwana na sąd Boży. „Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej – zapisała w „Dzienniczku” – tak jak Bóg na nią patrzy. Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba. Nie wiedziałam, że nawet z takich cieni drobnych trzeba zdawać rachunek przed Panem. Co to za moment! Kto go opisze? Stanąć naprzeciw trzykroć Świętemu. Zapytał mię Jezus: «Kto ty jesteś?» – Odpowiedziałam: «Ja jestem sługą Twoją, Panie». – Jesteś winna jednego dnia ognia czyśćcowego” (Dz. 36). To było na początku jej zakonnego życia; ta wizja pokazuje, jak bardzo trzeba być czystym, dojrzałym w miłości, by wejść do nieba, że w tym rozrachunku z życia liczą się nawet „drobne cienie”, dlatego potrzebny jest czyściec. A po drugie: człowiek sam widzi swoje błędy i chce odpokutować za swe grzechy, wie, że nie wszystko w jego życiu było miłością. Siostra Faustyna w tej samej wizji wyznała: „Natychmiast chciałam się rzucić w płomienie ognia czyśćcowego, ale Jezus powstrzymał mnie i rzekł: «Co chcesz, czy teraz cierpieć jeden dzień, czy przez krótki czas na ziemi?» Odpowiedziałam: «Jezu, chcę cierpieć w czyśćcu i chcę cierpieć na ziemi, chociażby do końca świata największe męki»” (Dz. 36). Wystarczy jedno, powiedział Jezus.
Święci podkreślają, że cierpienia w czyśćcu są o wiele bardziej boleśniejsze niż cierpienia na ziemi. Jednak czyściec się kiedyś skończy, nie będzie trwał na wieki?
– Takie jest doświadczenie świętych, którzy mając kontakt z duszami cierpiącymi w czyśćcu zgodnie przyznają, że lepiej jest cierpieć na ziemi. Gdy pewnego dnia przyszła do Siostry Faustyna zmarła osoba, to była tak ciepiąca, że nie mogła rozpoznać, czy jest w czyśćcu czy w piekle. Cierpienie przyjęte na ziemi i przeżywane w łączności z Jezusem nie tylko oczyszcza duszę, porządkuje hierarchię wartości, na szczycie której jest to, co trwa na wieki, ale też pomaga ściślej zjednoczyć się z Nim i uczestniczyć w jego misji zbawienia dusz ludzkich. Jezus wiele razy mówił Siostrze Faustynie właśnie o wartości cierpienia złączonego z jego cierpieniem. „Jedna jest cena, za którą się kupuje dusze – a tą jest cierpienie złączone z cierpieniem Moim na krzyżu – konsekwentnie tłumaczył. – Miłość czysta rozumie te słowa, miłość cielesna nie pojmie ich nigdy”.
Matka Boża posiada tytuł Matki Dusz Czyśćcowych. Diabeł nienawidzi Matki Bożej, ale Ona nie pozostaje obojętna na nasze modlitwy? Jest przecież wiele obietnic dla tych, którzy odmawiają co dzień Różaniec, przyjmują Szkaplerz…
– W wizji czyśćca, którą miała Siostra Faustyna, Matka Boża nazywana jest przez dusze tam cierpiące „Gwiazdą Morza”, bo ona w ogniu duchowym przynosi im ochłodę. Jest z woli Boga naszą najlepszą Matką, a matka zawsze jest przy swoim dziecku, zwłaszcza wtedy, gdy ono cierpi.
Wierzymy, że życie nasze wraz ze śmiercią nie kończy się, ale się zmienia. Jak możemy – poza codzienną modlitwą – pomóc naszym bliskim, którzy odeszli z tego świata?
