„Zdalne nauczanie przyniosło edukacyjne spustoszenie. Szkody są nieodwracalne, a część z nich, zdaniem ekspertów, będzie mieć skutki odroczone”, pisze na łamach tygodnik „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.
Publicysta przywołuje opinie ekspertów, z których jednoznacznie wynika, że „zapędzenie dzieci przed ekrany i unieruchomienie ich w domach spowodowało wady rozwoju w okresie, gdy kształtuje się nie tylko system kostny, lecz także psychika”.
Kolejna „poszkodowana grupa” eksperymentu, jakim była nauka zdalna to nauczyciele. Pospieszalski przywołuje sprawę Andrzeja Michniewicza – nauczyciela WF z Lublina.
Wesprzyj nas już teraz!
„Rok temu Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy Wojewodzie Lubelskim orzekła, że Andrzej Michniewicz, nie stosując się do ustnego nakazu pozostania na kwarantannie, żądając decyzji na piśmie, uwłaczał godności zawodu nauczyciela. (…) Drugim wykroczeniem Andrzeja Michniewicza było polecenie przekazane rodzicom przez dziennik elektroniczny, by w dniach, gdy nagle, przed Bożym Narodzeniem, zamknięto szkoły, uczniowie, w ramach zajęć WF, wyszli z rodzicami na świeże powietrze, na spacer. Ponieważ polecenie nie było skonsultowane z dyrekcją, nauczyciel, decyzją komisji dyscyplinarnej, został wyrzucony z pracy”, czytamy.
„Andrzej Michniewicz złożył odwołanie, pracował nadal i po 13 miesiącach, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, komisja działająca przy MEN podtrzymała kary – nagana i zwolnienie ze szkoły. (…) Jednym z argumentów było szczere wyznanie, że gdyby Michniewicz został uniewinniony, jakby się czuli nauczyciele, którzy stosowali się do maseczkowania, wszelkich izolacji, szczepień itp.”, podsumowuje publicysta.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
Totalna rewolucja w polskiej szkole. Komu służy produkcja „homo debilis”?