Rozwój sektorów o wysokiej wartości dodanej, które maksymalnie wykorzystają lokalne surowce naturalne i inne zasoby pozwolą państwom rozwijającym się osiągać wysoki wzrost, nawet w dobie deglobalizacji – przekonuje na łamach „The Japan Times” wiceprzewodniczący Krajowej Rady Doradczej Prezydenta Korei Południowej, profesor ekonomii Keun Lee.
W komentarzu, który ukazał się 22 sierpnia w „The Japan Times” wykładowca ekonomii na Uniwersytecie Narodowym w Seulu i autor książki „China’s Technological Leapfrogging and Economic Catch-up: A Schumpeterian Perspective”, która ukazała się w tym roku, zwrócił uwagę na gospodarkę dwóch państw: Malezji i Chile. Oba kraje pokazały, jak przezwyciężyć tzw. pułapkę średniego dochodu, inwestując w badania i rozwój sektorów o wysokiej wartości dodanej i wykorzystując lokalne zasoby.
Profesor przypomina, że w dobie deglobalizacji osiągnięcie statusu o wysokim dochodzie jest bardzo trudne, a tak zwana pułapka średniego dochodu – spowolnienie wzrostu – „usidla większość gospodarek wschodzących, przy czym dochód per capita utrzymuje się od kilkudziesięciu lat na poziomie 20-40% poziomu w Stanach Zjednoczonych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Pułapkę tą udało się ominąć Japonii i tzw. tygrysom azjatyckim takim jak: Hongkong, Singapur, Korea Południowa i Tajwan. Również Malezja i Chile radzą sobie z nią całkiem nieźle, chociaż nie są one znane ze swoich zdolności produkcyjnych.
W Malezji wcześniej nie powiodły się próby rozwoju przemysłu motoryzacyjnego, a przemysł elektroniczny odniósł mieszany sukces. Z kolei w Chile uznano, że przyjęcie neoliberalizmu było błędem. Obecnie w obu krajach dynamicznie rozwijają się sektory oparte na surowcach — ropa naftowa, guma i olej palmowy w Malezji. Chile postawiło na łososia, owoce, wino i produkty drewnopochodne.
Oba kraje łożą na badania i eksport wysoko przetworzonych produktów. Malezja handluje przetworzonym olejem palmowym, w przeciwieństwie na przykład do Indonezji, która eksportuje znacznie tańszy nieprzetworzony produkt. Z kolei Chile eksportuje ogromne nadwyżki produktów na bazie łososia i drewna np. pulpę, papier, tekturę, korek i meble.
W obu krajach powstało wielu lokalnych producentów, których wspiera państwo. I chociaż np. łosoś nie jest rodzimym gatunkiem chilijskim; jego hodowla w kraju rozpoczęła się w 1969 r. Fundacion Chile (FCH), której celem jest wspieranie rozwoju biznesu i przemysłu, pomogła przyspieszyć postęp od lat 80. XX wieku.
Dzięki importowi norweskiej technologii oraz własnym doświadczeniom z hodowlą różnych gatunków w różnych warunkach udało się rozwinąć przemysł łososiowy tak bardzo, że stał się opłacalny. Obecnie w Chile jest ponad 200 producentów łososia, a jeszcze w latach 80. ub. wieku było ich czterech.
W Malezji postawiono na badania i eksport wysoko przetworzonego oleju palmowego oraz kauczuku. W znacznym stopniu do rozwoju produkcji przyczyniły się badania Malezyjskiego Instytutu Badawczego Oleju Palmowego, który powstał w 1979 roku i był finansowany przez rząd. Dziś na bazie tego oleju produkuje się biodiesel i specjalistyczne tłuszcze.
Prof. Lee radzi gospodarkom wschodzącym, by brać przykład z Malezji i Chile, inwestując w badania i rozwój produkcji przemysłowej w oparciu o zasoby, jakimi dysponuje dany kraj. Wtedy deglobalizacja nie będzie aż takim wyzwaniem.
Źródło: thejapantimes.com
AS