22 sierpnia to wyjątkowo maryjny dzień: w dwóch bowiem kalendarzach kościelnych obchodzimy dwa różne święta Matki Bożej. Katolicy przywiązani do tradycyjnego rytu Mszy św. czczą Jej Niepokalane Serce, podczas gdy w „nowej” liturgii Kościół oddaje Jej cześć jako Królowej. Jest to zatem świetna okazja by przyjrzeć się Bożemu Macierzyństwu Maryi i wyjaśnić co to znaczy, że jest Ona Matką Bożą. Jak bowiem Bóg może mieć Matkę?
Boże Macierzyństwo Maryi jest dziełem zarówno na poziomie boskim jak i ludzkim. Boskim – bo to Bóg ją wybrał i przeznaczył na Matkę swojego Syna; to właśnie do Maryi Kościół odnosi słowa Mądrości Syracha: Przed wiekami, na samym początku mnie stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę. (…) Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie (Syr 24,9.12). Co zaś tyczy się elementu ludzkiego, to była nim zgoda Maryi na wypełnienie Bożego planu. Jej pokorne „fiat”, czyli „niech się tak stanie”, było wyrazem zaufania Bogu i uległości wobec Jego woli.
Dogmat o Bożym Macierzyństwie Maryi został ogłoszony na Soborze w Efezie w 431 r. Główne dyskusje w tej sprawie toczyły się między arcybiskupem Konstantynopola Nestoriuszem a biskupem Aleksandrii Cyrylem. Nestoriusz twierdził bowiem, że Maryi nie można nazwać Matką Boga, gdyż Bóg jest bytem odwiecznym, Absolutem, nie mającym początku ani końca; mówił, że Bóg, który nie ma ciała, nie może mieć również i matki. W konsekwencji sprzeciwiał się używaniu wobec Maryi terminu Theotokos (Boża Rodzicielka), w zamian proponując określenie Anthropotokos (Rodzicielka Człowieka) lub co najwyżej Christotokos (Rodzicielka Chrystusa).
Wesprzyj nas już teraz!
Przeciwnicy Nestoriusza zarzucali mu, że jego poglądy prowadzą do stwierdzenia jakoby w Chrystusie istniały dwie osoby, co byłoby herezją. Chrystus miał bowiem dwie Natury – Boską i ludzką, ale złączone ze sobą w jednej tylko Osobie Boskiej, czyli istniejącej od początku Osobie Syna Bożego. Bóg nie wziął bowiem jakiegoś istniejącego już człowieka i nie złączył go z Osobą swojego Syna; byłoby to niedorzeczne. Z drugiej zaś strony, Wcielenie Syna Bożego nie naruszyło ani nie zmieniło w żaden sposób Jego Bóstwa.
Nie mówimy bowiem, że natura Słowa została przemieniona i stała się ciałem, ani też że została przemieniona w całego człowieka [złożonego] z duszy i ciała, lecz raczej, że Słowo w niewypowiedziany i niepojęty sposób, zjednoczywszy hipostatycznie z sobą ciało ożywione rozumną duszą, stało się Człowiekiem i zostało nazwane Synem Człowieczym – mówił św. Cyryl Aleksandryjski, który był głównym oponentem Nestoriusza, a tym samym – obrońcą Bożego Macierzyństwa Maryi.
Użyte przez Cyryla sformułowanie zjednoczenie hipostatyczne oznacza iż dwie Natury Chrystusa złączone w momencie Wcielenia nie utraciły swoich właściwości, nie pomieszały się ze sobą, nie stworzyły dwóch odrębnych osób, i wreszcie – nigdy się od siebie nie odłączyły. Innymi słowy, istniejąca od samego początku Druga Osoba Trójcy Świętej, czyli Syn Boży, Słowo Boże, albo Logos, przyjął ludzką naturę niezależną od żadnej innej osoby i złączył ją ze swoją Osobą.