– Sposobów, by pospieszyć z pomocą duszom w czyśćcu cierpiącym jest bardzo wiele. Jezus kiedyś powiedział Siostrze Faustynie: „Wstępuj często do czyśćca, bo tam cię potrzebują”. A ona odpowiedziała: „Rozumiem, o Jezu mój, znaczenie tych słów, które mówisz do mnie, ale pozwól mi wpierw wstąpić do skarbca miłosierdzia Twego”. Ten skarbiec miłosierdzia Bożego jest w Kościele, a w nim jest Eucharystia i praktyka uzyskiwania odpustów, które możemy ofiarować za zmarłych. Każdego dnia możemy otrzymać odpust zupełny np. za odprawienie drogi krzyżowej, odmówienie wspólnotowo różańca św. lub Koronki do Miłosierdzia Bożego przed Najświętszym Sakramentem pod zwykłymi warunkami, czyli z sercem czystym, bez przywiązania do żadnego grzechu, przyjmując Komunię św. i ofiarując modlitwę w intencjach Ojca Świętego.
Co św. Siostra Faustyna pisała o godzinie śmierci?
– To może wydawać się dziwne, a nawet niepojęte dla człowieka niewierzącego, że ona dzień i godzinę śmierci nazywała „dniem upragnionym”, którego z tęsknotą wyczekiwała, bo kochała Boga i pragnęła z Nim być już nie przez zasłonę wiary, ale twarzą w twarz, na zawsze, bez zmienności, jaką przeżywamy w ziemskim życiu. W doświadczeniach mistycznych oglądała niebo, szczęście jego mieszkańców i zgadzała się ze świętym Pawłem, który powiedział: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują…”.
Jak należy rozumieć fragment z „Dzienniczka”, że „święcona woda przynosi pomoc duszom umierających”?
– Jest taki epizod w życiu Siostry Faustyny, w którym towarzyszy umierającej współsiostrze i, nie czekając na kapłana, kropi ją święconą wodą. Wtedy zobaczyła, jak uciekały duchy ciemności i jak wielką ulgę przyniosła jej woda święcona. Znamy doskonale przysłowie, które mówi, że ktoś „boi się, jak diabeł święconej wody”. Śmierć jest wielka tajemnicą. W chwili konania dokonuje się ostatnia, decydująca walka o życie wieczne człowieka. Walczy o niego Bóg, ale go nie zniewala, i walczy szatan, który za wszelką cenę nie chce dopuścić, aby on wybrał Boga. Święcona woda i modlitwa przy konających odpędza szatana i pomaga ludziom umierać spokojnie, bez lęku i przerażenia oraz na wieczność wybierać Boga. Takie łaski związał Jezus z ufnym odmawianiem Koronki do Miłosierdzia Bożego, które mogą uprosić nie tylko ci, którzy sami ją odmawiają, ale także konający, przy których inni modlą się jej słowami.
Ktoś mógłby powiedzieć: Mamy szczęśliwe życie tu i teraz, jesteśmy zdrowi, dobrze się bawimy, wyjeżdżamy na wakacje… Po co czytać o wizjach czyśćca?
– Myślę, że trzeba myśleć o czyśćcu najpierw dlatego, aby mieć świadomość, jak bardzo potrzebują wsparcia nasi bliscy czy inni ludzie, którzy tam czekają na naszą pomoc. Pomagając im, świadcząc im miłosierdzie, sami stajemy się bogaci przed Bogiem. Warto też wiedzieć, że oni mogą pomagać nam, gdy ich o to prosimy, bo istnieje wspaniała łączność między świętymi w niebie (Kościół chwalebny), duszami w czyśćcu (Kościół ciepiący) i nami na ziemi (Kościół pielgrzymujący). W końcu sami zdajemy sobie sprawę z tego, że warto w ziemskim życiu przyjąć trudy i cierpienia, jakie są nieuniknione, i dojrzewać w miłości, aby ominąć lub lekko przejść przez czyściec. Na ziemi żyjemy tylko po to, by nauczyć się miłować, każdego bez wyjątku, nawet nieprzyjaciół, bo cała wieczność będzie miłowaniem. Jeśli tego nie nauczymy się w ziemskim życiu, Bóg w swoim miłosierdziu da nam jeszcze jedną szansę – w czyśćcu.
Dziękuję za rozmowę.