Swego czasu czytałem tom listów, jakie wymieniali Leszek Kołakowski i Jerzy Giedroyć. Bodajże w roku 1977 roku Kołakowski pisał, że zgłosił się do niego były student Janusz Korwin-Mikke i stwierdził, że napisał epokowe dzieło o wielkiej doniosłości. JKM dawał Kołakowskiemu wyraźnie do zrozumienia, że on sam jest geniuszem, a jego dzieło jest ponadczasowe. „Ale jak z nim rozmawiałem to doszedłem do wniosku, że jest chyba wariatem”, pisał Kołakowski – mówi w rozmowie z PCh24.pl Tomasz Kornaś, historyk, publicysta, autor książki „Starym Czasom Naprzeciw”.
Radio Madryt, Radio Tirana, Radio Pekin – to tylko niektóre z rozgłośni radiowych, na jakie mogli trafić polscy odbiorcy w latach 70 i 80. Na czym polegał fenomen tego typu mediów w tamtym czasie? Dla kogo i po co nadawały?
Wesprzyj nas już teraz!
W tamtych czasach wywołane przez Pana rozgłośnie funkcjonowały na falach krótkich i średnich. Kiedy byłem dzieckiem moi rodzice kupili sowiecki radioodbiornik spidola 252. Pewnego razu zostałem sam w domu i zacząłem sobie kręcić gałką i sprawdzać, co można usłyszeć. Udało mi się wyłapać jakąś dziwną rozgłośnie, w której nadawano rzeczy, jakich normalnie się nie słyszało. Mój tato wytłumaczył mi później, że jest to rozgłośnia nadająca z Niemiec, że jest poza cenzurą, i że komuniści nie pozwalają jej słuchać
Na tyle mnie to zafrapowało, że zacząłem szukać i stopniowo odkrywać nowe rozgłośnie. Tak naprawdę niektóre z nich nie były w ogóle kojarzone. Wszyscy wiedzieli, że w Polsce nadają BBC, Radio Wolna Europa, Głos Ameryki czy Radio Watykańskie, natomiast szperając i szukając znalazłem wywołane przez Pana Radio Tirana, co było dla mnie doznaniem specyficznym, ponieważ komunizm w Albanii funkcjonował do roku 1991, a Radio Tirana rok dłużej.
Jak się w latach 80. słuchało audycji Radia Tirana… Zresztą wymienię audycje, jakie tam były: „Rośnie i umacnia się ruch marksistowsko-leninowski na świecie”, „Marksizm-leninizm doktryną zawsze młodą i naukową”, „40 lat sukcesów i zwycięstw po wodzą Albańskiej Partii Pracy”. Każda audycja kończyła się odgrywaniem Międzynarodówki.
Tato mi opowiadał, że kiedyś słyszał jak audycje w Polsce nadaje Radio Pekin. Nie mogłem tego znaleźć za żadne skarby. Godziny spędzałem przy radiu, aby je odnaleźć. W końcu udało się. Oni dawali tylko godzinę audycji dziennie, a właściwie była to jedna audycja półgodzinna powtarzana zaraz po zakończeniu.
Odkryłem kiedyś, że audycje w języku polskim nadaje Radio Rzym. Nie Radio Watykańskie, tylko Radio Rzym. To były dwie audycje 15-minutowe. Zastanawiałem się, kto tego może słuchać, bo druga z nich była nadawana od godziny 00.10 do godziny 00.25 na falach krótkich.
Jest to rzecz niezwykle ciekawa, ale jednocześnie zapomniana, ponieważ nie spotkałem żadnego poważnego, naukowego opracowania na ten temat. Są prace wycinkowe na przykład o Radiu Madryt, ale zjawisko jako takie nigdy nie zostało opisane.
Na falach krótkich i średnich były także audycje religijne, na przykład Kościół Ewangelicki nadawał audycje z Monte Carlo.
