6 grudnia 2021

Jan Pospieszalski dla PCh24.pl o publikacji „Newsweeka”: Ludzie, którzy pracują dla Niemca, mają problem z niezależnością

Jan Pospieszalski, Edyta Górniak, Bogdan Rymanowski i Piotr Schramm zostali zaatakowani przez „Newsweek”. Tygodnik Tomasza Lisa oskarża ich o bycie „siewcami głupoty”. Chodzi oczywiście o fakt prezentowania nieszablonowych faktów na temat Covid-19. W rozmowie z PCh24.pl red. Jan Pospieszalski odpowiada na te ataki.

PCh24.pl: „Newsweek” zaatakował Pana, Edytę Górniak, Bogdana Rymanowskiego i mec. Piotra Schramma za to, że na różne sposoby nie zgadzają się Państwo z jednostronną dominacją narracji o zwalczaniu Covid-19. Skąd w Pańskiej ocenie taki niezwykle agresywny, zjadliwy wręcz atak?

Jan Pospieszalski: Ta wściekłość i agresja wynika z potężnego dysonansu poznawczego. Redaktorzy „Newsweeka” najwyraźniej uwierzyli w cudowną moc szczepionki, że będzie to jedyna skuteczna metoda rozprawienia się z pandemią. Teraz ta narracja się chwieje. Okazuje się, że nawet w oficjalnych statystykach ministra zdrowia przyznaje się, iż 30 proc. osób umierających z Covid-19 to były osoby „w pełni chronione”. Termin „w pełni chronione” opisuje osoby w pełni zaszczepione, w których przypadku od ostatniego szczepienia upłynęło więcej niż 14 dni, a mniej niż cztery czy pięć miesięcy. Do tego dochodzą też na pewno inne czynniki. „Newsweek” to nieledwie biuletyn totalnej opozycji, we wszystkim atakuje obecną większość parlamentarną i rząd Mateusza Morawieckiego. Jednak w kwestii polityki pandemicznej, zgrzytając zębami, musieli się zgodzić. Musieli to zrobić, bo taka była globalna narracja. Zdaję sobie sprawę, że dla nich było to rodzajem ofiary czy wielkim negatywnym doświadczeniem, żeby w tej jednej kwestii iść ramię w ramię ze znienawidzonymi Kaczyńskim, Niedzielskim czy Piechą. Przepraszam, że bawię się w takie psychologizowanie, ale inaczej nie można zrozumieć, skąd bierze się taki rodzaj werbalnej przemocy.

Wesprzyj nas już teraz!

Redaktorzy „Newsweeka”, podobnie jak innych tytułów krytykujących rząd PiS, przedstawiają siebie jako awangardzistów walki o wolność słowa. Taka okładka i artykuł jak omawiany bynajmniej nie wskazują jednak na to, by stali na straży tej wolności…

Wszystkie osoby, które zamieścili na okładce, to osoby, które miały odwagę opowiedzieć się przeciwko swojemu środowisku. Zdaję sobie sprawę, jak na przykład pan Piotr Schramm traktowany jest w tej gromadzie celebrytów prawniczych, którzy uważają go pewnie za totalnego foliarza i płaskoziemca. To samo dotyczy Edyty Górnik i środowiska gwiazd popkultury. Widzieliśmy Piotra Gąsowskiego, który mówił o lekkim przebiegu dzięki szczepieniom, pokazując zdjęcie z maską tlenową w szpitalu. Jeżeli on mówi o lekkim przebiegu, to jak ja mogę powiedzieć o swoim przejściu choroby, skoro siedziałem w domu i dwa dni miałem wyższą gorączkę? Nasza niezależność musi być trudna dla kogoś, kto pracuje dla Niemca i musi realizować niemiecką politykę informacyjną w Polsce. Domyślam się, że ludzie, którzy pracują w Newsweeku, nie we wszystkich kwestiach zgadzają się z linią wytyczoną przez wydawcę. Bardzo często to są teksty, które nie służą polskiej racji stanu albo godzą w polski interes. Pracownicy Newsweeka mają więc pewnie często konflikt sumienia; nie są to przecież aż tak cyniczni i z gruntu zdemoralizowani ludzie. Zdaję sobie sprawę, że są w nich elementy uczciwości i sumienia. Wiem, z jakim bólem muszą niekiedy pisać te rzeczy. Gdy widzą, że są takie osoby jak Górniak, Pospieszalski, Rymanowski i Schramm, którzy w imię swoich przekonań i zgody z sumieniem są w stanie zachować niezależność i suwerenność swoich sądów, to stanowi to dla nich rodzaj wyrzutu sumienia.

A zatem trzy sprawy, którymi tłumaczyłbym artykuł „Newsweeka” to: zachowanie niezależności to coś, z czym nie są sobie w stanie poradzić; konieczność pójścia w jednym szeregu ze znienawidzonym rządem PiS; wreszcie dysonans poznawczy. Wystarczy spojrzeć na mapę zachorowań w Polsce: jeżeli mazowieckie jest najbardziej zaszczepione, ale ma za listopad największy przyrost zachorowań, a podkarpacie dokładnie odwrotnie, to o czym to świadczy? Że im mniej szczepień, tym mniejsza zjadliwość zarazy.

