Polacy coraz później wstępują w związki małżeńskie. Dzisiejsi kawalerowie i panny młode są o kilka lat starsi niż ci, którzy brali ślub w latach 90. Dlaczego mamy do czynienia z taką tendencją? Czy skutki tego zjawiska mogą być szkodliwe?
Czy rzeczywiście mamy do czynienia z coraz późniejszym zawieraniem małżeństw? Niestety, fakty mówią same za siebie – w roku 1990 ponad połowa żeniących się mężczyzn miała poniżej 25 lat, w przypadku kobiet było to 73 proc. Natomiast w 2009 roku tylko 22 proc. kawalerów i 41 proc. panien młodych nie przekroczyło 25. roku życia. Ponadto badanie przeprowadzone przez AC Nielsen wskazuje, że według 78 proc. Polaków najlepszym wiekiem do założenia rodziny jest trzydzieści kilka lat!
Wesprzyj nas już teraz!
Powodów „starzenia” się nowożeńców jest wiele. Należy zwrócić uwagę na podejmowanie przez niespotykaną wcześniej liczbę absolwentów szkół średnich wyższych studiów. Tym samym okres dzieciństwa i pozostawania „na utrzymaniu” rodziców wydłuża się
.
Dodatkowo większość obecnych studentów sądzi, że okres bezpośrednio po ukończeniu studiów także nie jest najlepszym momentem na zawarcie małżeństwa, wówczas młodzi chcą znaleźć pracę i ustabilizować się zawodowo. Ten tok rozumowania przypomina jednak błędne koło, ponieważ kolejnym argumentem przeciwko małżeństwu jest obawa o utratę stanowiska. Ponadto wskazuje się na brak mieszkań czy wsparcia finansowego dla młodych rodzin ze strony państwa.
Tak więc to nie miłość, ale kwestie materialne są najważniejszymi przesłankami do zawarcia (bądź nie) małżeństwa. Praca i mieszkanie stają się ważniejsze od życia z ukochaną osobą. O ile jednak te problemy stoją na drodze małżeństwa, o tyle w żaden sposób nie przeszkadzają tworzeniu związków nieformalnych. Aż 68 proc. Polaków uważa wspólne życie bez ślubu za równie wartościowe, zupełnie nie zważając na popełniany w ten sposób grzech.
Chociaż ok. 60 proc. Polaków uważa małżeństwo za jeden z głównych życiowych celów, tylko co trzeci pragnie mieć w najbliższym czasie dzieci, mniej więcej taka sama liczba osób deklaruje, że w ogóle nie planuje potomstwa. W tej grupie niestety przeważają kobiety. Nowoczesny styl życia, który zmusza kobiety do pracy – psychologicznie lub ekonomicznie – powoduje, że urodzenie dziecka uważają one za ogromną przeszkodę w pracy zawodowej. Nie tylko okres ciąży i pierwsze tygodnie po narodzinach maluszka uważane są za problem. Kłopotliwe jest zapewnienie opieki dorastającemu dziecku. Dlatego też młodzi chcą uniknąć tego problemu, nie żeniąc się wcześnie.
Odkładając małżeństwo na później, rozwiązuje się również kwestia odpowiedzialności – dwudziestokilkulatkowie, uważający (na szczęście) przysięgę ślubną za wiążącą na całe życie, boją się zdecydować, z kim chcą żyć aż do śmierci. Dziwny jest fakt, że wyznający sobie miłość ludzie dopuszczają myśl, że kochany przez nich człowiek może nie być „tym jedynym”.
Ponadto spada zaufanie do instytucji małżeństwa, rosnąca liczba rozwodów skłania do wątpienia w nienaruszalność i wieczność ślubnej przysięgi.
… i coraz starsi rodzice
Skutki, które niesie za sobą coraz późniejsze zawieranie małżeństw, są bardzo dotkliwe dla rodziny i społeczeństwa w ogóle. Przede wszystkim pierwsze dziecko danej pary pojawia się, kiedy są po prostu starsi. Na początku lat 70. wiek kobiety rodzącej pierwsze dziecko oscylował wokół 23 lat, w 2009 roku było to ok. 3,5 roku więcej. Coraz mniej jest rodzin wielodzietnych, mimo, że za takie uważane są nawet te z trójką dzieci. Ponadto obecnie co piąty noworodek przychodzi na świat w związku pozamałżeńskim.
Takie tendencje wskazują na całkowite odwrócenie się hierarchii wartości – młodzi stawiają na pierwszym miejscu siebie, swoje potrzeby materialne i fizjologiczne. Pieniądze, kariera, własne hobby i praca ważniejsze są niż Bóg, rodzina i drugi człowiek.
Coraz więcej osób nie wchodzi w związek małżeński nawet w starszym wieku. Psycholodzy potwierdzają, że im dłużej człowiek żyje samotnie, tym trudniej jest mu zaufać drugiej osobie, szczerze ją pokochać i zacząć myśleć w kategorii „my” zamiast „ja + ty”. Niosąc za sobą ciężki bagaż przykrych doświadczeń niełatwo jest dać się ponieść uczuciom, miłość nie jest już taka sama, jak ta przeżywana w wieku dwudziestu lat.
Po co w takim razie latami zwlekać z zawarciem małżeństwa? Jeśli tylko jesteśmy przekonani o wzajemnej miłości i złożymy nasze zaufanie w Bogu, możemy być pewni, że pomoże nam On rozwiązać wszelkie przyziemne problemy. Wszak „ważne są trzy rzeczy (…) a z nich największa jest miłość”.
Marta Konopka