Znamienne, że kilka obszarów istotnych dla życia kulturowego narodu, dla tego, czym żyje naród, zostało przekazane przez koalicję ośmiu gwiazdek, przez Donalda Tuska partiom ultralewicowym i tej „wrażliwości”, którą reprezentuje lewica – powiedział Jan Pospieszalski dla kanału PCh24 TV.
Publicysta udzielił obszernego wywiadu na potrzeby nowego filmu dokumentalnego pt. „Zaorać szkołę! Jak wyhodować nowego człowieka?”. Wymieniał bardzo istotne resorty, które w rządzie Donalda Tuska przypadły rewolucyjnym ugrupowaniom, dążącym do radykalnej zmiany społecznej w duchu wrogim Kościołowi i narodom Europy.
Wesprzyj nas już teraz!
Ministerstwo rodziny i polityki społecznej trafiło w ręce reprezentantki Lewicy, czyli radykalnej formacji neomarksistowskiej; resort sprawiedliwości został przekazany „aktywiście na rzecz praw osób LGBT, człowiekowi, który wspierał różne mniejszości narodowe czy seksualne, panu Adamowi Bodnarowi, a ten na zastępcę wziął pana Śmiszka, człowieka, który całe życie był bojownikiem o przywileje dla politycznego ruchu homoseksualnego”. – Także w ręce pokrewnych środowisk trafiło kierownictwo ministerstwa kultury. Jego wiceszefową została osoba, która „wsławiła” się zakłócaniem Mszy świętej, profanowaniem najświętszych dla chrześcijan obrzędów – i ona ma się zajmować dziedzictwem narodowym i kulturą – wyliczał Jan Pospieszalski.
Wreszcie czwarte ministerstwo – edukacji – zostało powierzone współtwórczyni skrajnie antyklerykalnego Ruchu Palikota/Twojego Ruchu – Barbarze Nowackiej.
– Mamy jakąś niszową wrażliwość odklejonych radykałów, kompletnie obcych w sensie społecznym, reprezentujących jakiś margines społeczny. Oni zyskują możliwość wpływania na istotne fragmenty rzeczywistości w Polsce, w tym edukację i kulturę – ostrzegał rozmówca PCh24TV.
Jednym z najbardziej groźnych posunięć nowej władzy jest długofalowo zmiana podstawy programowej i wycięcie lektur klasycznych dla polskiego kanonu kultury. – Przecież funkcjonujemy w pewnym określonym kodzie kulturowym, co stanowi o naszej tożsamości, o naszej pamięci zbiorowej, o naszej wyobraźni moralnej. Ona jest kształtowana przez wielkie dzieła literackie. Bardzo często wielki wpływ na nią miała twórczość autorów ukształtowanych w etosie niepodległościowym, wolnościowym (…). Okazuje się, że to zostaje zredukowane, czyli jakiś ogromny obszar budujący nasza tożsamość zostanie wyeliminowany – zauważył Jan Pospieszalski.
Wymienione powyżej działania nowego rządu mają związek z tworzeniem tak zwanego europejskiego obszaru edukacyjnego. – To jest założenie, które wynika wprost z konferencji o zmianie traktatów europejskich. Jeśli zajrzymy do preambuły, znajdziemy tam odniesienia do Altiero Spinellego, człowieka, który wprost mówił o likwidacji tożsamości narodowych, o likwidacji własności. Jest to pomysł ultrakomunistyczny – ocenił publicysta.
– Ta inżynieria społeczna, ten absolutnie bezczelny i brawurowy pomysł stworzenia z narodów europejskich jakiejś nowej formy funkcjonowania społecznego; formy, w której eliminujemy tożsamość narodową i próbujemy stworzyć nowego człowieka bez własnego dziedzictwa kulturowego, oderwanego od własnego kodu przekazywanego przez pokolenia; to pomysł, chciałoby się powiedzieć – demoniczny – wskazywał Jan Pospieszalski.
– On jest tak daleko od natury ludzkiej, tak bardzo odstaje od tego, co jest podstawą funkcjonowania społeczeństwa, łańcucha pokoleń, przekazywania dziedzictwa… To jest pomysł przeprowadzenia rewolucji marksistowskiej odgórnie, ale ona ma ogarnąć jak najszersze kręgi społeczne i zacząć od najmłodszych ludzi, od edukacji, szkół – opisywał nasz gość zamysły nowych rewolucjonistów.
