W pierwszym wywiadzie po powrocie do Polski Janusz Waluś opowiedział o okolicznościach zamachu na komunistycznego zbrodniarza Chrisa Haniego, którego zastrzelił w RPA w kwietniu 1993 roku.
Janusz Waluś rozmawiał przed kamerą z Michałem Zichlarzem, autorem książki opisującej całą sprawę. Wcześniej spędził w więzieniu trzy dekady.
Polak swój czyn tłumaczył koniecznością. Chris Hani stwarzał bowiem w jego przekonaniu zagrożenie dla kraju. Po powrocie do kraju w 1990 roku stanął na czele komunistycznej organizacji militarnej ANC. Wcześniej szkoliły go komunistyczne służby: Stasi i KGB.
Wesprzyj nas już teraz!
Janusz Waluś potwierdził swoje związki z południowoafrykańskimi służbami specjalnymi.
– Tak. Miałem zawsze, miałem przez długi czas kontakty z tego rodzaju ludźmi. Po prostu [chodziło o] bezpieczeństwo kraju. W pewien sposób współpracowałem – przyznał.
– Jeżeli wiedziałem o jakichś organizacjach terrorystycznych czy jakichś przygotowywanych akcjach, czy gdzieś tam dowiedziałem się o czymś, to po prostu przekazywałem te informacje – dodał.
W rozmowie Janusz Waluś zaprzeczył by Partia Konserwatywna, która zwalczała komunistów, opowiadała się za polityką apartheidu. Oskarżenia o to Polak ocenił jako dezinformację. Bardzo się ona jednak rozpowszechniła.
– Partia Konserwatywna nie była za utrzymaniem apartheidu [segregacji rasowej]. Była po prostu za utrzymaniem polityki homelandów, jak to pogardliwie było zwane – bantustanów, i powolnego osadzenia plemion w ich naturalnym, geograficznym środowisku i nadania im niepodległości, tak jak Botswanie – wyjaśniał.
Po wyborach w 1994 roku władzę w kraju przejął Afrykański Kongres Narodowy (ANC). Było to dla Janusza Walusia oczywistą konsekwencją wrogiej kampanii, jaką to ugrupowanie prowadziło wcześniej przeciwko czarnoskórej ludności, która go nie popierała. Nawiasem mówiąc, podobna sytuacja miała miejsce ćwierć wieku wcześniej w Rodezji.
– Terror był ogólny przeciwko wszelkim czarnym, którzy jakikolwiek występowali przeciwko ANC i tymi, którzy po prostu współpracowali ze starym reżimem. To znaczy „współpracowali” na zasadzie – na przykład – pełnienia funkcji burmistrza jakiejś czarnej lokacji. Ludzie, którzy chcieli pomóc, zrobić coś dobrego dla społeczeństwa, byli po prostu wytykani przez ANC jako zdrajcy i w niesamowicie bestialski sposób mordowani – wspominał Janusz Waluś.
– Jak do tego doszło, że Ty się zdecydowałeś na taki krok? – spytał wprost o zabójstwo Haniego Michał Zichlarz.
– Po prostu uznałem Afrykę Południową – jak się okazuje potem błędnie, chociaż nie wiadomo jeszcze co przyszłość przyniesie – ale jako kraj mojego stałego pobytu do końca życia i z którym się utożsamiam. Widząc już od lat, chyba od 1983 roku, jak wszystko się zaczyna chylić w niewłaściwą stronę, moim zdaniem, byłem zaangażowany w takie właśnie organizacje jak Partia Konserwatywna. Nawet w – jak to nazywali – neofaszystowski ruch, który nie był ściśle neofaszystowskim, czyli Afrykanerski Ruch Oporu (AWB) – opowiadał.
– Rozmawialiśmy z Clivem [Derby-Lewisem, współoskarżonym] i zapytał mnie, czy jestem gotowy zrobić coś takiego dla zmiany biegu rzeczy. Nie mogę zupełnie w tej chwili odtworzyć toku myślenia Clive’a. Sądzę, że chodziło właśnie o to, co potem mówili o wojnie domowej, która i tak trwała, ale która by zintensyfikowała się na tyle, że władze, armia była potężna i siły policyjne bardzo efektywne, bardzo dobrze wyszkolone żeby po prostu wprowadzić pucz wojskowy, aresztować De Klerka [prezydenta] i resztę zdrajców i sprawę w ten sposób uratować – mówił.
Zichlarz poruszył wątek rzekomych utajnionych inspiracji stojących, według propagandy komunistów za zabiciem Haniego.
– Stanąłeś przed sądem, stanąłeś przed Komisją Prawdy i Pojednania w 1997 roku i starano się dowieść, że za całym zamachem stała tak zwana trzecia siła. Trzecia siła, tutaj mamy na myśli jakiś związek, organizację wewnątrz południoafrykańskich służb, południowoafrykańskiej armii, że one za tym wszystkim stały i sterowały. Jesteś już teraz w Polsce, jesteś bezpieczny. Czy możesz coś więcej powiedzieć w tej chwili? Czy ktoś rzeczywiście stał i sterował tym wszystkim? – pytał reporter.
– Wydaje mi się, że był potencjał, że ktoś stanie za tym wszystkim i będzie sterował z tyłu. Sprawa została [stanęło na tym – red.], że nasza akcja zmusi kogoś do postępowania i zrobienia czegoś. Bo nie sądzę, żeby Clive miał jakieś związki. W tym okresie myślałem, że może jakieś mieć. Szczerze, politycznie byłem naiwny. Ciągle uważam Clive’a za bardzo porządnego człowieka. Ale po prostu miał, wydaje mi się, o wiele mniejsze wpływy i znajomości niż mnie się wydawało – odparł Waluś.
– Mówienie przez Kongres Afrykański czy przez media o tej „trzeciej sile” to moim zdaniem był rodzaj jakiejś absolutnej paranoi i szukania większej konspiracji. Po prostu dla nich to też było jakąś kompromitacją, że nie potrafili zabezpieczyć bezpieczeństwa człowieka dla nich rzekomo tak ważnego – podkreślał.
O samym zamachu Waluś powiedział, że nie był planowany akurat tego dnia, w którym nastąpił. To miał być tylko kolejny rekonesans, zwiad. Hani nie miał rutynowego harmonogramu, którego trzymałby się codziennie. Derby-Lewis naciskał żeby został zabity przed świętami wielkanocnymi, a tego dnia przypadała Wielka Sobota. Waluś, według swojej relacji, po prostu impulsywnie skorzystał z okazji, która akurat się nadarzyła.
Michał Zichlarz zwrócił uwagę, że od zastrzelenia Haniego w 1993 roku wyszły z więzień praktycznie wszystkie osoby związane z wydarzeniami czasów apartheidu – zarówno czarni, jak i biali.
Waluś odpowiedział między innymi, że przez całe trzy dekady spośród ludzi tak zwanego wymiaru sprawiedliwości spotkał tylko dwie, które w jego ocenie postępowały sprawiedliwie –
jedną sędzię i przewodniczącego sądu konstytucyjnego.
Skazany przyznał, że po latach spędzonych w więzieniu nie wierzył już w swoje uwolnienie. Starał się jednak tak zachowywać, by utrzymywać pozory, iż wiary w to nie utracił.
– Znając konsekwencje, co się wydarzyło, jak wszystko się potoczyło, gdybyś mógł zmienić to co było, to zmieniłbyś to? – spytał na koniec reporter.
– Lepiej bym to przygotował – odpowiedział Janusz Waluś.
71-letni Polak, kierowca ciężarówki i działacz Afrykanerskiego Ruchu Oporu, wyszedł na wolność dzięki decyzji ministerstwa sprawiedliwości i służby więziennej RPA późną jesienią 2022 roku. Przez ponad 30 lat odbywał dożywotni wyrok za to, że 10 kwietnia 1993 roku zastrzelił Chrisa Haniego, czarnoskórego lidera komunistycznego ruchu z RPA. Hani został trafiony czterema kulami przed swoim domem, na podjeździe do garażu. Waluś został zatrzymany przez policję godzinę po zamachu, przy aresztowaniu nie stawiał oporu.
W 2016 roku sąd przyznał Polakowi przedterminowe zwolnienie, ale decyzja ta, krytykowana przez rządzącą w RPA partię – Afrykański Kongres Narodowy (ANC), po odwołaniu złożonym przez ministerstwo sprawiedliwości, została w następnym roku uchylona przez sąd apelacyjny.
W 2017 roku Polak zrzekł się obywatelstwa południowoafrykańskiego i starał się o przeniesienie do więzienia w swej ojczyźnie, gdzie chciał odbyć resztę kary. Sąd jednak nie zgodził się na to.
Źródła: You Tube / Janusz Waluś, PCh24.pl
RoM
Janusz Waluś, zabójca komunistycznego przywódcy Chrisa Haniego, warunkowo zwolniony z więzienia