Moim największym sukcesem było natrafienie kiedyś około północy jednej audycji religijnej w języku polskim. Byłem mocno zdziwiony, bo do niczego mi to nie pasowało. Czekałem w nerwach, co będzie na koniec. I usłyszałem: „Żegnamy Państwa i przypominamy, że audycji religijnych Radia Luksemburg mogą Państwo wysłuchiwać w każdą sobotę o 05.00 rano przez 15 minut i jest ona powtarzana tego samego dnia o 23.45”.
Dzisiaj warunki są zupełnie inne. 30-40 lat temu w taki sposób szukało się informacji może niekoniecznie z Radia Tirana, ale z BBC czy z Głosu Ameryki. Obecnie mamy zupełnie inne czasy. Prawie każdy ma smartfona, Internet jest powszechny, a gazety i rozgłośnie nie są czymś, z czego czerpie się informacje. Kiedyś jednak tak się szukało i zdobywało wiedzę ze świata. Było to na pewno fascynujące.
Rozgłośnie to nie wszystko. Pod koniec lat 80. na antenie TVP emitowano program „Studio Otwarte”. Ja go nie oglądałem, ale opowiadał mi o nim mój tato. Nazwał go „najpiękniejszym folklorem politycznym, jaki tylko można sobie wyobrazić”…
„Studio Otwarte” było programem, które prowadził późniejszy poseł SLD Marek Siwiec. Do „Studia Otwartego” mógł przyjść każdy. Początek audycji miał miejsce o godz. 23.00 i trwała ona dopóki się dało, nieraz do 02.00 w nocy.
Tam przychodzili narodowcy, socjaliści, liberałowie etc. W programie często występował Piotr Ikonowicz oraz człowiek, który nie przepuszczał żadnej okazji, żeby się pokazać, czyli Janusz Korwin-Mikke. To wszystko było z jednej strony trochę kabaretowe, ale z drugiej tam nie było żadnej cenzury. Do programu mógł przyjść każdy i wypowiedzieć swoje zdanie.
W jednym odcinku była dyskusja na jakiś temat. Wszyscy się kłócą i przekrzykują. Przez cały program zgłasza się do zabrania głosu młody człowiek, ale za każdym razem był on przekrzyczany albo uprzedzany. Mimo to cały czas się wyrywał, cały czas podnosił rękę. W końcu Siwiec mówi: „Pan od dłuższego czasu się wyrywa, więc niech się Pan wypowie na dany temat”. Facet wstaje, kłania się i mówi: „Proszę Państwa. Jestem poetą i chciałbym przeczytać Państwu mój wiersz”. Całe studio ryknęło śmiechem, Marek Siwiec odebrał mu głos i powiedział: „Nie taki jest temat tej audycji. Proponuję, że jak już skończymy, to wtedy Pan na dobranoc powie swój wiersz”.
Przełom lat 80. I 90. to był czas, kiedy obowiązywała bardzo liberalna ustawa o partiach politycznych. Wystarczyło 15 osób, żeby założyć partię. Potem to się zmieniło i potrzebne było 1000 osób, aby to zrobić. Ja śledziłem te „15-osobowe” ugrupowania i taką moją ulubioną była partia zmarłego niedawno Bolesława Tejkowskiego. Oni wydawali miesięcznik „Myśl Narodowa Polska”. To była tak dziwna partia z dziwnym przewodniczącym, który zasłynął tym, że w latach 60. był aktywistą w Lechickim Związku Czcicieli Światowida.
Tejkowski twierdził, że założył partię w roku 1955, i że działał w ukryciu do roku 1981. Nie wiem czy tak było, ponieważ nie ma żadnych przejawów aktywności tego ugrupowania z tamtego czasu poza słowami przewodniczącego. To była partia kabaretowo, ale i jadowicie antyżydowska. Dochodziło na przykład do takich sytuacji, że Tejkowski publikował „listy żydów w parlamencie”. Okazywało się, że około 90 proc. polskich parlamentarzystów to żydzi. Tejkowski pisał, że Kościół jest narzędziem żydowskiego nacjonalizmu, a księża-żydzi fałszują chrześcijaństwo mimo że sam chrześcijaninem nie był. Tejkowski wręcz głosił, że Jezus Chrystus był Aryjczykiem, a dowodził tego w ten sposób, że to co Jezus Chrystus głosił było jasne, proste i klarowne w przeciwieństwie do mętnej, zawiłej i pokrętnej logiki żydów.