W tekście pojawia się też sugestia, że setki ludzi, które każdego dnia zgodnie ze statystykami rządu umierają z Covid-19 czy z powodu Covid-19, to osoby, które uwierzyły „antyszczepionkowcom”, czyli w domyśle, takim jak Pan. To mocne słowa.

Argument o przyczynienie się do śmierci jest poważny, ja tego nie lekceważę. Nie wiem, czy ja czy Bogdan Rymanowski będziemy wchodzili w jakieś procesy; mnie osobiście szkoda na to czasu. Uznaję, że redaktorzy „Newsweeka” to po prostu nieszczęśliwi ludzie. Zarzut, o którym mowa, jest zresztą chybiony, bo od początku zarówno Bogdan Rymanowski jak i ja krytykowaliśmy politykę zamknięcia służby zdrowia, niedostępności lekarzy. To jest skandal, że choroba, którą – gdy rozpozna się wcześnie – można w większości przypadków natychmiast wyleczyć, zbiera śmiertelne żniwo nie dlatego, że ktoś krytykuje politykę szczepień, ale dlatego, że lekarze odwrócili się od pacjentów i nie chcieli ich leczyć. To jest skandal! Media które siały psychozę strachu i popierały izolację, w tym izolację pacjentów, są zatem współodpowiedzialne za dług zdrowotny i tysiące nadmiarowych zgonów.

Z tekstu w „Newsweeku” przebija przekonanie, że dziennikarze – jak Pan czy Bogdan Rymanowski – w sprawie Covid-19 nie powinni w ogóle zapraszać osób, które krytykują oficjalną narrację. Z jednej strony to oczywiste, że dziennikarz nie może po prostu zestawiać ze sobą różnych opinii, bo to mogłoby prowadzić do wielu absurdów. Z drugiej strony czy mielibyśmy przyjąć, że dziennikarze w sprawie pandemii to jedynie słudzy wielkich organizacji międzynarodowych, które określają politykę sanitarną rządów?

Istnieje coś takiego jak społeczna odpowiedzialność dziennikarzy. Gdy mamy dilera narkotyków i rodziców, którzy walczą z narkomanią, to nie będziemy tych ludzi zestawiali na tych samych warunkach. Dziennikarz nie będzie tu podstawką dla mikrofonu, która przekazuje jedną i drugą rację. Dziennikarstwo jest także od tego, by rozpoznawać społeczne zagrożenia i mobilizować społeczeństwo, by przyjmować wobec tych zagrożeń odpowiednią postawę. Dziennikarstwo to jest także umiejętność czytania danych statystycznych, rozpoznawania sygnałów, rozumienia świata. Wyniki tej pracy nie zawsze muszą zgadzać się z oficjalną narracją estabilishmentu. W naszym przypadku tak było. Podam przykład. Na portalu fakenews.pl nastąpiła na mnie personalnie napaść po programie z 12 kwietnia. Jednak wszystkie poruszone tam zarzuty są dziś nieaktualne, bo życie je zweryfikowało. Okazało się, że treści, które wtedy były tak „bulwersujące”, zostały potwierdzone przez fakty. Pokazują to statystyki – mamy 30 proc. zgonów osób „w pełni chronionych”! To naprawdę bardzo poważny problem, pokazujący, jak dalece szczepienia są skorelowane z ilością zakażeń i rozwojem wirusa. Powtarzam, dziennikarze są również od tego, by czytać statystyki i zaglądać pod podszewkę rzeczywistości. Za to niekiedy ściąga się na siebie nienawiść i agresję, tak, jak miało to miejsce w przypadku moim i Bogdana Rymanowskiego.

Pan również zachorował na Covid-19, o czym zresztą „Newsweek” wspomina, opisując, że leczył się Pan między innymi amantadyną. Skoro Pan wyzdrowiał, to można byłoby powiedzieć, że ten prosty fakt już sam w sobie stanowi dowód na to, iż to Pan, a nie Pańscy krytycy, ma rację – choćby co do tego, że warto przedstawiać alternatywy dla sczepień jako jedynej drogi walki z Covid-19.

Jeśli okaże się, że za cenę tych obelg i obrzydliwych zarzutów wobec nas ktoś przeczyta to świadectwo i w pierwszych momentach rozwoju zakażenia sięgnie po amantadynę, znajdzie lekarza, który leczy – i uratuje w ten sposób życie – to będzie to wielka zasługa tego tekstu. Jeśli chociaż jedna osoba uzna, że dzięki temu można tę chorobę wyleczyć, to będzie to sukces! A znam tysiące ludzi, którzy po rozpoznaniu Covid-19 szybko przyjęli amantadynę, byli w kontakcie z lekarzem, byli osłuchiwani – i są dzisiaj w pełni zdrowi.

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 299 440 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram