30 kwietnia 2022

„Jam zwyciężył świat” (J 16, 33). Odwagi! [OPINIA]

„Nie lękaj się!” to jeden z najczęstszych zwrotów występujących w Piśmie Świętym. Chrześcijańskie przesłanie odwagi jest szczególnie potrzebne dzisiaj, w czasach chaosu i niepewności.

Jak działa strach?

Żyjąc w czasach „końca historii” i „najlepszego ustroju w dziejach”, myśleliśmy, że raz na zawsze oddaliliśmy od siebie widmo głodu i wojny. Procedury demokratyczne, bilateralne porozumienia i szczyty gospodarcze miały zapewnić bezpieczeństwo, a naszą jedyną troską pozostawało „dorobienie” się, umożliwiające „czerpanie garściami” z życia pozbawionego bólu i cierpienia.

Wesprzyj nas już teraz!

Tymczasem strach jako zjawisko psychologiczne i społeczne nie zniknął. Wręcz przeciwnie, pozbawieni realnych zagrożeń, pozwoliliśmy by wniknął w nieznane dotąd obszary życia, a spotęgowany do absurdalnych rozmiarów, stał się głównym motorem naszych działań.

Jak podkreśla autor bestselleru „How fear works?”, prof. Frank Furedi, dzisiaj nie powodują nami moralność czy zasady wynikające z wyznawanej religii. Już nawet hedonizm czy utylitaryzm okazują się koncepcjami ze skansenu. Działamy bo się boimy – o życie, zdrowie, zachowanie komfortu psychicznego czy egzystencji na odpowiednim poziomie.

Strach okazuje się suwerenną jednostką, autonomicznym bytem, a nawet cnotą, której praktykowanie stanowi jeden z dogmatów progresywnych społeczeństw. Jednak „nie jest to już strach przed czymś konkretnym, ale rodzaj bierności, niezdolności do radzenia sobie z niepewnością”. A ta, niestety „bardzo mocno wpływa na to, jak przeżywamy życie” (Furedi).

W ostatnim czasie sami dostrzegliśmy skalę spustoszenia, jakie dokonuje hipochondryczne przewrażliwienie w konfrontacji z co bardziej realnym zagrożeniem. Enigmatyczna w swych skutkach „apokalipsa” klimatyczna jest źródłem globalnej histerii młodych ludzi. Paniczny lęk przed zakażeniem paraliżuje życiową aktywność i swobodę myśli. Na niejednego padł blady strach, gdy Putin zagroził użyciem broni atomowej.

W czasach wszechobecnego chaosu, szumu informacyjnego i niepewności, ciężko oprzeć się tej potężnej, złowrogiej sile. Empiria niewiele pomaga; rosnące jak grzyby po deszczu gabinety psychiatrii nie powstrzymują plagi chorób psychicznych. To depresja, nie rak toczy dzisiejszą cywilizację.

„Oświecony” i technokratyczny człowiek Zachodu ma problem, by na całość spojrzeć z perspektywy duchowej. I choć korelacja nie oznacza przyczynowości, to ciężko przekonywać, że lecący na łeb na szyję wskaźnik praktyk religijnych nie ma z tym nic wspólnego. Ale problemu nie rozwiąże uznanie jakiejkolwiek duchowości w holistycznym rozumieniu.

Tu potrzeba Tego, który „pokonał śmierć, pokonał strach”.

Pomoc z Nieba

„Ci opętańcy uroili sobie naprzód, że całkowicie będą nieśmiertelni i że żywot ich czeka po wieki, skutkiem czego gardzą śmiercią”, pisał Lukian z Samosaty o chrześcijanach. Choć starożytny autor chciał zadrwić z wyznawców Chrystusa, jednocześnie ukazał autentyczne owoce Daru Męstwa jakim żyje Kościół od czasu wylania Ducha Świętego na Apostołów.

„Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości” (2 Tm 1, 7). I tak jak do prawdziwej wolności wyzwala nas jedynie Chrystus, tak samo napełnia nas prawdziwą odwagą, pozwalającą przezwyciężać trudne doświadczenia nie tylko w życiu duchowym, ale również (albo przede wszystkim!) w sferze doczesnej.

Zwrot „nie lękaj się!” występuje w Piśmie Świętym niezwykle często, tak jakby Bóg każdego dnia przypominał o zaufaniu w Jego moc. „Nie ulękniesz się strachu nocnego Ani strzały lecącej za dnia, Ani zarazy, która grasuje w ciemności, Ani moru, który poraża w południe Choć tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: ciebie to nie spotka” (PS 91, 5-7).

„Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8, 31) – pisze św. Paweł, przekonując, że nawet „utrapienie, ucisk, prześladowanie, głód, nagość, niebezpieczeństwo i miecz” nie zdoła nas odłączyć od miłości Chrystusa. Ponieważ, jak mówi św. Jan „w miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń” (1 J 4, 18).

Dobry strach

Strach może też okazać się narzędziem nawrócenia. Dostrzegamy to wyraźnie w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gdzie niegdyś puste kościoły, dzisiaj pękają w szwach. „Naprawdę bardzo dużo ludzi wróciło do Kościoła. Nie powiem, że nie chodzili na Mszę św. czy nie korzystali z sakramentów, ale tak trochę przysnęli w swoim życiu religijnym. A teraz ta wojna, która się zaczęła, pokazała nam, że bez Pana Boga jest ciężko” – relacjonował posługujący za wschodnią granicą ks. Sergiusz Jakubowski.

Perspektywa śmierci i wiecznego potępienia, często działa jak alarm, budzący nas z wygodnego, lecz śmiertelnego dla naszej duszy letargu. Kierując się w stronę Chrystusa przestajemy „bać się tych, którzy zabijają ciało”, a zaczynamy „Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10, 28).

I tak jak w czasach Lukiana, również i dzisiaj chrześcijańska postawa wywołuje pogardę, a nawet wrogość pogańskiego świata. W czasach politycznej poprawności i wszechobecnej autocenzury, cyfrowej walki, wojen, barbarzyńskich zbrodni i wielkich resetów, wolność od doczesnego lęku wygląda podejrzanie. Ludzie, którzy „gardzili śmiercią” tj. myśleli w kategoriach wieczności zawsze byli niebezpieczni dla każdego totalitarnego reżimu.

To jednak nic dziwnego. „Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15, 18-19). Na tym jednak nie koniec, ostatnie słowo nie należy bowiem do „Księcia tego świata”.

„Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16, 33).

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij