– Ofensywa nie idzie po myśli Ukraińców. Musieli zmienić taktykę na mozolny, stały nacisk w nadziei na to, że Rosjanom skończą się rezerwy i ludzie. Tylko to taktyka, która ma więcej wspólnego z I wojną światową niż działaniami manewrowymi – mówi w rozmowie z Interią analityk wojskowości Jarosław Wolski.
W ocenie Wolskiego Ukraińcy mimo niezbyt szybkiego tempa krok po kroku przebijają się przez umocnienia Rosjan na południu. – Ukraińcy próbują przeprowadzić ofensywę polegającą na stopniowym pozbawianiu Rosjan zdolności. Za pomocą artylerii lufowej dominują nad Rosjanami. Próbują zniszczyć źródła siły jednostek rosyjskich, czyli łączność, dowodzenie, walkę radioelektroniczną, obronę przeciwlotniczą i artylerię rosyjską – wyjaśnia.
– Sęk w tym, że Rosjanie wciąż mają w odwodzie solidne rezerwy, których dotąd praktycznie nie użyli. Na Krymie i w Doniecku znajdują się bowiem całe dwie armie, gotowe do walki. Rosjanie są w stanie je rzucić na kierunku zaporoskim. Trzymają je do czasu, aż będą potrzebne. Tak naprawdę więc dla Rosjan sytuacja nie stała się krytyczna – dodaje rozmówca Interii.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem analityka absolutnie wszystko może się zdarzyć – zarówno ofensywa Ukrainy może zakończyć się sukcesem jak i rosyjska obrona. – Niby sytuacja jest bez zmian, ale dochodzimy powoli do punktu krytycznego, w którym okaże się, co się wydarzy – podsumowuje Jarosław Wolski.
Źródło: Interia
Sekretarz stanu USA: Ukraina odbiła 50 proc. swoich terenów zajętych przez Rosję