Już od blisko dekady trwa zacięta rywalizacja chińsko-amerykańska o kontrolę nad przepływem danych w sieci. Amerykanie są zirytowani łatwością identyfikacji przez służby chińskie agentów CIA, udających się z tajną misją do Europy i Afryki.
W odpowiedzi na wzmożoną działalność szpiegowską agentów CIA i próby rekrutacji agentów chińskich oraz rosyjskich w Afryce, Pekin podjął działania odwetowe. W krótkim czasie okazało się około 2013 roku, że Chińczycy z łatwością identyfikowali personel CIA, udający się z poufną misją do Europy czy Afryki. Niekiedy nawet ostentacyjnie inwigilowali oficerów CIA. Chcieli, by wiedzieli, że „są na oku,” torpedując ich tajne misje. W innych przypadkach, chińscy „tajniacy” byli bardziej subtelni i ich nadzór można było odkryć dzięki bardziej zaawansowanym technicznym funkcjom kontrwywiadu.
Wesprzyj nas już teraz!
W CIA anomalie te „zaalarmowały szefów stacji i oddziałów.” Zaczęto zastanawiać się, dlaczego Pekin z taką łatwością demaskował szpiegów. Amerykanie doszli do wniosku, że to dzięki cybeszpiegowskim kampaniom kradzieży ogromnych zasobów poufnych danych osobowych, takich jak dane dotyczące podróży i zdrowia, czy personelu pracującego dla rządu USA.
To właśnie dane z dużych zbiorów wydzielone i zsyntetyzowane umożliwiły identyfikację potencjalnych agentów CIA i rozbicie potężnej siatki amerykańskich szpiegów w Chinach.
Od tego czasu zaczęła się wojna o kontrolę i zabezpieczanie danych. Bitwa o dane – big data – definiuje globalny konflikt między Waszyngtonem a Pekinem. Chińczycy w tej batalii mają przewagę nad Amerykanami, co wynika z powszechnej inwigilacji cyfrowej własnych obywateli i sieci chińskich firm, działających na rzecz komunistycznych władz.
Chiny są „jednym z wiodących zbieraczy masowych danych osobowych na całym świecie, wykorzystując zarówno nielegalne, jak i legalne środki” – przekonuje William Evanin, główny urzędnik kontrwywiadu w Stanach Zjednoczonych.
Kontrwywiad chiński zebrał dane osobowe dużej części populacji amerykańskiej, w tym dane dotyczące zdrowia, finansów, podróży i inne poufne informacje odnośnie zachowań seksualnych, uzależnień, chorób psychicznych, czy przyczyn zawrotnej kariery.
W świecie wywiadu „informacja jest królem, a im więcej informacji, tym lepiej” – komentuje Steve Ryan, który do 2016 r. był zastępcą dyrektora Centrum Operacyjnego ds. Zagrożeń Agencji Bezpieczeństwa Narodowego w USA, a obecnie jest dyrektorem generalnym spółki Trinity Cyber.
Amerykanie zwracają uwagę, że podczas zimnej wojny informacje wywiadowcze pojawiły się głównie w fragmentarycznej formie np. przechwycono elektroniczny sygnał, jakiś raport, czy agenta wroga. Dzisiaj zdecydowanie łatwiej jest pozyskać całe zbiory informacji ze względu na upowszechnienie gospodarki cyfrowej.
Pekin wierzy, że dane zapewniają bezpieczeństwo: stabilność reżimu w obliczu wewnętrznych i zewnętrznych zagrożeń dla komunistycznej partii.
Zdecydowana reakcja kontrwywiadu chińskiego, jaka ma miejsce od dekady wynika z penetracji przez CIA rządu chińskiego, armii, partii, czy aparatu wywiadowczego.
Wykorzystując lukę w systemie online, za pomocą której agenci CIA potajemnie komunikowali się ze sobą – usterkę odkrytą po raz pierwszy przez Irańczyków, o której prawdopodobnie powiedzieli Chińczykom – od 2010 do mniej więcej 2012 roku, chińscy urzędnicy wywiadu mieli zniszczyć rozległą siatkę agentów CIA w Chinach, zabijając dziesiątki osób.
Gniew w Pekinie był ogromny nie tylko z powodu odkrycia agentury CIA, ale przede wszystkim stopnia korupcji w państwie, gdzie przekupiono tysiące urzędników.
W tamtym czasie „opłaty za awans” sięgały czasem milionów dolarów, według byłego wyższego rangą urzędnika CIA. „Poziom korupcji był niesamowity.” Wywiad amerykański często opłacał czesne i koszty utrzymania dzieci chińskich urzędników studiujących na drogich zagranicznych uniwersytetach.
Sekretarz partii Hu Jintao na kongresie KPCh przyznał, że korupcja była głównym zagrożeniem dla reżimu w kraju. „Jeśli nie rozwiążemy tej kwestii dobrze, może to… nawet spowodować upadek partii i państwa” – stwierdził. Do opinii publicznej docierało coraz więcej skandali korupcyjnych, co niszczyło wizerunek KPCh wśród samych Chińczyków. Korupcja partyjna po prostu stała się problemem publicznym.
Pod koniec 2012 r. szef partii Xi Jinping ogłosił nową kampanię antykorupcyjną, co doprowadziło do postawienia zarzutów setkom tysięcy chińskich urzędników.
Wyciek z 2013 r. od Edwarda Snowdena ujawnił zaś głęboką penetrację chińskich serwerów firmy telekomunikacyjnej Huawei przez NSA, co wstrząsnęło chińskimi władzami. W 2010 r. chińskie służby bezpieczeństwa wdrożyły zaawansowany program wywiadu turystycznego, opracowując bazy danych śledzące loty, listy pasażerów do celów szpiegowskich. Pozyskane dane były wykorzystane do działań kontrwywiadowczych.
Chiny zintensyfikowały ataki hakerskie na dane biometryczne i dane pasażerów z węzłów tranzytowych np. do systemu danych biometrycznych z międzynarodowego lotniska w Bangkoku.
Wstrząsy w latach 2010–2012 dały Pekinowi bodziec do stworzenia infrastruktury niezbędnej do przetwarzania skradzionych informacji. Ośrodki wywiadowcze zlokalizowano w pobliżu centrów językowych i centrów przetwarzania danych.
Chińczykom udało się włamać do amerykańskiego Urzędu ds. Zarządzania Personelem (OPM). Skradli bardzo wrażliwe dane osobowe około 21,5 miliona obecnych i byłych urzędników USA, ich małżonków, kandydatów do pracy, w tym dane dotyczące zdrowia, miejsca zamieszkania, zatrudnienia, odcisków palców i dane finansowe.
Pośród nich znalazły się informacje dot. zdrowia psychicznego poszczególnych osób, historie i skłonności seksualne, informacje o tym, czy krewni osoby za granicą mogą być przedmiotem szantażu ze strony rządu itp. Te naruszenie USA ujawniły dopiero w 2015 r.
W połączeniu ze szczegółami podróży i innymi skradzionymi danymi, informacje z naruszenia OPM prawdopodobnie dostarczyły chińskiemu wywiadowi wskazówek dotyczących nietypowych wzorców zachowań, informacji biograficznych, o szybkich awansach, co mogło sugerować, że ma się do czynienia z potencjalnymi szpiegami.
Chiny „gromadzą masowe dane osobowe, aby móc śledzić dysydentów lub innych rzekomych wrogów Chin na całym świecie” – twierdzi Evanin.
W tym samym okresie rosyjscy urzędnicy wywiadu wykorzystali różnicę w wypłatach wynagrodzeń między prawdziwymi pracownikami Departamentu Stanu a tajnymi oficerami CIA, by zidentyfikować właśnie personel CIA zatrudniony w ambasadzie USA w Moskwie. Amerykanie obawiali się, że Chińczycy mogli przekazać Rosjanom dane z włamania do OPM.
Jednocześnie Amerykanie zaobserwowali inne niepokojące zjawiska: drastycznie wzrosła liczba prób rekrutacji przez chiński wywiad chińsko-amerykańskich tłumaczy pracujących dla agencji wywiadowczych USA, gdy odwiedzali rodziny w Chinach.
Również do małżonków urzędników amerykańskich, których wrażliwa praca powinna być trudna do rozpoznania, zwracali się chińscy i rosyjscy agenci wywiadu za granicą. Chińscy agenci próbowali nawet uwięzić żonę urzędnika USA, która towarzyszyła dzieciom podczas szkolnej wycieczki do Chin.
Obawy o to, co wiedzieli Chińczycy, zaalarmowały całą społeczność wywiadowczą związaną z włamaniem do OPM i innymi atakami hakerskimi – wskazuje Douglas Wise, były starszy urzędnik CIA, który służył wicedyrektorowi Agencji Wywiadu Obronnego w latach 2014-2016. Niektórzy obawiali się, że Chiny mogą celowo potajemnie zmieniać dane w plikach OPM poszczególnych osób, aby później wykorzystać je jako dźwignię w próbach rekrutacji. Urzędnicy wierzyli również, że Chińczycy mogą przeszukać dane OPM, aby spróbować stworzyć najbardziej idealne profile dla chińskich zasobów wywiadowczych,
Amerykańskie agencje zmieniły swoje procedury przesiewowe, by przewidzieć nowe, bardziej precyzyjne chińskie próby szpiegowania ludzi.
Po całkowitym zniszczeniu starannie zbudowanej sieci chińskich agentów CIA, debata o tym, jak obchodzić się z Chinami, stawała się coraz bardziej nośna, a Chińczycy stopniowo zwiększali swoje zdolności i ambicje – pisze w pierwszej części swojego śledztwa Zach Dorfman z Aspen Institute, wykładowca Carnegie Council for Ethics in International Affairs.
Niebawem ukaże się druga część raportu dot. walki wywiadu USA pod rządami Baracka Obamy, gdy Xi Jinping umacniał swoją władzę oraz trzecia – dotycząca epoki Donalda Trumpa i rozwijającej się współpracy chińskiego wywiadu z gigantami technologicznymi.
Źródło: foreignpolicy.com
AS