„Większość z nas, słysząc o edukacji włączającej albo edukacji inkluzyjnej, uznaje, że to szlachetny pomysł integracji dzieci niepełnosprawnych, wprowadzający ich na równi z innymi do szkolnictwa masowego”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.
Publicysta przypomina czwarty cel Agendy Zrównoważonego Rozwoju 2030: „Zapewnić wszystkim wysokiej jakości edukację oraz promować uczenie się przez całe życie”.
„Obok szczytnych postulatów, m.in. zapewnienia wszystkim bezpłatnej edukacji na poziomie podstawowym, znajdujemy: Tworzyć i poprawić stan placówek edukacyjnych, by uwzględniać potrzeby dzieci niepełnosprawnych, a także zapewnić bezpieczne, wolne od przemocy, inkluzywne i produktywne środowisko nauczania dla wszystkich”, wskazuje.
Wesprzyj nas już teraz!
Co to oznacza w praktyce? W ocenie Jana Pospieszalskiego ONZ i globaliści chcą, aby „dzieci głuchonieme, ociemniałe, autystyczne, z zespołem Downa nie uczęszczały już do szkół specjalnych (te mają być zlikwidowane!), tylko zostaną wrzucone do zwykłych szkół, gdzie staną się obiektem treningowym dla całej klasy”.
„Ich kosztem będzie się tresować pozostałych uczniów w równości i tolerancji. Za eksperyment zapłacą wszyscy. Ponieważ uczniowie z różnym deficytem rozwojowym mają różne, często wzajemnie wykluczające się potrzeby, nie jest możliwe, by w zwykłej klasie, nawet z udziałem nauczycieli wspomagających, zapewnić im nauczanie. Zatem największą szkodę poniosą ci, w których rzekomo interesie jest to przeprowadzone. Pozostali stracą przez drastyczne obniżenie poziomu, m.in. przez wyrugowanie naturalnego współzawodnictwa i zniesienie systemu ocen”, wylicza autor programu „W Pośpiechu” na antenie PCh24 TV.
„Ideolodzy równości, tak samo jak posłużyli się osobami o odmiennej seksualności, by dekonstruować małżeństwo i rodzinę, teraz w podobny sposób używają niepełnosprawnych dzieci do zdemolowania polskiego systemu oświaty”, podsumowuje Jan Pospieszalski.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK
Zobacz także:
Mniej ekologii i ekumenizmu, więcej nauczania Chrystusa. Pospieszalski o głosach wiernych w Synodzie