Dzisiejszy człowiek nie rozumie następujących słów Pana Jezusa: „Nie troszczcie się o duszę waszą, co byście jedli, ani o ciało wasze, czym byście się odziewali… Wejrzyjcie na ptaki niebieskie, iż nie sieją, ani orzą, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz Niebieski żywi je. Czyście wy nie daleko ważniejsi, niż one?… A o odzienie czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną, nie pracują, ani przędą… jeśli trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec rzucona, Bóg tak przyodziewa, jakoż daleko więcej was, małej wiary?… Ojciec wasz Niebieski, wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcież tedy wprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a to wszystko będzie wam przydane (Mt 6,25-33).
Powtarzam: dzisiejszy człowiek, słysząc te słowa po raz pierwszy, dziwi się im bardzo. Co to znaczy? – woła. – Bujanie w obłokach? Romantyzm? Ziemia Kanaan, płynąca miodem i mlekiem, gdzie rosną złote jabłka i winogrona? […] Czy nie żyjemy wśród milionów nędzarzy, dla których jedyny problem stanowi: z czego będziemy żyć? Z czego zapłacimy komorne? Czym się przyodziejemy? A Ewangelia mówi nam: Nie troszczcie się o wszystko…
Czekajcie! Mówicie, że Ewangelia nie każe się nam troszczyć? Mylicie się! Chrystus Pan żąda. żebyśmy robili to, co do nas należy, a resztę zostawili Bogu. Owszem, powinniśmy pracować nad polepszeniem swojej doli, ale mieć dziecięcą wiarę w Opatrzność Bożą, bo jeśli zabraknie nam tej wiary, osłabnie nasza chęć do pracy i troska wieczna napełni naszą zniechęconą duszę.
Wesprzyj nas już teraz!
Więc Chrystus Pan naprawdę nie jest wrogiem wytężonej pracy?
Nie! Czy ktoś mógłby nawet przypuszczać, że sam wiecznie czynny Bóg zalecałby nieczynność, albo fatalistyczne mahometańskie „jakoś tam będzie!” O, nie! Bóg nie zarzuca nam, że za dużo pracujemy dla zarobku, ale to, że jesteśmy nieufni, niechętni; nie zabrania nam troszczyć się o jutro, ale potępia wyłączne starania o ziemski byt.
Bóg jakby mówił: Mam wam za złe. że zupełnie pochłaniają was troski o ziemskie jutro. W modlitwie Pańskiej jest przecież prośba: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, Apostoł zaś mówi: „Jeśli kto o swoich, a zwłaszcza o czeladzi pieczy nie ma, zaparł się wiary i gorszy jest od niewiernego” (1 Tm 5,8). Dziesięcioro Bożych Przykazań głosi, że rodzice powinni się troszczyć o dzieci, a dzieci o rodziców. Miejcie staranie o sobie, ale nie bądźcie niewolnikami trosk waszych! […] Czy możecie przypuszczać, że o was zapomniał Ojciec…
Człowieku, pracuj i ufaj! Troszcz się i ufaj! Czy myśl o Opatrzności Bożej ujemnie wpływa na pracę? Gdzie tam! Bóg wprawdzie dał mannę Żydom na pustyni – więc troszczył się o nich – ale musieli ją sami zbierać. Napędzał ryby w sieci Apostołów – więc troszczył się o nich – ale oni sami musieli wyciągnąć sieci z wody. Błogosławił świętemu Pawłowi w jego apostolskiej pracy – ale św. Paweł musiał się wiele napracować i natrudzić, musiał wiele cierpieć! Bóg daje każdemu ptaszkowi codzienny pokarm – ale nie przynosi mu go do gniazdka. Ptak również musi pracować. Myślicie, że ryba dla naszej przyjemności pływa w wodzie, a ptak lata w powietrzu? O, nie! Szukają pokarmu: pracują!
Oto, jak nie należy rozumieć wiary w Opatrzność Bożą! Wiara w Opatrzność wcale nie znaczy, że nie powinniśmy pracować! Nie znaczy, że z założonymi rękoma mamy czekać na gotowe pożywienie!
Ks. bp dr Tihamér Tóth, Wierzę w Boga, Kraków 1933, s. 162-164.