9 czerwca 2022

„Jaki Mistrz, taki uczeń”. Kim Chrystus jest dla dzisiejszych kapłanów?

(Źródło: Wikimedia Commons)

Trudno oczekiwać od katolików, w tym również od kapłanów, że będą naśladować Chrystusa, jeśli o naszym Zbawicielu nie mówi się im prawdy. Jeśli przedstawia się Go jako kogoś, kim nie był.

W wielu miejscach postchrześcijańskiego świata co rusz słychać zażalenia na postawę dzisiejszych katolików (szczególnie mężczyzn) oraz na styl bycia i nauczanie katolickich kapłanów. Jednej z głównych odpowiedzi na pytanie o powody kryzysu męskości i wynikającego zeń kryzysu kapłaństwa udziela fałszywy obraz Chrystusa przedstawiany od dłuższego czasu zarówno świeckim, jak i seminaryjnym alumnom.

Czy można bowiem dziwić się wielu dzisiejszym katolickim mężczyznom, że są zniewieściali i do bólu ugrzecznieni; że boją się użyć mocnych słów, by zawrócić kogoś ze złej drogi, a o jakiejkolwiek formie walki nie chcą nawet słyszeć – jeśli sprzedaje się im taki właśnie wizerunek Zbawiciela?

Wesprzyj nas już teraz!

Jeśli o Chrystusie mówi się jak o hipisie z wróbelkiem na ramieniu, który był tak dobrotliwy, że wszystkim wszystko bezwarunkowo wybaczał, machając ręką na grzech; jeśli twierdzi się, że był pacyfistą, który najchętniej rozdałby cudzy majątek innym, a zło tolerował i nie lubił okazywania pobożności.

Jeśli sprzedaje się narrację, w której Pan Jezus nie miał nic wspólnego z mężnością i męskością, a jednocześnie coraz częściej sugeruje się, że to niemożliwe, by nie miał żony!

Mężczyzna par excellence

Przecież Chrystus Pan był prawdziwie mężnym mężczyzną, a przy tym żył w celibacie, i jako Najwyższy i Wieczny Kapłan winien stanowić w każdej z tych kwestii wzór w równej mierze dla dzisiejszych kapłanów i – choć w nieco innym wymiarze – dla świeckich, coraz częściej przecież ulegających pokusom rozseksualizowanego świata.

Nasz Zbawiciel przez większość swego ziemskiego życia zajmował się ciężką pracą fizyczną, i – jak wskazuje Całun Turyński – był też nadzwyczaj wysokim jak na swe czasy, dobrze zbudowanym człowiekiem. Zapamiętano Go jako charyzmatycznego przywódcę potrafiącego przemawiać do wielotysięcznego tłumu ze szczytu wysokiej góry i być przez ten tłum słyszanym.

Pan wygonił ze świątyni kupców, wcale nie prosząc ich uprzejmie o opuszczenie świętego miejsca, nawet nie wzywając ówczesnego odpowiednika policji, ale chłoszcząc samodzielnie splecionym ze sznurów srogim biczem ludzi blokujących spotkanie z Bogiem tym, którzy Go jeszcze nie poznali (wszak scena wygnania kupców dzieje się na dziedzińcu pogan). Za nic miał polityczną poprawność i czyjś majątek – monety potoczyły się wówczas po całej świątyni, między stoły wywrócone przez tegoż samego Chrystusa!

A to przecież niejedyny akt Jezusowego mówienia ludziom niewygodnej prawdy, czego nie chce dziś czynić jakże wielu spośród Jego uczniów. Wszak Pan Jezus nawet uratowawszy cudzołożną kobietę przed ukamienowaniem, powiedział jej prosto w oczy, by już nie grzeszyła. Nie powiedział, że ją rozumie i że wszystko się jakoś ułoży, tylko że ma przestać grzeszyć!

Nasz Zbawiciel dobierał rozmaite środki w zależności od sytuacji – ale wobec grzechu zawsze był bezwzględny. Nigdy nie sugerował, że grzech można zrozumieć. Uczonych w Piśmie wyzywał od obłudników, głupich ślepców, grobów pobielanych i węży. Innym razem grupie Żydów powiedział, że mają diabła za ojca. Świętego Piotra nazwał szatanem, gdy ten sprzeciwił się Bożej woli, i to zaraz po namaszczeniu go na pierwszego papieża. Czy tak zachowuje się delikatny, grzeczny, subtelny, nikomu nienarzucający się człowiek, jakiego chce się dziś zrobić z Chrystusa Pana?

