Wstępna Środa, Popielec czy Środa Popielcowa – niezależnie od nazwy, dzień rozpoczynający w Kościele Wielki Post miał zawsze wyjątkowy charakter. Wbrew pozorom jednak minione epoki nie zawsze łączyły tę datę z zadumą i umartwieniem.
Stosowany w kościołach podczas Mszy Świętych we Wstępną Środę popiół ma wymowną symbolikę: oznacza kruchość ludzkiego życia, które niczym nakładany na nasze głowy proszek, może zostać zdmuchnięte – prochem jesteś i w proch się obrócisz (Rdz 3, 19). Uzmysławia nam to marność spraw ziemskich. Wszystkie skarby po tej stronie nieba są tak naprawdę niczym. Przejście do wieczności zweryfikuje nasz prawdziwy skarbiec, skarbiec uczynków.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo, iż współcześnie rozpoczynająca Wielki Post uroczystość w surowy sposób wpływa na nasz rytm życia, zmieniając nawet naszą dietę, to tradycja ludowa podchodziła do Popielca zupełnie inaczej. Chociaż ciężko uwierzyć, to pobożny polski lud bawił się tego dnia i stroił figle w niepowtarzalny sposób.
Jak piszą Katarzyna i Krzysztof Braunowie w książce „Zwyczaje Doroczne”, we Wstępną Środę naród bawił się przy pomocy… popiołu. „Nad wejściem do karczmy wieszano przetak napełniony popiołem z wiązanym doń sznurkiem. Gdy ktoś wchodził przez drzwi, siedzący wewnątrz karczmy ciągnął za sznur i obsypywał wchodzącego popiołem” – czytamy.
Inaczej „celebrowano” Popielec na Kurpiach: chłopcy biegali po wsi „sypiąc popiół na dziewczęta”. Nieciekawy los czekał również łysych, których bito po głowie… grochem.
Środa popielcowa była również czasem… karania dziewcząt, które nie wyszły za mąż w karnawale. Z kolei młode mężatki tego dnia dołączano do społeczności starszych kobiet. Było to tak zwane „wkupne do bab”.
Dopiero „od czwartku po Środzie Popielcowej następował już, jak powszechnie mówiono, solenny post”, a lud katolicki rozpoczynał prawdziwe przygotowania do Paschy. Surowość Wielkiego Postu zatrwożyłaby niejednego współczesnego tradycjonalistę. 40 dni bez mięsa? Toż to dla dzisiejszego świata prawdziwa katorga, szczególnie, że – inaczej niż jeszcze sto lat temu – ze sklepowych półek kusząco zerkają na nas świeże mięsa, szynki i inne pyszne wyroby.
Ścisłe przestrzeganie okresowej bezmięsnej diety rozpoczynało się już w Popielec, gdy kobiety… wypalały patelnie i narzędzia kuchenne, by – jak czytamy w książce „Mały rytuał domowy. Rok rodziny katolickiej” – nie pozostał na nich nawet gram zwierzęcego tłuszczu.
Kto dzisiaj odważyłby się podjąć wyzwanie, jakiemu przed dekadami musieli sprostać nasi przodkowie?
Michał Wałach