14 września 2023

Skrajny racjonalizm ponownie atakuje Kościół katolicki. Twierdzi się, że porządek rozumowego poznania należy całkowicie oddzielić od wiary. Wszystko staje się w efekcie płynne: Chrystus zmartwychwstał tylko „we wierze”, bo przecież nie naprawdę; nauczanie moralne Kościoła traci rację bytu, bo o moralności decydować powinna „nauka”. Błędy, które rozkwitają szeroko w czasie Synodu o Synodalności i na niemieckiej Drodze Synodalnej, św. Jan Paweł II potępił w encyklice Fides et ratio z 1998 roku.

Św. Jan Paweł II ogłosił encyklikę Fides et ratio 14 września 1998 roku. Miała stanowić odnowioną refleksję Kościoła nad relacją wiary i filozofii; papież jako na naczelną inspiracją wskazał encyklikę swojego poprzednika Leona XIII z 1879 roku, Aeterni patris. Jan Paweł II w swoim dokumencie potępił liczne błędy nowoczesności, zwłaszcza te, które wynikają z herezji modernizmu. Powtarzając naukę Leona XIII oraz Pawła VI wezwał też do intensywnego studiowania św. Tomasza z Akwinu i brania jego filozofii oraz teologii za najdoskonalszy wzorzec. Fides et ratio to tekst bardzo obszerny, właściwie mała książka. Nie sposób omówić tu całości tego dokumentu, stąd wskażę tylko na kilka jej elementów, Czytelnika zachęcając do lektury całości.

Separacja rozumu i wiary, czyli awerroizm wciąż żywy

Wesprzyj nas już teraz!

Papież Wojtyła przeciwstawił się w Fides et ratio staremu błędowi wyrosłemu na gruncie średniowiecznego awerroizmu łacińskiego, a polegającemu na próbie całkowitego rozdzielenia filozofii i teologii – do tego stopnia, że proklamuje się wręcz istnienie dwóch zupełnie odrębnych porządków prawdy. Ten błąd wrócił do Kościoła po kilku wiekach w postaci modernizmu i neomodernizmu. Próba zupełnej separacji wiary i rozumu jest tymczasem wprost niezgodna z pryncypiami chrześcijaństwa. Św. Jan Paweł II pisał:

„Cechą wyróżniającą tekst biblijny jest przeświadczenie, że istnieje głęboka i nierozerwalna jedność między poznaniem rozumowym a poznaniem wiary. Świat i to, co w nim zachodzi, a także historia i różne doświadczenia w życiu narodu to rzeczywistości, które należy postrzegać, analizować i oceniać przy pomocy środków właściwych rozumowi, tak jednak, aby wiara nie została wyłączona z tego procesu. Wiara wkracza nie po to, by pozbawić rozum autonomii albo ograniczyć przestrzeń jego działania, lecz po to tylko, by uzmysłowić człowiekowi, że w tych wydarzeniach objawia się i działa Bóg Izraela”.

Nie można zatem dowodzić, jakoby prawdy wiary były całkowicie niedostępne rozumowi – owszem, jak pisze św. Jan Paweł II w dalszej części encykliki, nie można poznać wymiaru transcendentnego doskonale i bezpośrednio, a jedynie analogicznie; poznanie jest jednak prawdziwe i pewne. Zupełnie co innego twierdzą współcześni neomoderniści, posuwając się nawet do tego, by negować zmartwychwstanie Pana Jezusa – jako że nie mieści się ono w porządku materialistycznym i stąd jest empirycznie nieweryfikowalne, twierdzą, że nie mogło go nigdy być. Utrzymują przy tym, jakoby należało mimo wszystko głosić wiarę w zmartwychwstanie, tyle, że rozumiane w perspektywie wyłącznie wiary. Na  gruncie zasad myślenia Kościoła taki rozdział jest jednak niedopuszczalny.

Przeciwko oświeceniowemu kultowi rozumu i scjentyzmowi

Św. Jan Paweł II wskazał też na wyraźne ograniczenia możliwości poznawczych ludzkiego rozumu, przeciwstawiając się tym samym z jednej strony oświeceniowemu kultowi rozumu, z drugiej – współczesnemu scjentyzmowi, który chciałby negować wszystko, czego nie da się „naukowo” stwierdzić. Papież przypomniał, że – jak pisał św. Paweł Apostoł – choć Bóg chciał, aby ludzki rozum był wyposażony „w zdolność swobodnego przekraczania granic doświadczenia zmysłowego i docierania do najgłębszego źródła wszystkiego: do Stwórcy”, to zdolność ta „została zaćmiona na skutek odwrócenia się od Tego, który jest źródłem i początkiem prawdy”. Innymi słowy, rozum nie ma doskonałości wskutek skażenia ludzkiej natury grzechem; dlatego całkowita separacja wiary i rozumu prowadzi do błędów – ludzki rozum pozbawiony czy odrzucający perspektywę wiary schodzi na „nikczemne” drogi, wskazując opaczne i fałszywe rozwiązania.

Światło z Akwinu, choć przygasłe

Zachowując ciągłość z nauczaniem poprzednich papieży św. Jan Paweł II wskazał jako na wzór na św. Tomasza z Akwinu. Przypomniał, że Kościół zawsze przedstawiał św. Tomasza „jako mistrza sztuki myślenia i wzór właściwego uprawiania teologii”. Papież ubolewał, że nauczanie św. Tomasza nie jest dziś tak znane, jak znane być powinno. Odwołał się do Aeterni patris Leona XIII przypominając, że dzięki tamtej encyklikce tomizm przeżył odnowę; jednak krótkotrwałą, przygasłą zwłaszcza po II Soborze Watykańskim. „Jeżeli w różnych sytuacjach Magisterium zmuszone było interweniować w tej materii, między innymi po to, by potwierdzać wartość intuicji Doktora Anielskiego i usilnie zalecać studiowanie jego myśli, to dlatego, że zalecenia te nie zawsze były realizowane z pożądaną gorliwością. W okresie po Soborze Watykańskim II w wielu szkołach katolickich można było zauważyć pewien regres w tej dziedzinie, co było wyrazem mniejszego poważania nie tylko dla filozofii scholastycznej, ale w ogóle dla studium filozofii jako takiej. Ze zdziwieniem i przykrością muszę stwierdzić, że wielu teologów podziela ten brak zainteresowania filozofią” – pisał.

W dalszej części encykliki jeszcze raz przywoływał Akwinatę jako przewodnika i wzór dla teologów. „Zamiarem Magisterium było — i nadal jest — ukazanie św. Tomasza jako autentycznego wzoru dla wszystkich poszukujących prawdy. W jego refleksji bowiem wymogi rozumu i moc wiary połączyły się w najbardziej wzniosłej syntezie, jaką kiedykolwiek wypracowała ludzka myśl, jako że potrafił on bronić radykalnie nowych treści przyniesionych przez Objawienie, nie łamiąc nigdy zasad, jakimi kieruje się rozum” – wskazywał.

W tym kontekście może nieco rozczarowywać relatywnie niewielka ilość miejsca, jaką encyklika poświęca Akwinacie. Jeżeli porównamy Aeterni patris z Fides et ratio zobaczymy, że pozycja Doktora Anielskiego w obu dokumentach jest zupełnie różna. Aeterni patris składa się łącznie z 34 akapitów, z czego św. Tomaszowi poświęconych jest w całości aż 16. Leon XIII napisał encyklikę po to, by promować tomizm i skutecznie doprowadzić do jego odnowy – jego dokument był wielkim wezwaniem właśnie do tego, by cały Kościół studiował myśl św. Tomasza. Fides et ratio jest dokumentem o wiele dłuższym, składa się ze 108 akapitów. Tomaszowi św. Jan Paweł II poświęcił mniej więcej 5 akapitów. Akwinata jest wprawdzie ważnym „bohaterem” encykliki, ale bynajmniej nie stoi w jej centrum. Św. Jan Paweł II chciał dać własny wykład relacji między wiarą a filozofią, jedynie przypominając o Tomaszu, bynajmniej się na nim nie koncentrując. Miało to niewątpliwie swoje zalety, ale wydaje się, że dziś potrzeba nam zdecydowanie jaśniejszego wykładu wartości tomizmu. Stąd ponownego przywrócenia Kościołowi nauki św. Tomasza jest w naszej epoce wciąż przed nami.