Niestety, takich właśnie ludzi udało się uformować z licznych katolickich mężczyzn, w tym wielu kapłanów.

Jedyny i niemutowalny

Bóg jest jednocześnie nieskończenie sprawiedliwy i nieskończenie miłosierny – nad tą pozorną sprzecznością pochylają się chrześcijańscy myśliciele od wieków. W naszych czasach jednak zapomnieliśmy o niektórych przymiotach Boga, a inne zupełnie wypaczyliśmy. Już pół wieku temu zwracał na to uwagę Plinio Corrêa de Oliveira, pisząc: Ilekroć przymykamy oczy na jedną z tych doskonałości [sprawiedliwość lub miłosierdzie], aby zrozumieć drugą, wpadamy w poważny błąd. W swym ziemskim życiu nasz Pan, Jezus Chrystus dał przecież godne podziwu dowody łagodności i surowości. Nie starajmy się zatem korygować osobowości naszego Pana podług małości naszych poglądów, nie zamykajmy oczu na dobroć Zbawiciela, aby lepiej zrozumieć Jego sprawiedliwość, ale też nie odwracajmy się od Jego sprawiedliwości, aby lepiej zrozumieć Jego nieskończone współczucie dla grzeszników! Nasz Pan okazał się doskonały zarówno wtedy, gdy przebaczył Marii Magdalenie, jak i wtedy, gdy skarcił faryzeuszy, używając wyjątkowo dosadnych słów. Nie wolno nam wyrywać żadnej z tych stron z Ewangelii!

Niezbędne dziś przypomnienie, jaką postacią był Chrystus, stanowi tylko wstęp do przypomnienia, jaką głosił naukę. Trafnie to skomentował w jednym ze swych najgłośniejszych kazań ojciec Augustyn Pelanowski, ubolewając nad panującym wśród katolików zamieszaniem wokół prawdziwej postaci Pana Jezusa. Jest Jezus katolików wiernych tradycji, jest Jezus katolików liberalnych, jest też Jezus protestantów, nawet jest Jezus muzułmanów, a nawet ateistów. Tylko który Jezus jest prawdziwy?

Ojciec Pelanowski wskazał dobitnie, że Chrystus protestantów (wyznawany dziś przez niejednego katolika i wielu katolickich kapłanów) i rzeczywisty Chrystus nawzajem sobie zaprzeczają. Jeden dopuszcza rozwody, drugi mówi, że nie ma rozwodów. Jednemu nie przeszkadza antykoncepcja, drugi mówi, że nie ma żadnej antykoncepcji! Jeden mówi: „Moja matka to zwykła kobiecina, uciekaj kobito do garów!”, drugi mówi: „Moja Matka to Królowa, pierwsza z całego dziedzictwa królowych i królów”. No i który jest prawdziwy? To nie jest ten sam Jezus! Jeśli wierzę w jakiegoś innego Jezusa niż tego, którego nam Pismo objawia, to nie jest ten sam Jezus! Czyli co? Można więc wierzyć w Chrystusa wyobrażonego, można Jezusowi wcisnąć coś, co mi pozornie ułatwia życie, bo wydaje się, że grzech ułatwia życie. I jeśli ktoś, kto tak wierzy, mówi mi: „Chodź, pomodlimy się do tego samego Jezusa, bo wierzymy w tego samego Jezusa”, to ja mu mówię jak święty papież Agaton o monoteletach i monofizytach: „Kto się modli z heretykami, jest heretykiem!”.

Poznawalny wyłącznie w prawdzie

Wiele elementów naszej wiary jawi się dziś jako zaciemnione, zamglone i rozmazane – umyślnie sprawiają to siły ciemności, a nieumyślnie wielu dobrotliwie naiwnych ludzi. Zakłamuje się wszak nie tylko wizerunek Boga i Jego świętych, ale też prawdy wiary, rozumienie przykazań, sens Chrystusowych przypowieści, odwieczne zasady moralne. A przecież wszystko, co dobre – w tym i męstwo jako nieodłączny składnik kapłaństwa – budować można wyłącznie na Prawdzie.

Oczyszczenie postaci Chrystusa z narosłych wokół Niego progresywistycznych mitów wydaje się zatem pilną koniecznością, która, z Bożą pomocą, umożliwi nam wyprowadzenie z kryzysu Jego kapłanów i wszystkich innych potrzebujących tego ludzi – w tym nas samych.

Krystian Kratiuk

 

Tekst pochodzi z 70. numeru magazynu „Polonia Christiana”

kliknij TUTAJ i zobacz jak zamówić pismo

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij