„Presja Brukseli na Polskę, by uznała, że praworządność to nieograniczona aborcja, dowodzi, jak unijne elity rozumieją termin europejskie wartości. Jeżeli komisarze europejscy są gotowi łamać traktaty i szykują finansowe represje po to, by Polska zaimportowała moralną dekadencję, która demoluje od lat ich własne społeczeństwa, to kapitulacja ze strony polskich władz byłaby zdradą”, pisze na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Jan Pospieszalski.
Publicysta podkreśla, że w całym sporze o tzw. praworządność, a konkretnie o konsekwencjach związanych z narzucaniem przez Brukselę, co jest zgodne z europejskimi standardami, a co nie, pomija się jeden istotny aspekt. Nie chodzi tu tylko o suwerenność czy o niepodległość. Chodzi również o macierzyństwo!
Wesprzyj nas już teraz!
„Matka otacza niemowlę czułością i troską. Zarywa noce, czuwa, nie ustaje w wysiłkach, by zapewnić dziecku wszystko co najlepsze. Tym, co daje jej siłę jest miłość. Doświadczenie w dzieciństwie bezinteresownej miłości rodziców jest warunkiem rozwoju i osiągnięcia emocjonalnej dojrzałości”, podkreśla gospodarz programu „Warto Rozmawiać”. Aborcja, oprócz tego, że jest zabójstwem najbardziej bezbronnego i niczemu niewinnego człowieka jest również śmiertelnym ciosem w macierzyństwo i miłość”.
„Świadectwa rodzin dotkniętych aborcją dowodzą, że syndrom poaborcyjny zatruwa relacje matki z ojcem i żyjącym rodzeństwem zgładzonego dziecka. (…) Komuś, kto wzrastał w rodzinie z zaburzoną relacją miłości, trudniej jest przyjąć prawdę o miłości Boga”, wskazuje Jan Pospieszalski.
W ocenie autora w duchowych zmaganiach nie odniesiemy zwycięstwa polegając jedynie na sobie samych. „Potrzebna jest łaska i moc Ducha Świętego, która może być udziałem tylko mężnych wojowników panujących nad własnymi słabościami. (…) W tych zapasach nie ma miejsca dla zawodników o moralnych kwalifikacjach rodem z wrogiego obozu. Nie ma też miejsca dla naiwniaków i mięczaków”, podsumowuje Jan Pospieszalski.
Źródło: „Gazeta Polska”
TK