Wezwanie do konfrontacji z błędami filozoficznymi

„Jeżeli teolog nie chce posługiwać się filozofią, powstaje niebezpieczeństwo, że będzie uprawiał filozofię nieświadomie i zamknie się w strukturach myślowych mało przydatnych do zrozumienia wiary” – pisał św. Jan Paweł II. Stąd wynika konieczność korzystania z dorobku filozofii, ale zarazem – konfrontacji ze współczesnymi błędami filozoficznymi. Według papieża Polaka „Kościół zobowiązany jest wskazywać, co w danym systemie filozoficznym może być niezgodne z wiarą, którą wyznaje. W istocie, wiele kwestii filozoficznych takich jak zagadnienie Boga, człowieka i jego wolności oraz postępowania etycznego stanowi bezpośrednie wyzwanie dla Kościoła, ponieważ dotyka prawdy objawionej, powierzonej jego opiece”. Przypomniał, że jego poprzednicy, zwłaszcza św. Pius X i Pius XII, zwalczali liczne współczesne im błędy filozoficzne. Wymienił tu fenomenalizm, agnostycyzm i immanentyzm, które krytykował papież Sarto; oraz ewolucjonizm, egzystencjalizm i historycyzm zwalczane przez papieża Pacellego.

Taka walka jest tym więcej konieczna, że stare herezje nieustannie wracają w nowych szatach. „Przyglądając się sytuacji współczesnej dostrzegamy, że problemy z przeszłości powracają, ale w nowej postaci” – stwierdził św. Jan Paweł II. Zwrócił uwagę, że współczesne błędy filozoficzne są tak bardzo rozpowszechnione, że „w pewnej mierze kształtują sposób myślenia wszystkich”. Zwrócił tu uwagę między innymi na te nurty filozofii, które odmawiają jakiejkolwiek wartości metafizyce. Bez metafizyki tymczasem, to znaczy bez uprawnionej próby przeniknięcia rozumem tego, co transcendentne, filozofia musi się zagubić. „[…] potrzebna jest filozofia o zasięgu prawdziwie metafizycznym, to znaczy umiejąca wyjść poza dane doświadczalne, aby w swoim poszukiwaniu prawdy odkryć coś absolutnego, ostatecznego, fundamentalnego. […] Kładę tak wielki nacisk na element metafizyczny, gdyż jestem przekonany, że tylko tą drogą można przezwyciężyć kryzys, jaki dotyka dziś wielkie obszary filozofii, a w ten sposób skorygować pewne błędne postawy rozpowszechnione w naszym społeczeństwie” – pisał papież. O tym problemie pisałem więcej w książce „Stare herezje w nowych szatach”, wydanej przez wydawnictwo „Fronda”.

Przeciwko istocie modernizmu

Wreszcie św. Jan Paweł II odciął się mocno od historyzmu, samej istoty modernizmu, która przyjmuje zmienność prawd wiary w czasie. To niezwykle ważne z perspektywy debaty synodalnej, która toczy się dziś w Kościele. Progresiści – choć nie mówią tego wprost – są właśnie historystami; uważają, że wcześniejsze nauczanie Kościoła na tematy moralne, na przykład w kwestii homoseksualizmu, już nie obowiązuje, bo zmieniły się czasy i nauka pokazała, że rzeczywistość jest rzekomo inna. Jest to błąd, który papieże wielokrotnie potępiali.

„[…] zasadniczą cechą historyzmu jest to, że uznaje on wybraną filozofię za prawdziwą, jeśli odpowiada ona wymogom danej epoki i spełnia wyznaczone jej zadanie historyczne. Podważa się w ten sposób przynajmniej pośrednio trwałą wartość prawdy. To co jest prawdziwe w jednej epoce, twierdzi historysta, może nie być prawdziwe w innej. W konsekwencji historia myśli staje się dla niego jedynie zbiorem zabytków, z którego może czerpać przykłady dawnych poglądów, dzisiaj już w znacznej mierze przestarzałych i pozbawionych wszelkiego znaczenia dla teraźniejszości” – pisał papież. Jak przypomniał, historyzm w teologii przybiera zwykle postać modernizmu. „Pod wpływem słusznej skądinąd troski o aktualność refleksji teologicznej i jej przystępność dla współczesnego człowieka, teolodzy skłonni są posługiwać się wyłącznie najnowszymi formułami zaczerpniętymi z żargonu filozoficznego, nie zachowując wobec nich odpowiednio krytycznej postawy, jaką w świetle tradycji należałoby przyjąć. Ta forma modernizmu mylnie utożsamia aktualność z prawdą i dlatego nie jest w stanie spełnić wymogów prawdy, jakim powinna sprostać teologia” – podkreślił.

Jan Paweł II przeciwko synodalnym patologiom kultu zmiany

Fides et ratio pozostaje po 25 latach encykliką bardzo ważną i aktualną. Stanowi piękny przykład kontynuacji i ciągłości w myśleniu Kościoła. Św. Jan Paweł II nie rozróżnia na Kościół „przed-„ i „posoborowy”, wskazując na słuszność i nieprzemijalność nauki takich papieży jak Leon XIII, Pius X i Pius XII, ale również Jan XXIII i Paweł VI. Sformułowane przez papieża Wojtyłę przestrogi przed bałwochwalczym kultem rozumu domagają się pilnego przypomnienia właśnie dziś, gdy w ramach Synodu o Synodalności dyskutuje się o zmianie tego, co w Kościele niezmienne. O tym samym pisał zresztą wielokrotnie również papież Benedykt XVI, wskazując na niemożność ogłaszania moralnym tego, co Kościół zawsze potępiał jako zło. Wydaje się, że istnieje duża potrzeba ponownego przypomnienia – w syntetycznej formie – o istocie nauki św. Jana Pawła II zawartej w Fides et ratio; mogłoby to pomóc polskim katolikom uzbroić się w narzędzia konieczne do odparcia błędów szerzonych przez rewolucjonistów szermujących hasłami o synodalnym budowaniu „nowego” i „lepszego” rzekomo Kościoła.

To niezwykle ważne, bo – jak pisał św. Jan Paweł II – ostateczną postacią błędów racjonalistycznych, które, jak widzimy, tak silnie cechują wielu progresistów budujących „synodalność”, jest po prostu nihilizm. „Konsekwencje kryzysu racjonalistycznego przyjęły w końcu postać nihilizmu. Dla naszych współczesnych ma on swoisty urok jako filozofia nicości. Według teorii jego zwolenników poszukiwanie stanowi cel sam w sobie, nie istnieje bowiem nadzieja ani możliwość osiągnięcia celu, jakim jest prawda. W interpretacji nihilistycznej życie jest jedynie sposobnością do poszukiwania doznań i doświadczeń, wśród których na pierwszy plan wysuwa się to, co przemijające. Nihilizm jest źródłem rozpowszechnionego dziś poglądu, że nie należy podejmować żadnych trwałych zobowiązań, ponieważ wszystko jest ulotne i tymczasowe” – wskazywał papież Wojtyła.

Jak bardzo jest to błędne – nie trzeba tłumaczyć. Fides et ratio czyni to wystarczająco dobrze i choćby dlatego należy w naszej „synodalnej” epoce po ten dokument sięgnąć.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij