„Przykładem przywracania normalności powinno być natychmiastowe wypowiedzenie przez Polskę tzw. przemocowej Konwencji Rady Europy” – uważa Jan Pospieszalski. Publicysta wskazuje na rozbieżność szczytnej nazwy ze szkodliwą treścią dokumentu przyjętego w okresie rządów PO-PSL i prezydentury Bronisława Komorowskiego.
Gospodarz telewizyjnego programu „Bliżej” wskazuje, że – wbrew szlachetnej nazwie – konwencja zmierza nie do zapobiegania przemocy, lecz do walki z rodziną, tradycją i chrześcijańską kulturą. Pospieszalski nazywa dokument ideologicznym i niezgodnym z polską konstytucją.
Wesprzyj nas już teraz!
„Szwecja, która jest sygnatariuszem konwencji, notuje stały wzrost przypadków agresji wobec kobiet. Dzieje się to za sprawą muzułmańskich najeźdźców, których sparaliżowane lewicową ideologią elity wpuszczają ochoczo do kraju” – czytamy w felietonie zamieszczonym na łamach „Gazety Polskiej” mniej więcej rok po przyjęciu dokumentu przez nasze państwo.
Jan Pospieszalski wskazuje też na konieczność odwrócenia innych szkodliwych posunięć podjętych przez poprzednią ekipę: uchylenie swobodnej sprzedaży wczesnoporonnej pigułki „dzień po” oraz zapowiedziane już przez ministra zdrowia odejście od refundowania hodowli ludzi z probówki.
Publicysta podkreśla, że w sytuacji, gdy rządzący poddawani są rozmaitym naciskom w związku z kosztownymi reformami, powinni przychylić się do zmian, które nie tylko są pożyteczne społecznie, ale i przyniosą budżetowe oszczędności.
„Można zapobiec stratom, zapobiec marnotrawstwu pieniędzy, zatrzymać demolowanie prawa. I to wszystko bez kosztów. Trzeba tylko chcieć” – kończy felietonista.
RoM