W opinii Jana Pospieszalskiego, ostatecznego kształtu „europejskiego obszaru edukacyjnego” możemy domyślać się po posunięciach minister Nowackiej w kwestii eliminowania z podstaw programowych wątków tożsamościowych. Jednak mamy już możliwość przyjrzeć się jednemu już funkcjonującemu projektowi utrzymanemu w tym duchu. Chodzi o powstały kilka lat temu Dom Historii Europejskiej. Został on nazwany przez rozmówcę PCh24TV przedsięwzięciem kuriozalnym, próbą manifestu politycznego, który ma zaprezentować mieszkańcom kontynentu „obowiązującą” wizję historii. Placówka ukazuje karykaturalnie wykrzywioną, wypaczoną wersję dziejów, skoncentrowaną bardziej na rewolucyjnym przewrocie, burzeniu niż na tworzeniu i budowaniu; rewolucjach, a nie wznoszeniu, chyba, że chodzi o tworzenie „nowego człowieka”, homogenicznego i bez indywidualnych właściwości.
Jan Pospieszalski zaznaczył, że to szkoła jest najważniejszym miejscem, w którym ogół ludzi zdobywa wiedzę na temat – przykładowo – istotnych wydarzeń czy idei.
Przejawem działania lewicowej ideologii jest także – jak wskazał publicysta – wycofanie ze szkół Wychowania do życia w rodzinie. W to miejsce pojawić się ma tak zwana Edukacja zdrowotna. Rzekomo ma ona być poświęcona przekazywaniu wiedzy o zdrowym trybie życia, w tym żywieniu. Jednak do przygotowania podstawy programowej tego przedmiotu wytypowany został przez minister Nowacką profesor Zbigniew Izdebski. – Znam go aż za dobrze – przyznał Jan Pospieszalski. – 19 lat temu realizował on dla polskich szkół na 5 tysiącach uczniów ankietę rzekomo mającą zbadać postawy wobec przestępstw seksualnych. Tak naprawdę była to ankieta deprawująca młodych ludzi. (…) do 16-letnich dzieci, uczniów klas gimnazjalnych czy licealnych kierowane były pytania w stylu: „Co otrzymywałeś za seks?”; „Czy uważasz, że seks z osobą małoletnią powinien być dozwolony jeżeli obie strony się zgadzają?”; „Jaka powinna być według ciebie dopuszczalna granica wieku współżycia dla osoby dorosłej z nieletnią – 10 lat, 12, 14, 16?” (…) – relacjonował.
Badanie pod hasłem zwalczania przemocy przeprowadzali zewnętrzni ankieterzy, bez obecności nauczycieli. – To były pomysły pana Izdebskiego. Gdy go zapytałem w programie na żywo, cytując mu te kolejne pytania, co by powiedział na takie pytanie: zaznaczyć w skali od 1 do 5, jak bardzo zgadza się z tym pytaniem: „jestem pedofilem i dlatego robię tę ankietę żeby jak najwięcej dzieci rozpoczynało współżycie seksualne, abym miał dostęp do jak największej grupy młodzieży?”. On chciał wyjść ze studia, po czym jakoś opanował się – opowiadał.
– Zbigniew Izdebski posługuje się tytułem profesorskim i mówi o sobie, że jest seksuologiem. Tylko że nie ma żadnych podstaw klinicznych. Nigdy nie skończył medycyny podczas gdy dla wielu ludzi seksuolog to jest lekarz. On lekarzem nie jest, skończył szkołę pedagogiczną i jest po prostu pedagogiem. Później pisał pracę z zakresu psychologii, badań statystycznych związanych z seksualnością kobiet. Otóż ten człowiek będzie szykował podstawę programową do Edukacji zdrowotnej. W związku z tym należy spodziewać się najgorszego: że będzie to edukacja związana z promocją nieheteronormatywnych seksualnych skłonności, utrwalanie zaburzonego obrazu ludzkiej seksualności; obrazu wypreparowanego z relacji, z miłości, z życia małżeńskiego – alarmował Jan Pospieszalski.
PCh24TV
Not. RoM