Serwis wealthwire.com opublikował prognozy dotyczące kształtowania się cen złota. Na sposób w jaki ceny kruszców kształtują się obecnie, wpłyną zbliżające się wybory w USA. Ponadto, portal opublikował wypowiedź analityka Juliana Jessopa, który twierdzi, że bodźcem dla wzrostu cen złota może być wystąpienie któregoś z państw ze strefy euro.
Autorzy serwisu sugerują, że do listopadowej elekcji ceny złota i srebra mogą pozostawać w pewnego rodzaju zamrożeniu. Z kolei obecne spadki to nic innego jak zwykłe korekty, wynikające między innymi z realizacji zysków i chwilowego wycofywania części zasobów. Autorzy wspomnianej publikacji sugerują wręcz kupowanie na spadkach, bo od listopada ma być tylko lepiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednym z powodów jest spodziewana reelekcja Obamy i kontynuowanie obecnej polityki antykryzysowej to jeden z powodów. Inne czynniki nie zmieniają się od miesięcy. Sytuacja w Europie wciąż jest bardzo zła, a o znaczną pomoc może się wkrótce ubiegać tonąca w długach Hiszpania.
Z kolei wciąż rosnąć ma popyt na złoto generowany przez banki centralne. Analitycy spodziewają się, że dodatni bilans zakupów królewskiego kruszcu utrzyma się przez co najmniej dwa lata. Do tego Chiny i Indie wchodzą w szczytowy moment sezonu złotych zakupów. To wszystko w połączeniu z wyjaśnieniem sytuacji w USA spowoduje, że złoto pod koniec roku ma osiągać kolejne rekordy cenowe.
Julian Jessop z Capital Economics twierdzi, że czynnik uruchamiający kolejne wzrosty może być już blisko. Może to być pogłębienie kryzysu w strefie euro, zakończone wystąpieniem jednego lub dwóch „peryferyjnych” państw z tego bloku. Złoto, zdaniem analityka, będzie zyskiwało gdyż jego wartość wewnętrzna jest niezależna od wiarygodności żadnego rządu lub instytucji finansowej.
Przywołane opinie świadczą o tym, że analitycy nie mają wątpliwości co do dalszych wzrostów, a raczej co do tego, który z czynników będzie owym „złotym zapalnikiem”. Co prawda ostatnie wzrosty po ogłoszeniu bezterminowego drukowania pieniędzy za oceanem, nieco wyhamowały, ale druk przecież nie ustał. FED nadal zamierza wydawać nawet 40 mld dolarów miesięcznie na skup obligacji z rynku.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.rynekzlota24.pl