To jest wojna. A skoro toczymy wojnę z wirusem, najważniejszym celem jest pokonanie wroga; wszystkie ręce na pokład, kto nie znami przeciwko nam, kto kwestionuje kierunek natarcia, opóźnia marsz ku zwycięstwu, tego trzeba uciszyć, wyśmiać, zdyskredytować. Malkontentów nam nie trzeba – podkreślił redaktor Jan Pospieszalski, komentując strategie medialne podjęte w imię walki z COVID-19.
– Od lutego/marca 2020 r. dziennikarze, „media workerzy” zdradzili misję bycia głosem tych, którym ten głos sieęodbiera (…) dlaczego tak się stało? Ogromną rolę odgrywają w tym wszystkim trzy zagadnienia: polityka, pieniądze i konformizm czyli tchórzostwo i brak kręgosłupa moralnego – oceniał Jan Pospieszalski podczas sympozjum „Oblicza pandemii” zorganizowanej przez środowisko Radia Maryja i Telewizji TRWAM.
Cytując jedną z czytelniczek, Pospieszalski przekonuje, że od mniej więcej dwóch lat „mamy do czynienia z globalnym szpitalem psychiatrycznym”. Jego zdaniem bez zaangażowania mediów pandemia nie przebiegałaby tak jak obecnie. – Media były nie tylko akuszerem, sekundantem i sędzią tej historii, ale współtwórcą tego co potocznie nazywamy pandemią; zjawiska wykraczającego daleko poza kwestie zdrowotne i medyczne, dotykającego polityki, finansów, gospodarki, edukacji oraz sfery duchowej – podkreślił.
Wesprzyj nas już teraz!
– Gdyby media nie zostały zaangażowane w taki sposób, pandemia przebiegałaby zupełnie inaczej. Owszem, ostra niewydolność oddechowa to jest fakt medyczny i obiektywny, i pewnie zbierałaby żniwo takie jak w poprzednich latach, albo nawet większe. Ale gdyby system opieki zdrowotnej nie został zdemolowany i funkcjonował normalnie, pewnie nie byłoby aż takich strat – dodał.
Jak zaznaczył autor m.in. serii „W pośpiechu” na kanale PCh24TV, w opowieści o pandemii zaangażowano wszystkie znane prawidła zdobywania audytorium – granie na emocjach, bazowanie na strachu i śmierci oraz wiele, wiele innych. – Całość wygląda jak film grozy, zastanawiamy się co będzie dalej – widzimy rosnące statsytyki, obrazy, z których część okazała się bezczelnymi manipulacjami (ludzie w drgawkach na ulicach w Chinach, słynne ciężarówki z Włoch) – przypomniał, jednocześnie wskazując, jak nowa sytuacja wykreowała nieznanych nikomu wcześniej celebrytów.
– Kto wcześniej słyszał o Simonie, Gucie, Horbanie? Ja pytam kiedy oni mają czas leczyć, co oni wiedzą o tym kowidzie skoro nie wychodzą ze studia na Woronicza czy z TVN-u? – pytał retorycznie. – Pojawiają bohaterowie heroiczni, to jest spektakl, który powoduje, że słupki klikalności szybują do rekordowych wartości, wszyscy czujemy się tego uczestnikami, wzbudzane są w nas pozytywne lub negatywne uczucia – dodał.
Zdaniem Pospieszalskiego, wielkie znaczenie dla całego teatrum miało zastosowanie języka wojennego. – Niemal wszystkie serwisy zaczynają się od nowych zakażeń i zgonów, niczym raporty z frontu. Działania rządu nazywano strategiami. Przekonywaującym atrybutem wojny są szpitale tymczasowe (…) zmarli na COVID-19 to ofiary – tak jak na froncie. A na pierwszej linii bohaterowie; lekarze, rząd, eksperci, wolontariusze, pielęgniarki a nawet żołnierze – analizował.
Dziennikarz zauważa, że media „siedzą w tych okopach razem z żołnierzami”, mobilizują do konieczności egzekwowania rygorów i zachowań społecznej dyscypliny; usprawiedliwiają nawet najbardziej absurdalne obostrzenia, uznają, że w imię walki z zagrożeniem można usprawiedliwić bezprawne działania. – Zarówno zwolennicy opozycji, jak i strony konserwatywno-rządowej wykazują identyczną postawę: zamiast pytać, domagają się kolejnych obostrzeń. Generalnie narracja lęku, strachu i abdykowania z jakichkolwiek pytań jest cały czas obecna – podkreślił.
– Wojna usprawiedliwia zarządzanie informacją. I jak mówił Hiram Johnson, „pierwszą ofiarą wojny jest prawda”. Bo skoro toczymy wojnę z wirusem najważniejszym celem jest pokonanie wroga; wszystkie ręce na pokład, kto nie znami przeciwko nam, kto kwestionuje kierunek natarcia, opuźnia marsz ku zwycięstwu, tego trzeba uciszyć, wyśmiać, zdyskredytować. Malkontentów nam nie trzeba – diagnozuje Pospieszalski.
– To wszystko pokazuje jak działa „przemysł pogardy 2.0”. Wszyscy, którzy się z nami nie zgadzają to foliarze, szury, płaskoziemcy, antyszczepy i oni są odpowiedzialni za tą pandemię – podkreśla. – Otrzymałem od mojego byłego pracodawcy sms-a z komunikatem, że jestem odpowiedzialny za 500 zgonów dziennie i będziesz odpowiadał przed Bogiem za to, co zrobiłeś. To mówią poważni ludzie z wyszktałceniem i tak dalej. To jest – moim zdaniem – stan umysłu – dodał.
Były autor programu „Warto rozmawiać” na antenie TVP przekonuje, że cała sytacja ma związek z uzależnieniem koncernów medialnych od funduszy inwestycyjnych i stron politycznego sporu. – Oprócz, jak ja to nazywam „twitterowego ORMO”, którzy donoszą i banują, istnieją takie strony jak Demagog, FakeHunter i Fakenews.pl. Wszystkie są finansowane obficie z różnych miejsc, firma FakeHunter dostała z Kancelarii Premiera 98 tys. zł (…) a partnerem jest Polska Agencja Prasowa oraz…akademia firmy Pfizer – podkreślił.
Źródło: YouTube / Radio Maryja
PR