Zakaz aborcji zostanie wprowadzony, ale nie wiadomo kiedy i w jakiej formule – wynika z deklaracji złożonych przez Jarosława Kaczyńskiego na łamach „Gościa Niedzielnego”. Lider PiS przyznał, że „polityk odpowiada za skutki swoich działań”, ale zaraz wyjaśnił, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Nawet od życia ludzkiego?
„Polityk odpowiada za skutki swoich działań. Jeżeli jakaś operacja, nawet całkowicie uzasadniona i moralnie w najwyższym stopniu słuszna, w ostatecznym rozrachunku w oczywisty sposób będzie prowadziła do skutków przeciwnych, to trzeba się zastanowić, jak to zrobić inaczej” – powiedział Jarosław Kaczyński zapytany przez tygodnik „Gość Niedzielny” o wprowadzenie zakazu aborcji w Polsce.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zapewnił, PiS nie wycofuje się z dążenia do zakazu aborcji z powodu choroby dziecka, jednak „będziemy chcieli to przeprowadzić w sytuacji, która nie spowoduje tak ostrych protestów, jak miało to miejsce jesienią”.
Zdaniem polityka, zakaz aborcji eugenicznej ma szanse wprowadzenia „w stosunkowo nieodległym czasie”, ale w inny sposób. Jaki? Tego Kaczyński nie chciał zdradzić. Wspomniał jednak program „Za Życiem” oraz próby zmiany nastawienia społeczeństwa do osób z zespołem Downa (95 proc. aborcji w Polsce dotyczy dzieci z tą wadą genetyczną).
Jarosław Kaczyński pytany czy może obiecać, że zmiana zostanie wprowadzona w tej kadencji Sejmu, odparł, że w tej chwili nie może tego uczynić, szczególnie, że stosunek posłów PiS do aborcji jest „zróżnicowany”.
Prezes PiS tłumaczył też, że na tle Europy, Polska jest krajem, w którym w „bardzo dużym stopniu wcielana jest nauka Kościoła, m.in. w życiu publicznym”, stąd też jesteśmy pod „nieustannym naciskiem europejskich środowisk lewicowych”.
Odpierając zarzuty dotyczące polityki prowadzonej przez PiS i sposobu realizacji obietnic wyborczych dotyczących obrony życia, czy wdrażania ideologii gender, Kaczyński stwierdził, że krytycy muszą sobie uświadomić, że „PiS jest jedyną gwarancją tego, iż ta lewacka rewolucja obyczajowa, która w Unii jest normą, nie zwycięży w Polsce”.
Źródło: „Gość Niedzielny”
MA