24 maja 2022

Jeżeli ktoś myślał, że z chwilą zawieszenia czy odwołania stanu epidemii to całe szaleństwo covidowe, cały ten globalny szpital psychiatryczny mamy już za sobą, grubo się pomylił. Są takie miejsca, gdzie to „zaczadzenie” trwa nadal. Są nim izby i sądy lekarskie. Świadczy o tym determinacja, z jaką przystąpiły one do postępowań dyscyplinarnych, które mogą doprowadzić do odebrania prawa do wykonywania zawodu bardzo licznej grupie lekarzy – mówi Jan Pospieszalski w swym najnowszym felietonie na antenie PCh24 TV.

Jak zastrzegł autor cyklu „W Pośpiechu”, organa odpowiedzialności zawodowej medyków nie zajęły się tymi reprezentantami branży, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat pozamykali swe gabinety i przychodnie przed pacjentami, i „leczyli” ich przez telefon. Zainteresowanie wysokich instancji nie objęło także tych, którzy chorych w nagłym i ciężkim stanie zamiast na stół operacyjny czy oddział intensywnej opieki kierowali najpierw na… test PCR.

Przedmiotem wzmożonej uwagi branżowych izb i sądów stali się natomiast medycy wyrażający niezgodę na nieetyczne odcinanie chorym dostępu do świadczeń, zamrożenie planowych zabiegów czy też zachowujący sceptyczny stosunek wobec propagandy mającej na celu skłonienie ogółu rodaków do przyjęcia eksperymentalnych zastrzyków.

Wesprzyj nas już teraz!

W czwartek 19 maja sąd Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie orzekł, że dr Paweł Basiukiewicz jest niewinny. Musiał stawić się tam z powodu internetowych wpisów kwestionujących politykę sanitarną władz. Publikacje doktora zostały uznane przez oskarżycieli za społecznie szkodliwe „głoszenie nienaukowych poglądów”.

– Samo postępowanie dyscyplinarne, prowadzenie tego rodzaju przesłuchań i rozpraw przed sądami lekarskimi tylko za to, że ktoś ma inne poglądy, jest już skandalem. Wypowiadał się w tej kwestii rzecznik praw obywatelskich. Rozważał, że skoro przynależność do izb lekarskich jest obowiązkowa, to czy wszyscy lekarze muszą głosić te same poglądy co prezes izby albo rzecznik odpowiedzialności zawodowej? No nie, nie może być tak, że ktoś będzie mieć monopol na ustalanie, co jest naukowe, a co nie jest naukowe – podkreślił prowadzący.

Jan Pospieszalski bardzo dobrze ocenił uniewinniający werdykt warszawskiego sądu lekarskiego. Podobne rozstrzygnięcia zapadły, nawiasem mówiąc, również w sprawie dr Doroty Sienkiewicz, szefowej Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców, czy też w sprawie wrocławskiego lekarza, Piotra Rossudowskiego.

– Istotne jest również to, że większość tych postępowań odbywała się z rażącym naruszeniem procedur – wskazał publicysta. Jak dodał, oskarżani lekarze byli w wielu przypadkach bardzo rzetelnie przygotowani do zeznań. Chcieli powoływać się na publikacje naukowe, opinie biegłych, cytaty z prestiżowych pism medycznych. Jednak ich wnioski dowodowe z reguły były oddalane. Bardzo często pełnomocnicy sądzonych nie mieli dostępu do akt albo mieli ten dostęp drastycznie ograniczony.

– Sądy orzekające w tych sprawach składają się z lekarzy, którzy być może nawet nie wiedzą, że nie broni ich żaden immunitet, i za tego rodzaju działalność mogą być pozwani zarówno w procesie cywilnym, jak i karnym. A wtedy ich polityczni mocodawcy umyją raczki i zostawią ich z tym pasztetem sami. Nie życzę im tego. A zatem jest czas aby wycofać się z tego i przeprosić tych, którzy naprawdę działali w interesie i dla dobra pacjentów – zauważył publicysta.

Źródło: PCh24TV

POSPIESZALSKI. LEKARZE pod TERROREM SANITARYZMU! Sprawa dr. Basiukiewicza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(15)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 430 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram