Cenzura jako taka jest dobra, a polityka to gra sił również o to, kto będzie mieć panowanie nad sferą wolności wypowiedzi. Na skutek zniszczeń zadanych porządkowi katolickiemu to panowanie mają dziś liberałowie, a naszym zadaniem jest to zmienić i w pewnym sensie – odwrócić.
Monika Jaruzelska straciła pracę w „Super Expressie”. Dziennikarka prowadziła program „Gwiazdozbiór Jaruzelskiej” na youtube’owym kanale tego medium. Informację o zawieszeniu kolejnych nagrań otrzymała – jak sama podaje – dwie godziny po publikacji zapowiedzi wywiadu z posłem Grzegorzem Braunem. Wywiad został nagrany dwa tygodnie temu, kiedy wciąż żywo dyskutowane było zgaszenie przez posła świec chanukowych w Sejmie. Jednocześnie przeciwko Jaruzelskiej złożono do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Tak zwany „Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych” uznał, że Jaruzelska decydując się na publikację wywiadu z posłem odpowiada za rozpowszechnianie treści ksenofobicznych, jako że Grzegorz Braun wyrażał się krytycznie o treści religii talmudystycznej. „Ośrodek” podkreślił, że Jaruzelska przeprowadziła wywiad w swój specyficzny sposób, to znaczy zadając mało pytań i sugerując, że zgadza się z poglądami głoszonymi przez gościa.
Monika Jaruzelska krótko skomentowała decyzję „Super Expresssu”. „Taką mamy, że tak powiem, wolność słowa i niezależne media” – powiedziała w nagraniu, w którym omawia utratę swojego programu.
Wesprzyj nas już teraz!
Mamy do czynienia z dwoma problemami: odpowiedzialnością karną i utratą pracy. Nie ma wątpliwości, że ewentualne pociągnięcie Moniki Jaruzelskiej do odpowiedzialności karnej byłoby poważnym nadużyciem prawa. Nie chodzi wyłącznie o to, że jako prowadząc swój program po prostu wysłuchiwała opinii posła Brauna, ale przede wszystkim o to, że tezy stawiane przez jej gościa w niczym nie godzą w polski ład legislacyjny. Poseł Grzegorz Braun w ciągu w sumie dwóch godzin nagrania wyemitowanego przez Jaruzelską wypowiada się o środowiskach żydowskich wyraziście i krytycznie, ale nie wzywa do żadnych czynów zabronionych ani nie sieje nienawiści. To po prostu krytyka, z którą można się zgadzać albo nie. Działanie tak zwanego „Ośrodka…” można zatem ocenić jako próbę zduszania elementarnych wolności obywatelskich, właściwą dla radykalnej lewicy, która nie uznaje swobody wypowiadania poglądów, z którymi się nie zgadza.
Z kolei decyzja „Super Expressu” o zawieszeniu programu Jaruzelskiej może budzić skojarzenia z praktykami cenzorskimi, znanymi zresztą dobrze z okresu rządów ojca dziennikarki, Wojciecha Jaruzelskiego. Jest to skojarzenie słuszne, jednak na głębszym poziomie: tak jak PRL wyznaczał brutalnie granice tego, co dozwolone, tak samo takie granice stara się wyznaczać demoliberalizm. Narzędzia są wprawdzie inne, jakkolwiek mechanizm taki sam.
W Polsce, podobnie jak w wielu krajach zachodnich, funkcjonują dziś bardzo różne typy mediów. Niektóre starają się zachowywać neutralność, krytycznie podchodząc do narracji wszystkich swoich gości. Inne są głęboko tożsamościowe i zapraszają jedynie takie osoby, które głoszą poglądy zgodne z taką tożsamością. Portal PCh24.pl jest portalem katolickim i tradycyjnym, dlatego nikt nie oczekuje, że będzie zapraszać osoby siejące nienawiść wobec Kościoła. Wiele mediów jest zajadle antykatolickich i zaprasza bluźnierców. „Super Express” aspiruje do pełnienia funkcji medium masowego, podejmując różne tematy z różnych perspektyw, stąd oczekiwanie, że nie w sprawie oceny talmudyzmu, bardzo specyficznego nurtu religijnego, nie będzie zajmować ujednoliconej narracji. Stało się jednak inaczej i „Super Express” w ostatnich tygodniach zapraszał wielu gości bardzo ostro potępiających zgaszenie świec chanukowych przez posła Grzegorza Brauna; potępienia były wzmacniane przez tytuły i grafiki umieszczane na kanale youtube’owym medium. Widać, że w tej sprawie „Super Express” postanowił przyjąć konkretną linię. Można się na to zżymać i krytykować medium, mówiąc, tak jak Monika Jaruzelska, o rzekomej wolności słowa. Wydaje mi się jednak, że takie oceny nie uwzględniają rzeczywistości. Gasząc chanukowe świece w Sejmie poseł Grzegorz Braun przekroczył granice tego, co nawet aspirujące do względnej neutralności media liberalne uznają za akceptowalne. Pozostawiam na boku, jakie są przyczyny wytyczania takich, a nie innych granic – czy chodzi o naciski środowisk żydowskich, czy też o niewypowiedziane aksjomaty demoliberalizmu. Fakt faktem, że czyn posła Brauna nie mieścił się w tych granicach. A to niesie ze sobą zwykłą, wręcz normalną konsekwencję w postaci „wyplucia” poza obręb systemu.
Stąd reakcja „Super Expressu” wobec Moniki Jaruzelskiej w ogóle mnie nie dziwi. Żyjemy w świecie, w którym ideologia inkluzywnego liberalizmu roztacza dość powszechne panowanie, a sprawa Jaruzelskiej jedynie to uwidacznia. Dlatego Polsce silnie potrzebne są media nieliberalne, takie jak PCh24.pl, gdzie o talmudyzmie można mówić krytycznie – albo takie, jak własny kanał Jaruzelskiej, na którym opublikowała wywiady z Grzegorzem Braunem. Przecież problemem nie jest ograniczanie wolności słowa samo w sobie: co do konieczności takich ograniczeń zgadzają się niemal wszyscy. Kwestia dotyczy granic tej wolności. W optyce integralnie katolickiej przebiegają one zupełnie gdzie indziej, niż w optyce liberalnej. Katolik nie zgodzi się na lżenie Pana Boga albo wzywanie do mordowania dzieci nienarodzonych, podczas gdy liberał – na krytykę talmudystów.
Cenzura jako taka jest dobra, a polityka to gra sił również o to, kto będzie mieć panowanie nad sferą wolności wypowiedzi. Na skutek zniszczeń zadanych porządkowi katolickiemu to panowanie mają dziś liberałowie, a naszym zadaniem jest to zmienić i w pewnym sensie – odwrócić.
Paweł Chmielewski