Nestoriusz miał rację mówiąc, że Bóg jako byt niematerialny i nie mający początku, nie może mieć matki. Jednak w momencie Wcielenia ten niematerialny Bóg przyjął ludzkie ciało i „stał się człowiekiem”, a zatem wtedy już mógł po ludzku narodzić się z Maryi. W łonie Maryi przebywała tylko jedna Osoba: Syn Boży. Choć sam Nestoriusz nie wyznawał błędnego poglądu o dwóch osobach w Chrystusie, to herezja ta otrzymała nazwę nestorianizmu właśnie od niego i została potępiona na Soborze w Efezie. Trzeba przyznać ojcom soborowym, że taki wniosek faktycznie wynika z przyjętego przez Nestoriusza założenia jakoby Matką Boga i Matka Człowieka były dwiema różnymi rzeczami. Bo gdyby było to prawdą, że Maryja nie urodziła Boga, a tylko człowieka, który to Bóstwo nosił, wynikałoby z tego, że Chrystus-Bóg i Chrystus-Człowiek byliby jakimiś odrębnymi istotami, a to jest nieprawdą. Wyjaśnił to Nestoriuszowi jego główny oponent:
Nie nazywamy Chrystusem oddzielnie Boga i oddzielnie drugim Chrystusem tego, który narodził się z niewiasty, lecz wyznajemy jednego tylko Chrystusa: Słowo z Boga Ojca wraz z Jego własnym ciałem – podkreślał św. Cyryl. Prawdę tę akcentuje również Katechizm Kościoła Katolickiego:
Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu (…) jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem. Wierzymy, że „od Boga wyszedł” (J 13, 3), „z nieba zstąpił” (J 3,13; 6, 33), „przyszedł w ciele” (1 J 4, 2), ponieważ „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14) (KKK 423).
Cyryl słusznie twierdził, że Chrystus nie „przyjął” Bóstwa po narodzinach, ale zawsze był Bogiem, nawet w łonie Maryi. Zauważył też, ludzka natura była dla Niego instrumentem, dzięki któremu mógł w ciele narodzić się, cierpieć i umrzeć.
Nie urodził się najpierw ze świętej Dziewicy zwykły człowiek, w którego by potem wstąpiło Słowo, lecz już w łonie matki Logos zjednoczył się z ciałem i poddał się narodzinom cielesnym, przyjmując jako własne narodziny swego ciała. Dlatego [święci Ojcowie] nie wahali się nazywać Świętej Dziewicy Matką Boga – mówił biskup Aleksandrii. Podobnie prawdę tę tłumaczy Katechizm:
Istotnie, Ten, którego [Maryja] poczęła jako człowieka z Ducha Świętego i który prawdziwie stał się Jej Synem według ciała, nie jest nikim innym jak wiecznym Synem Ojca, drugą Osobą Trójcy Świętej. Kościół wyznaje, że Maryja jest rzeczywiście Matką Bożą (Theotokos) (KKK 495).
Syn Boży narodził się dwukrotnie, choć za każdym razem w zupełnie inny sposób. Po raz pierwszy zrodził Go odwieczny Ojciec – mówimy przecież w Wyznaniu Wiary, że Jezus Chrystus „z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami”. Nie było to narodzenie cielesne, lecz pochodzenie z ojcowskiego Intelektu i dlatego słusznie nazywany jest On Słowem Bożym. Nie można jednak tych narodzin uznać za dziejące się w czasie, gdyż obaj są przedwieczni, o czym mówi Prolog Ewangelii według św. Jana: „Na początku było Słowo”, dodając zaraz, że „Bogiem było Słowo” (J 1,1).
Drugie zaś narodzenie Syna Bożego – tym razem według ciała – nastąpiło w Betlejem, z Maryi Dziewicy. Fakt dwóch Narodzin Syna Bożego świetnie oddają słowa kolędy „Pójdźmy wszyscy do stajenki”:
Witaj Jezu nam zjawiony, witaj, dwakroć narodzony:
Raz z Ojca przed wieków wiekiem, a teraz z Matki człowiekiem.
Zbawiciel zechciał, by Maryja była nie tylko Jego, lecz również naszą Matką. Wisząc na krzyżu, zwrócił się do swojego umiłowanego ucznia Jana w słowach: „Oto Matka Twoja” (J 19,27). Kościół w osobie Apostoła Jana widzi symbol wszystkich wyznawców Chrystusa. Słowa konającego Odkupiciela nie były bynajmniej pustymi, bowiem skoro jesteśmy członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, czyli Kościoła, jest to jak najbardziej wskazane, byśmy mieli Jego Matkę również za swoją.
Adrian Fyda
Polska duchową monarchią. Czyli co to znaczy, że Maryja jest naszą Królową?