To oczywiście była partia funkcjonująca na kompletnym marginesie, która nigdy nie wprowadziła żadnego posła, żadnego radnego. To był totalny margines, który jednak z niektórych względów przez środowisko „Gazety Wyborczej” był lansowany. Swego czasu „GW” przeprowadziła z nim wywiad, którego celem było ogłoszenie: patrzcie, tacy są polscy narodowcy, prawicowcy – obłędni antysemici, kuriozalni i dziwni.
Dziwnych partyjek było więcej. Jednym z nich było Stronnictwo Narodowe Szczerbiec. Malutka partyjka, która nigdy nie wystartowała w wyborach, bo nie było jej na to stać. Wydawała biuletyn „Głos Narodowy”, gdzie też były apele do Kościoła, aby więcej uwagi zwracał na nudyzm.
Były też takie struktury jak Front Narodowo-Robotniczy. To z kolei byli ludzie zafascynowani Moczarem, ideologią Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald. Ich nawiązania do polskiego bolszewizmu były takie, że swoją strukturę partyjną nazwali Komitetem Centralnym.
Takich organizacji było bardzo wiele. Polskie życie polityczne to nie tylko partie znane i wielkie, ale także malizny.
Odnoszę wrażenie, że jedyną partią „folkloru politycznego”, która jest dzisiaj pamiętana jest Polska Partia Przyjaciół Piwa. Ja pamiętam jeszcze Polską Partię Posiadaczy Magnetowidów…
Była również Polska Partia Erotyczna, ale o ile wiem nie wydawała żadnego biuletynu.
Partii o dziwnych nazwach, o dziwnych konotacjach było mnóstwo na przykład Polska Partia Słowian i Narodów Sprzymierzonych. Była Polska Partia Polityczna. Były dziesiątki Związków Słowiańskich, ale najwięcej było partyjek narodowych jak Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne czy Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe, Stronnictwo Narodowe Patria, Stronnictwo Narodowe Ojczyzna etc. Po wielu tych strukturach kompletnie ślad zaginął. Czasem wypłynie jakaś ulotka, czasem jakiś inny dokument, ale są to rzeczy kompletnie zapomniane.
Mój „ulubiony” polityk ostatnich 30 lat Bolesław Tejkowski miał fajne i proste obietnice wyborcze. Jak zlikwidować bezrobocie? Zapewnić wszystkim ludziom pracę. Jak zapewnić spokojne życie na emeryturze? Poprzez natychmiastowe podniesienie emerytur o 200 procent. Jak zapewnić młodym własny kąt? Poprzez program taniego budownictwa dla wszystkich i mieszkań socjalnych dla wszystkich.
Politykiem, który funkcjonuje przez całą III RP jest Janusz Korwin-Mikke. Tutaj mała anegdota. Swego czasu czytałem tom listów, jakie wymieniali Leszek Kołakowski i Jerzy Giedroyć. Bodajże w roku 1977 roku Kołakowski pisał, że zgłosił się do niego były student Janusz Korwin-Mikke i stwierdził, że napisał epokowe dzieło o wielkiej doniosłości. JKM dawał Kołakowskiemu wyraźnie do zrozumienia, że on sam jest geniuszem, a jego dzieło jest ponadczasowe. „Ale jak z nim rozmawiałem to doszedłem do wniosku, że jest chyba wariatem”, pisał Kołakowski.
Fascynujące jest to, że mijają lata, zmieniają się ustroje, a Janusz Korwin-Mikke jest wciąż aktywny.
Dziękuję za rozmowę.
Tomasz D. Kolanek
„Starym Czasom Naprzeciw”
Autor: Kornaś Tomasz
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2022
Oprawa : miękka
Liczba stron: 294