Wydawnictwo Zysk i S-ka nie mogło wznowić lepszej książki na rocznicowe wydarzenia 2014 roku niż „Historia polityczna Polski 1935-1945” prof. Pawła Wieczorkiewicza. To lekcja tego, jak wyciągać wnioski z historii. Lekcja dla każdego, ale przede wszystkim dla młodzieży.
Oczywiście niżej podpisany zdaje sobie sprawę, że wznoszenie podobnych haseł to jak głos wołającego na puszczy. Programowe nauczanie historii powszechnej w polskiej szkole ogranicza się do nieustannego powtarzania dziejów Mezopotamii, Sumerów, starożytnej Grecji i Rzymu, no może jeszcze z niewielką dawką średniowiecza. Historia Polski kończy się zwykle na XX wieku. Kto chce, dowie się więc czegoś o Mieszku I, Grunwaldzie, zawieruchach targających Rzecząpospolitą w XVII wieku, by dobrnąć wreszcie do rozbiorów. Potem usłyszy jeszcze jak wielkim bohaterem miał być Napoleon i jak pięknie – po nieudanych i krwawych powstaniach – odzyskaliśmy niepodległość. Ostatnie kwestie zostaną omówione pobieżnie, wszak program trzeba pospiesznie „nadrabiać”!
I tak wkoło Macieju. A przecież historia ma swoją wagę tylko wtedy, gdy podana jest w całości. Przerywanie jej w kursu połowie czy choćby pod sam koniec, to niepowetowana strata. Stąd warto, by uczniowie szkół ponadpodstawowych albo podjęli tajne komplety, albo ubłagali nauczyciela o dodatkowe zajęcia. Wszak niedouczenie w dziedzinie najnowszej historii Polski, zwłaszcza osób aspirujących do pełnienia funkcji elity narodowej, może skutkować kolejną wielką narodową tragedią. Z historii należy przecież wyciągać wnioski, a już ta najnowsza podsuwa ich całą moc.
Wesprzyj nas już teraz!
Wznowiona przez Zysk i S-ka książka Pawła Wieczorkiewicz to podręcznik znakomity – tak na komplety, jak polekcyjne konwersatoria. Dlaczego? Bo Wieczorkiewicz pisze świetnie, nie komplikując przy tym zdań „trudnym słowem”. Bo „Historia polityczna Polski…” to kilkusetstronicowa błyskotliwa i głęboka analiza polityczna końcówki dwudziestolecia międzywojennego i okresu II wojny światowej. Bo nawet się nie obejrzymy, jak lotem błyskawicy przebrniemy przez owe kilkaset stron bogatsi o dobrze przepracowaną przez historyka wiedzę.
Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego książka Wieczorkiewicza powinna stać się podręcznikiem, kształtującym młode pokolenia. Jest ona pisana z punktu widzenia polskiego interesu narodowego. Autor nie idealizuje politycznych paktów, nie sili się na martyrologicznie pojękiwania, jak to zły Zachód po raz kolejny nabił Polaków w butelkę. Wieczorkiewicz wie, że polityka to sprawa interesu, a o porażce Polski na arenie II wojny światowej należy pisać, nieustannie stawiając sobie jedno zasadnicze pytanie: kto zawalił sprawę, kto zaniedbał polski interes, wpychając nas w sam środek bitewnej pożogi?
To rzadkość w myśleniu o historii w III RP. Kojarzone z prawicą środowiska bronią bowiem jak niepodległości niemal każdej decyzji polskiego dowództwa i polskich polityków, snując euforyczne wizje naszego bohaterstwa. Polskie, polskiego – wystarczy, że dany rzeczownik okraszony jest takim przymiotnikiem, a urasta nagle do rangi nieomal świętości niepodlegającej krytyce. Z kolei lewica wali na odlew w naszych bitnych przodków, że tłukąc Niemców tłukli też przy okazji Żydów, dając upust ukrytym w głębokich mrokach duszy instynktom.
Wieczorkiewicz idzie zupełnie innym torem. Nie daje się wpisać ani w jedną, ani w drugą retorykę. Z żelazną konsekwencją pyta: kto zawalił sprawę? A jak na to pytanie odpowiada? Musicie się Państwo przekonać sami.
Krzysztof Gędłek