Japoński parlament przyjął pierwszą w kraju ustawę zakazującą dyskryminacji ze względu na tak zwaną orientację seksualną. Jednak „tęczowi” krytycy uważają, że nowa regulacja prawna jest „pozbawiona zębów”. Opiniotwórczy dziennik „The Mainichi”, wydawany od 1922 r., skomentował w edytorialu, że za ustawą kryją się głębokie uprzedzenia.
Regulacja przyjęta po wielomiesięcznych naciskach i presji ma zapewnić ochronę prawną przed „niesprawiedliwą dyskryminacją” tak zwanych mniejszości seksualnych.
Zdaniem portalu asia.nikkei.com, „kontrowersyjne ustawodawstwo i towarzysząca mu debata podkreślają rosnącą przepaść w kwestiach genderowych między rządzącą w Japonii Partią Liberalno-Demokratyczną a opinią publiczną”.
Wesprzyj nas już teraz!
Poza zakazem „niesprawiedliwej dyskryminacji” ze względu na „orientację seksualną” lub „tożsamość płciową”, ustawodawstwo ma pomóc w podniesieniu świadomości na temat „różnorodności płci” wśród japońskiego społeczeństwa, która ma być „nie do końca wystarczająca”.
Chociaż zakazuje dyskryminacji, ustawodawca nie przewidział żadnych kar dla osób jej dopuszczających się. Wezwano władze krajowe i lokalne, pracodawców oraz instytucje edukacyjne do podjęcia „wysiłków” w celu promocji różnorodności genderowej.
Regulacja przewiduje również prowadzenie badań na temat różnorodności genderowej i corocznego raportowania przez rząd na temat polityki genderowej.
Aktywiści lobby LGBTQ+ w Japonii i ich sojusznicy krytykują ustawę za „zbyt wąską” definicję dyskryminacji. Regulacja dopuszcza bowiem „sprawiedliwą dyskryminację”. „Tęczowi” krytycy podnoszą, że pierwotny projekt ustawy powstał w 2021 r. i przewidywał zakaz jakiejkolwiek dyskryminacji, ale rząd – bez konsultacji z opozycją – dodał słowo „niesprawiedliwa”.
Prawnik prof. Ken Suzuki z uniwersytetu Meiji w Tokio uważa, że „znowelizowane prawo nie ma żadnego znaczenia”, ponieważ ani nie doprowadzi do procesów sądowych, ani nie wprowadza żadnych zmian prawnych.
Krytycy wskazują nadto, że jest szereg artykułów niedoprecyzowanych. Na przykład artykuł 12 – dodany w ostatniej chwili przez polityków rządzącej partii LDP – stwierdza, że nie powinno wdrażać się środków prawnych chroniących mniejszości seksualne o ile obywatele nie będą czuć się z tym „swobodnie”. Innymi słowy wystarczy sprzeciw jednej osoby i wdrożenie przepisów stanie się niemożliwe.
Środowiska mniejszości seksualnych argumentują, że artykuł 12. „utrwala również pogląd, iż mniejszości seksualne stanowią pewnego rodzaju zagrożenie dla społeczeństwa”.
Co ciekawe, chociaż ustawa mówi o promowaniu różnorodności genderowej, to z ostatecznej jej wersji usunięto artykuł zobowiązujący władze krajowe i lokalne do wspierania organizacji pozarządowych promujących uroszczenia środowisk genderowych.
Działacz Japan Alliance for LGBT Legislation, Natsuo Hayashi ubolewał na konferencji prasowej, że ustawa „cofnie dotychczasowe postępy i jeszcze bardziej utrudni dalsze działania”.
Regulacja nic nie wspomina o związkach partnerskich ani tym bardziej o tak zwanych małżeństwach jednopłciowych. Japonia wciąż pozostaje jedynym krajem z grupy G7 (niegdyś najbogatszych państw), które nie zalegalizowało sodomskich związków.
W dniu przyjęcia ustawy przez izbę niższą, premier Fumio Kishida obiecał, że przed podjęciem jakichkolwiek decyzji w sprawie związków osób tej samej płci zamierza nadal „słuchać głosów obywateli” i monitorować „rozwój sądownictwa”.
Mimo krytyki, jeden z liderów organizacji Lawyers for LGBT and Allies, Naosuke Fujita ocenił, że ustawa stanowi „mały krok naprzód” i wszystko zależeć będzie od tego, jak zostanie wdrożona.
Dziennik „The Mainichi” komentuje, że projekt opracowany dwa lata temu przez grupę posłów i zmieniony przez Partię Liberalno-Demokratyczną (LDP) „jest de facto krokiem wstecz w zakresie ochrony godności mniejszości seksualnych”.
Medium nie tylko krytykuje określenie „niesprawiedliwej dyskryminacji”, ale także zmianę definicji „tożsamości płciowej”. Posłowie z rządzącej partii uznali, że nie można pozwolić, aby dana osoba „określała swoją płeć na podstawie własnego postrzegania”.
Dziennik przekonuje, że rzekomo większość społeczeństwa opowiada się za zagwarantowaniem wielu „praw” dla mniejszości seksualnych, w tym za legalizacją tak zwanych małżeństw jednopłciowych. Jednak w partii LDP panują głęboko zakorzenione uprzedzenia i obecna ustawa to miała po raz kolejny obnażyć.
Pierwszą regulację krajową mającą walczyć z dyskryminacją ze względu na „orientację seksualną” przyjęto wskutek dużej presji wewnętrznej – ze strony aktywistów genderowych – jak i zewnętrznej – w związku z naciskami państw grupy G7, które w maju spotykały się w Hiroszimie.
Źródło: asia.nikkei.com, mainichi.jo, time.com
AS